wtorek, 29 marca 2016

Współczesny ateizm

ks. bp Andrzej Siemieniewski
Nowy ateizm


1. Panorama apologetyczna współczesnego chrześcijaństwa
W 2003 roku św. Jan Paweł II w adhortacji Ecclesia in Europa przypomniał całemu Kościołowi pewne ważne słowa Nowego Testamentu:
"Z moimi braćmi Biskupami pragnę głosić wszystkim chrześcijanom Europy na początku trzeciego tysiąclecia: «Nie obawiajcie się [...] i nie dajcie się zaniepokoić! Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest» (3, 14-15)" (EcclEur, 1).
Wspomniana tutaj 'obrona' to z greckiego 'apologia' (ἀπολογία). Chrześcijaństwo wymaga nie tylko wewnątrz-kościelnego kultywowania naszej wiary ("Pana Chrystusa miejcie w sercach za Świętego"), ale również skierowaną na zewnątrz apologetyczną gotowość do dialogu i ewangelizacji ("gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia").
Każda epoka chrześcijaństwa miała swoją specyfikę otaczającego świata religii i kultur, które stanowiły ewangelizacyjne wyzwanie dla Kościoła. Dziś specyfikę tę stanowi 'trójkąt apologetyczny', a więc trzy główne wyzwania, przed którymi stoi społeczność chrześcijan:
a. walczący Islam ze swoją duchowością poddaństwa,
b. "mglista religijność" chrześcijańska - według określenia podanego przez Jana Pawła II w jego liścieTertio Millennio Adveniente 36 jest to duchowość na tyle synkretyczna, że jest "niezdolna sprostaćproblemowi prawdy";
c. walczący sekularyzm.
Nasz temat - Nowy ateizm - odnosi się do trzeciego z tych zagadnień.
2. Ateizm, który jest nowy
Nowy ateizm... Temat tak szeroki, jak cały kontynent! Któryż to bowiem ateizm jest nowy? Ateizm niemieckich filozofów XIX w.: Karola Marksa, Fryderyka Engelsa i Ludwika Feuerbacha? Ateizm francuskich egzystencjalistów XX wieku jak Jean Paul Sartre i Camus? Czy wyłania się z pracowicie opisanych 200 lat temu historii ludzkich społeczeństw i klas? Czy odkryjemy go w filozoficznych analizach w rodzaju "Byt i nicość? (L'Être et le Néant)" Sartre'a? A może jest wnioskiem z mechaniki kwantowej i laboratoryjnej biologii molekularnej, a więc po prostu z anglosaskich sciences?
Zapewne ta ostatnia sugestia okaże się najbardziej pomocna. Przez nowy ateizm będziemy tu rozumieć zjawisko o anglosaskich korzeniach rozwijające się w XXI wieku. Jest to nurt kulturowy upowszechniany przez publicystów brytyjskich i amerykańskich mający jasno sprecyzowany cel społeczny: religii nie można 'tolerować' - należy ją zwalczać i wykorzenić, gdyż jest źródłem wielorakiego zła.
Katalizatorem dla nowego ateizmu stały się wydarzenia z 11 września 2001 roku, a więc zamachy na World Trade Center w Nowym Jorku. Ponieważ zostały dokonane przez zadeklarowanych islamskich terrorystów, to publicystyczne emocje poszły następującą ścieżką: od krytyki terroryzmu islamskiego do krytyki islamu, a od zwalczania islamu do wrogości wobec wszelkiej religii w ogólności.
Do tego składnika negatywnego ('z czym walczymy') dołączył się czynnik pozytywny ('co głosimy'). Fundamentem zrozumienia człowieka, społeczeństwa i świata ma być od tej pory nauka (w rozumieniu anglosaskiej science, a więc nauki przyrodnicze):
Nauka przyrodnicza (fizyka, astronomia, biochemia, biologia) jako jedyne i samowystarczalne źródło ateistycznego światopoglądu. 

Albo, jak sformułował to Richard Dawkins odnosząc się do daty wydania sztandarowego dzieła Ch. Darwina O pochodzeniu gatunków (1859):
"Kim jest człowiek? … Wszystkie próby odpowiedzi na te pytania, datowane przed 1859 rokiem, są bezwartościowe i będzie lepiej całkowicie je zignorować"[1].
Parafrazując tytuł piosenki brytyjskiego zespołu The Beatles All You need is love, można by wyrazić tę tezę następująco: All You need is science.
3. All you need is science
Przedstawiciele dzisiejszego nowego ateizmu wyznają taką oto wiarę: że wystarczy coraz lepiej poznawać prawa natury w nieustannym procesie przyrodoznawstwa, aby zbudować światopogląd dla ludzkiego społeczeństwa; że taki światopogląd pozwoli ludziom żyć godnie i szczęśliwie. Nie potrzeba do tego żadnych zapożyczeń spoza świata nauki (science). A zwłaszcza jakiekolwiek idee religijne sprawiają - według tej nowej, ateistycznej wiary - że ludzie przestają żyć godnie i że na drodze ich szczęścia staje zabobon, przesądy i przemoc.
Oto przykład sztandarowych publikacji propagujących taką wizję świata. Napisane zostały przez tak zwanych 'czterech jeźdźców Apokalipsy', a więc klasycznych już wyrazicieli stanowczo antyreligijnego nowego ateizmu:
w roku 2004:
Sam HarrisThe End of Faith: Religion, Terror, and the Future of Reason (Koniec wiary: religia, terror i przyszłość rozumu) (bestseller listy NYT przez 33 tygodnie);
w roku 2006:
Daniel DennettBreaking the Spell: Religion as a Natural Phenomenon (Czar prysł: religia jako zjawisko naturalne);
również w 2006:
Richard Dawkins, dokument TV The Root of All Evil? (Korzeń wszelkiego zła?) i The God Delusion(Bóg urojony) (bestseller listy NYT przez 51 tygodni);
w roku 2007:
Christopher Hitchens († 2011), God Is Not Great: How Religion Poisons Everything (Bóg nie jest wielki).
O ile publicystycznie barwne i stylistycznie nad wyraz agresywne sformułowania nowego ateizmu ostatnich lat wydają się nowe, to są kontynuacją dawniejszej już tradycji myśli europejskiej. Poświęcimy więc nieco czasu na poznanie kilku przykładów.
4. Kłopoty ze scjentyzmem: przykład Bertranda Russela
Jako przykład pierwszy posłuży nam dziś postać Bertranda Russela (1872-1970). B. Russel jest przykładem "z najwyższej półki": to współtwórca współczesnej logiki matematycznej, słynny brytyjski filozof i laureat nagrody Nobla (z literatury). Osiemdziesiąt lat temu wielki matematyk i filozof orzekł[2]:
"Wszelka osiągalna wiedza dostępna jest tylko za pomocą metod naukowych, tego zaś, czego nauka odkryć nie może, żaden człowiek nie może wiedzieć"[3].
Historia ludzkości jawi mu się jako historia zmagań religii i nauki - dominacja religii oznacza przemoc, ucisk i stagnację, a dominacja nauki oznacza tolerancję, wolność i postęp. Stąd ateizm wydaje się po prostu innym aspektem prawdziwie swobodnego intelektu poznającego prawdziwie niezawodne prawdy naukowe o świecie.
Napisał nawet na ten temat książkę: Religia i nauka (Religion and science) po raz pierwszy ukazała się w 1935 roku. Jak na logika przystało, jej tezę sformułował z niezrównaną precyzją: "Między religią i nauką występuje odwieczny konflikt", dlatego tak ważne jest "zbadanie historii i pół walk, jakie z wiedzą naukową toczyła tradycyjna religia".
Mniej precyzji wykazał w tych badaniach naukowych, które dotyczą owego "zbadanie historii": sądząc z przypisów, jakie umieścił w swojej książce, swoją wiedzę czerpał z Historii walki między nauką a teologią w chrześcijaństwie (Andrew Dickson White, A History of the Warfare of Science with Theology in Christendom z roku 1896: w tej "historii" sporo jest propagandowej wrogości, a mało prawdziwie naukowej historii[4]. Mówiąc krótko: A History of the Warfare to bardziej pseudohistoryczny paszkwil niż naukowo-historyczne dzieło.
Pomińmy jednak tę słabość fundamentu położonego pod całą światopoglądową konstrukcją. Znacznie ciekawsze jest jednak, że sam B. Russel zauważył rzeczywiście poważne wyzwanie dla swojej teorii. W latach '30 XX wieku, kiedy napisał swoją książkę, Europę spowił cień dwóch złowrogich potęg: Niemiec Adolfa Hitlera i Związku Radzieckiego Józefa Stalina. Oba te systemy chętnie odwoływały się do wiedzy naukowej, zarówno historycznej, jak i przyrodniczej. I oba z naciskiem dowodziły, że nauka jest po ich stronie.
W praktyce wyglądało to tak: jednym z zadeklarowanych celów państwa hitlerowskiego była dbałość o czystość puli genetycznej przechowanej w tej części ludzkości, która osiągnęła największy sukces w procesie ewolucji. W ochronie czystości genów upatrywano szansę na ogólną pomyślność przyszłej ludzkości. W tym samym czasie powstało w Rosji leninowskie państwo Stalina, w którym uznano, że ogólną pomyślność ludzkości zagwarantuje budowa komunizmu.
W obu przypadkach niebagatelną rolę odgrywało powoływanie się na uogólnienie danych naukowych, w obu przypadkach obok nauk historycznych niebagatelną rolę odgrywała fascynacja uogólnieniami poczynionymi na bazie darwinowskiego ewolucjonizmu, a więc teorii jak najbardziej naukowej. (Tu uwaga terminologiczna: oczywiście, że 80 lat temu używano innych określeń: czystość puli genetycznej nosiła wtedy nazwę "czystości rasy"…).
A jednak Russel wszedł w polemikę z tymi dwoma światopoglądami. Już po dwóch latach rządów Hitlera i po kilkunastu latach rządów Stalina uznał, że sytuacja społeczna jest tam godna najwyższego potępienia: "Prześladowania intelektualistów w Niemczech i w Rosji ma dziś większą skalę i ostrość niż wszelkie kościelne wystąpienia z okresu ostatnich dwustu pięćdziesięciu lat"[5]. Zauważył też: "Zagrożenie wolności jest dziś większe niż w jakimkolwiek okresie po 1660 roku: nie jest to już jednak zagrożenie ze strony kościołów chrześcijańskich: płynie ono ze strony władz politycznych"[6].
Co intrygujące, nie wpłynęło to na jego przekonanie o walce nauki z religią jako głównej osi historii ludzkości. Dlaczego? Użył wygodnego wybiegu intelektualnego: nowe zagrożenia dla wolności też nazwał religią: "religie nowo powstałe w Niemczech albo w Rosji", które - według niego - ma cechować "wielki zapał do sprzeciwiania się nauce"[7].
Dla zwolennika ateizmu i wroga religii taki zabieg wydaje się naturalny: chce skrytykować odrażające systemy polityczne, więc przypisuje im kategorię religijną.
Był to sposób na ocalenie wiary w zbawczą moc nauki, ale czy po latach ocenimy, że da się to intelektualnie obronić? Nazwać system komunistyczny "nową religią", podczas gdy sam ten system wypisał na swoich sztandarach walkę z wszelką religią? Co począć z tezą, że radziecki komunizm "z wielkim zapałem sprzeciwia się nauce", podczas gdy staliniści twierdzili, że ich system to "komunizm naukowy" i że jest szczytowym osiągnięciem tysięcy lat tradycji naukowych całej postępowej ludzkości?
Russel sam musiał przyznać, że te "nowe religie", które "pojawiły się w Rosji i w Niemczech", wyposażone zostały w "narzędzia działalności misyjnej, których dostarczyła im nauka"[8]. Podobne kłopoty sprawi też przypadek Adolfa Hitlera, który też powoływał się na naukę przy zachwalaniu swojego zbrodniczego systemu.
Czy zakwalifikowanie stalinowskiego komunizmu i niemieckiego narodowego socjalizmu do kategorii "religie" nie wygląda raczej na myślenie ustalonym wcześniej schematem, zgodnie z którym zło społeczne musi płynąć z religii?
Ta sama bezradność towarzyszyła autorce wstępu, p. Barbarze Stanosz, kiedy pisała: "Russel trafnie rozpoznał religijny charakter rosyjskiej wersji komunizmu i niemieckiej, faszystowskiej wersji antykomunizmu", jako "politycznych form religii"[9]. Czy nie zabrakło jednego, koniecznego tu słowa: 'ideologia'[10]? A ideologia może być oczywiście religijna, może jednak być także anty-religijna i ateistyczna. Może też czerpać pełnymi garściami z nauki.
Sam Bertrand Russel zauważył kończąc swoją książkę Religia i nauka: "nauka nie może rozstrzygać kwestii wartości: … leżą one poza sferą prawdy i fałszu". Wartości należą do innej sfery niż nauka, dlatego to właśnie o nich "żaden człowiek nie może [nic] wiedzieć". Ewidentnie jednak sam wypowiadał się na temat wartości. Proponował, aby "przez kultywowanie wielkich i wspaniałomyślnych pragnień skłonić ludzi, by w większym stopniu postępowali zgodnie z ogólną pomyślnością".
Nie jest jednak jasne, jak odróżnić wtedy pragnienia wielkie i wspaniałomyślne od nikczemnych i karygodnych; a także - jak poznać to, co jest prawdziwą pomyślnością od pomyślności iluzorycznej. Prawdziwa pomyślność, to zapewne taka, która umacnia wolność ludzi, prawa człowieka i równość osób wobec prawa. Ale ateistyczny "materializm ewolucyjny zaprzecza istnieniu wolnej woli u ludzi i nie daje żadnej podstawy naukowej dla istnienia praw człowieka", a także równości ludzi[11].
5. Przydatny dodatek: o nauce wykorzystywanej przez ideologie w XX wieku
To, że religia może być wykorzystana przez ideologie, zostało udowodnione przez tysiąclecia historii hinduizmu, buddyzmu, chrześcijaństwa, islamu…[12]. Ponieważ zaś społeczeństwa i ruchy polityczne są w skali historii ludzkości ostatnią nowością, stąd pierwszy odruch interpretacyjny: skoro pojawiły się odrażające formy ucisku i zniewolenia, to na pewno też z definicji są "religijne". Czy jednak to właśnie jest trafny klucz do opisu problemu?
Przypomnijmy więc, najpierw w kwestii stalinowskiego komunizmu, potem zaś hitlerowskiego, niemieckiego narodowego socjalizmu:
(a) przykłady z ideologii komunizmu stalinowskiego
Przykłady dotyczące ideologii komunizmu zacznijmy od haseł 'ateizm' i 'religia' z encyklopedycznego Krótkiego Słownika Filozoficznego z 1954 roku[13]:
"AteizmNaukowo uzasadnione odrzucenie religii, wiary w cuda, w życie pozagrobowe itd. […] Naukowe odkrycia Kopernika, Giordano Bruno, Galileusza i in. zadały druzgocący cios obskuranckim, religijnym wyobrażeniom o świecie […]. Propaganda jedynie naukowego światopoglądu i cierpliwe wyjaśnianie masom pracującym szkodliwej roli religii: komunistyczne wychowanie zawiera jako nieodzowny element walkę z przesądami religijnymi"[14].
"Religia: […] Partia Komunistyczna całą swoją działalnością pomaga masom pracującym w uwolnieniu się od przesądów religijnych i w opanowaniu naukowego światopoglądu"[15].
Dołączmy jeszcze myśl z czasów najnowszych:
„Wydział Propagandy Sił Zbrojnych Korei Północnej w broszurze Uratować naszych żołnierzy przez zagrożeniem religijnym«Religia i przesąd są jak trucizna, która niszczy socjalizm i paraliżuje klasową świadomośćNasi żołnierze muszą, bardziej niż kiedykolwiek, pobudzać rewolucyjną świadomość, aby zwalczyć manewry przeciwnika»"[16].
(b) przykłady z ideologii hitlerowskiego narodowego socjalizmu
Podobne przykłady można znaleźć w źródłach niemieckiego narodowego socjalizmu Adolfa Hitlera, którego argumenty często odwołują się do rozumu i do praw natury:
„Kiedy człowiek zbuntuje się przeciw żelaznej logice natury [die Logik der Natur], wówczas wejdzie w konflikt z zasadami, którym on sam zawdzięcza swoje istnienie jako człowiek”[17].
Ludziom, którzy mieliby ochotę argumentować, że natura to nie wszystko, Hitler odpowiada:
„Człowiek nigdy jeszcze w niczym nie przezwyciężył natury [die Natur], wzrósł na podstawie znajomości różnych praw i tajemnic natury [Naturgesetze], by stać się panem innych stworzeń, którym takiej wiedzy [Wissen] brak”[18].
Dalej broni swoich tez przed dyskutantami, którzy „odwołują się do emocji, nie do ścisłej prawdy naukowej [eine exakte wissenschaftliche Wahrheit]”. Tymczasem jednak „ludzie zawdzięczają swoją wyższą egzystencję nie ideom kilku zwariowanych ideologów, ale wiedzy i ścisłemu zastosowaniu surowych i bezlitosnych praw natury [der Erkenntnis und rücksichtslosen Anwendung eherner Naturgesetze]” — to właśnie daje „prawo do zwycięstwa najlepszych i najsilniejszych w tym świecie”[19].
Te dwa zestawy przykładów pokazują w największej jaskrawości, że samo hasło przeciwstawienia "religii" i "wyników badań nauk" niewiele pomoże nam w ustosunkowaniu się do najbardziej haniebnych przejawów w historii ludzkości ostatniego stulecia. Owszem, powie ktoś, wymienieni ideologowie powoływali się na dane naukowe niesłusznie. Ale czy taka ocena - z pewnością trafna - sama należy do rzędu nauk ścisłych? Czy też raczej pochodzi spoza nich?
Może jednak potrzebne jest coś więcej, niż tylko dane nauk przyrodniczych, by coś ważnego dowiedzieć się o człowieku? Może jednak wiemy coś więcej na temat wartości, niż to, co podpowie nam fizyka, chemia i biologia, nawet ewolucyjna?
6. Przydatny dodatek nr 2: o nauce dającej niestety podstawy do ideologicznych deformacji
Przypomnijmy pewną tezę R. Dawkinsa:
"Po co istniejemy? Kim jest człowiek? … Wszystkie próby odpowiedzi na te pytania, datowane przed 1859 rokiem, są bezwartościowe i będzie lepiej całkowicie je zignorować"[20].
Jest to manifest wiary w scjentyzm: nauki przyrodnicze, z darwinizmem na czele, wystarczą, aby dyskutować o człowieku. Być może wystarczą, aby dyskutować z biologami o podobieństwie do małpy. Ale czy wystarczą, aby dyskutować o tym, co od świata małp nas różni?
Poznamy teraz kilka cytatów samego Karola Darwina, a potem najsłynniejszego dziś popularyzatora Darwina, R. Dawkinsa. Słuchając tych zdań zastanówmy się nad najcenniejszymi ideałami nowożytności: równość wszystkich ludzi, prawo wszystkich do osobistej wolności?
Czy te ideały mogą się ostać wobec redukcji wszelkiej argumentacji do nauk przyrodniczych, a człowieka - do narzędzia replikacji DNA? Czy przyrodniczo-naukowe - w zamyśle ich autorów - tezy powalają twierdzić, że ludzie mają mieć równe prawa? że w ogóle są równi? że należy im się - i od kogo - wolność?
(a) Darwin o ludziach
(1) Darwin w swojej książce The descent of man, and selection in relation to sex (wyd. 2, 1874 r.). omawia stan umysłu przedstawicieli "dzikich ludów": "umysł najniżej stojących dzikusów (the lowest savages) nie ma nawet słów na wyrażenie liczby większej niż cztery i nie używa prawie żadnych abstrakcyjnych pojęć". I zauważa, jak wielka przepaść dzieli "najwyżej stojących ludzi z najwyższych ras od najniższych dzikusów (the highest men of the highest races and the lowest savages)"[21].
(2) Według obserwacji Darwina szczególnie pożałowania godny jest stan "zdegenerowanego dzikusa z Australii, który prawie nie używa abstrakcyjnych słów (a degraded Australian savage, who uses very few abstract words)"[22].
(3) Kiedy Darwin opisywał tendencję do posługiwania się wyobraźnią u "dzikusów", zauważył pomocne podobieństwa u swojego własnego psa (The tendency in savages to imagine … is perhaps illustrated by a little fact which I once noticed: my dog…)"[23].
(4) Darwin zastanawia się też nad negatywnymi skutkami opieki nad chorymi i słabymi jednostkami:
„U narodów dzikich jednostki słabe, czy to umysłowo, czy też fizycznie, giną zwykle dość szybko, te zaś, które zostają, są zazwyczaj zdrowe i silne. Narody cywilizowane natomiast starają się wszelkimi siłami stawić przeszkodę temu procesowi naturalnej selekcji. Budujemy domy przytułku dla chorych, kalek i wariatów, ustanawiamy podatki na rzecz ubogich […], a lekarze nasi poświęcają całą swoją zręczność i wiedzę, aby najsłabsze istoty zachować jak najdłużej przy życiu […]. W taki sposób dajemy możność słabym członkom społeczeństwa do utrzymywania nadwątlonej swej rasy. Każdy, kto się przypatrywał sztucznej hodowli domowych zwierząt, przyzna, że metoda tego rodzaju jest wysoce szkodliwa dla rasy ludzkiej (No one who has attended to the breeding of domestic animals will doubt that this must be highly injurious to the race of man)"[24].
(5) tego typu refleksje nadawały się też według Darwina do oceny bliskiego mu sąsiedztwa, mianowicie nie-germańskich mieszkańców Wysp Brytyjskich:
„Lekkomyślny Irlandczyk, nieokrzesany i brudny, mnoży się jak królik (Irishman multiplies like rabbits), gdy tymczasem skromny, przezorny […], ambitny i przesadnie moralny Szkot […] pozostawia niewiele potomstwa”, co niestety z biegiem czasu doprowadzi do opłakanych skutków: "w wieczystej i nieustannej walce o byt rasa niższa i mniej uprzywilejowana (inferior and less favoured race) zwycięży liczebnie"[25].
(6) co do krajów kolonialnych nie ma natomiast złudzeń:
„W niezbyt odległej przyszłości – pisał Darwin – cywilizowane rasy człowieka prawie na pewno dokonają na całym świecie eksterminacji ras dzikich”. Taki sam los czeka małpy człekokształtne. A wtedy – jak wywodził – łatwiej też będzie dostrzec różnicę między człowiekiem a małpą. Różnica między pawianem a bardziej wyewoluowanym człowiekiem… będzie przecież znacznie wyraźniejsza niż dzisiejsza różnica „między Murzynem… a gorylem”[26].
(b) o ludziach po Darwinie
R. Dawkins powtarza niestrudzenie:
"Zarówno my jak i inne zwierzęta jesteśmy maszynami stworzonymi przez nasze geny"[27].
"Nie wiem, czy można stworzyć logiczne podstawy etyki 'gatunkowego szowinizmu' (speciesism), […] które brzmiałyby sensowniej niż podstawy 'rasizmu'"[28].
Wydaje się to powtórzeniem tez samego Darwina. Można też znaleźć w historii sekwencję poprzedników i naśladowców tych tez. Jednym z następców Darwina, który odwołał się do tej myśli, był jego kuzyn Francis Galton (1822-1911), intelektualny geniusz i pionier stosowania metod statystycznych antropologii (jego imię nosi do dziś jedno z naukowych stanowisk w Londynie):
„Gdyby choć jedną dwudziestą tych kosztów, które zużywa się na poprawianie rasy koni i bydła, zużyto na poprawianie rasy ludzkiej, jakie to mnóstwo geniuszy moglibyśmy stworzyć!
Moglibyśmy wprowadzić proroków i arcykapłanów cywilizacji na świat, tak samo jak kojarzenie się w pary kretynów przymnaża idiotów. Mężczyźni i kobiety obecnych czasów w porównaniu z tymi, których mamy nadzieję wytworzyć, to jak uliczne kundle jakiegoś wschodniego miasta wobec przedstawicieli czystych ras”[29].
Według F. Galtona, początki tego procesu widać już wśród obecnie żyjących ludzi, kiedy porównamy szlachetnych, germańskich Anglosasów z dzikimi Murzynami lub Indianami:
"Dzikie [rasy ludzi] są niezdolni do dalszego rozwoju po ukończeniu kilku lat życia. Przeciętnie, dzieci z każdej rasy są podobne. Czasem nawet rozwój dziecka z jakiejś niższej rasy jest bardziej obiecujący niż Anglosasów. Podobnie zresztą dzikie zwierzęta w wieku kilku tygodni są bardzie zaawansowane w rozwoju niż ludzkie dzieci w tym samym wieku.
Ale z biegiem lat wyższe rasy ludzi kontynuują swój rozwój, podczas gdy rasy niższe stopniowo zatrzymują się: pozostają dziećmi w myśleniu, mając emocje dorosłych".
Nie są to obserwacje tylko teoretyczne, ale mają łatwe do zaobserwowania konsekwencje praktyczne: "Słabsze narody muszą na świecie ustąpić przed szlachetniejszymi rasami ludzkości"[30]. 
Inny następca - i tu zaczynają się wyraźne problemy - powtórzył cały ten wywód niemal dosłownie:
„Narodowa filozofia życia … musi w końcu doprowadzić do skutku szlachetną epokę,
w której człowiek nie będzie zwracał uwagi tylko na hodowlę i wychowanie rasowych psów, koni i kotów, ale starać się będzie o poprawienie samego człowieka”[31].
Na czym polegają wzmiankowane problemy? Że tym razem zaczerpnęliśmy cytat z politycznej autobiografii Adolfa Hitlera zatytułowanej Mein Kampf
Poglądy te mają swoją długą historię u przodujących naukowców tego okresu. Oto czego uczono w szkołach na początku XX wieku (przy okazji postawmy sobie pytanie: jaki miało to wpływ na przebieg I i II wojny światowej?).
7. Ernst Haeckel i jego (złowrogi) cień
Ernst Haeckel żył w Niemczech w latach 1834-1919. W latach 1865–1909 był profesorem zwyczajnym anatomii porównawczej na Uniwersytecie w Jenie. Utworzył tam Instytut Zoologiczny i wprowadził do nauki takie terminy jak ekologia, filogeneza, ontogeneza. Przyczynił się do wielkiego postępu biologii ewolucyjnej. Dla upamiętnienia naukowych zasług E. Haeckla, w górach Sierra Nevada nazwano pewien szczyt Mount Haeckel (4090 m n.p.m.), imię tego biologa nosi też planetoida (12323) Häckel.
Jednak biologiczne poglądy niemieckiego naukowca Ernsta Haeckla powinny zostać dziś poddane refleksji wraz z pytaniem o ich wpływ na europejską historię, zwłaszcza kolonializmu, obu wojen światowych i nazizmu.
Haekel uważał, że nauki społeczne powinny być po prostu "biologią stosowaną", co zostało podjęte przez hitlerowską propagandę. Paleontolog Stephen Jay Gould pisał:
"Ewolucyjny rasizm Haekel'a, jego wezwania o rasową czystość skierowane do narodu niemieckiego, [...] jego wiara w nieubłagane prawa ewolucji rządzące ludzką cywilizacja i ludzką naturą i dające prawo rasom uprzywilejowanym do dominacji nad innymi - wszystko to przyczyniło się do powstania nazizmu"[32].
Czy to przesada? Zajrzyjmy do źródła:
"Biała rasa ludzi (The Caucasian, or Mediterranean man) od niepamiętnych czasów stoi na czele wszystkich ludzkich ras, jako najlepiej rozwinięta i najdoskonalsza", dlatego też "tylko ta rasa osiągnęła taki stopień cywilizacji, który wznosi człowieka ponad naturę"[33].
A oto kilka podobnych przykładów, wszystkie pochodzą z dzieł słynnego niemieckiego biologa, Ernesta Haekel'a:
"Najdziksze plemiona […] Azji i Afryki nie wykazują śladów ludzkiej cywilizacji; […] żyją w stadach, jak małpy […], wszelkie próby ucywilizowania najniżej stojących ludzkich ras spełzły na niczym: […] nie da się zaszczepić ludzkiej kultury, kiedy brakuje podstawy, a mianowicie odpowiednio udoskonalonego mózgu"[34];
"Jeśli mamy nakreślić linię podziału, to najwyżej rozwinięty i cywilizowany człowiek stoi z jednej strony, a ludzi najbardziej prymitywnych i dzikich klasyfikujemy razem ze zwierzętami"[35];
"Mózg i aktywność umysłowa są u narodów cywilizowanych rozwinięte do stopnia, o jakim dziki prymityw nie ma nawet pojęcia"[36];
"Łatwiej byłoby wytrenować inteligentne zwierzę domowe do życia moralnego i cywilizowanego niż tych nierozumnych i dzikich ludzi"[37], co odnosi się np. do "podobnych do małp szczepów Murzynów znad Górnego Nilu"[38];
Niższe rasy "są niezdolne wyższego rozwoju umysłowego, nawet w sprzyjających warunkach stworzonych im w USA"[39].
Jeśli "rasa Indo-Germańska przewyższyła wszystkie inne rasy ludzi w umysłowym rozwoju"[40]; to nie chodzi tu tylko o aktualny poziom cywilizacji, ale o ewolucję mózgu, która to umożliwia: "rasa Indo-Germańska ma wyżej rozwinięty mózg" i dlatego "przewyższ inne rasy w walce o byt"[41].
Końcowy wniosek tych rozważań to sformułowany przy ostatnich stronicach książki E. Haekel'a apel o stosowne rozwiązania polityczne oparte o naukowy światopogląd:
"Konieczny jest całkowity i uczciwy powrót do przyrody i do relacji wynikających z przyrody"; człowiek "nie ma widzieć siebie samego jako wyjątek od praw przyrody, ale w swoich czynach i myślach ma szukać tego, co prawowite [..] w prawach przyrody"[42].
"Politykę, moralność i zasady sprawiedliwości, które obecnie czerpie się z najróżniejszych źródeł, trzeba zacząć czerpać tylko z praw przyrody"[43].
"Jak przez staranne wyrywanie chwastów zyskujemy [...] grunt dla pożytecznych roślin, tak samo przez nieuchronną destrukcję niepoprawnych kryminalistów łatwiejszą stanie się walka o byt dla lepszej części ludzkości i wprowadzi się pożyteczny proces sztucznej selekcji"[44].
Ławy do przewidzenia rezultat "naukowej polityki" i "biologii stosowanej" Ernest Haekel dostrzegał zresztą z satysfakcją w pierwszych przejawach:
"Ludy Europejskie rozprzestrzeniają się na cały glob, a inne ludy co roku zbliżają się do całkowitego unicestwienia. Widzimy to u czerwonoskórych w Ameryce i u kolorowych w Australii: prędzej czy później ulegną w walce o byt"[45]. Ludy te "kurczą się liczebnie" i "widać już ich szybkie zmierzanie do całkowitego wyniszczenia (complete extinction) w Ameryce, Australii i Afryce"[46].

* * * * *

Przy innej już zapewne okazji trzeba by zbadać dalsze źródła historyczne tych odrażających poglądów, jak na przykład te w pewnej literackiej utopii sprzed czterech wieków. W książce Tomasza Campanelli czytamy prawzór takiej troski o czystość ludzkiej rasy, jak o doskonałość rasowych zwierząt. W utopijnym, doskonałym społeczeństwie. W tej utopijnej cywilizacji władze "śmieją się z nas, którzy dbamy o rasę psów i koni, a zaniedbujemy nasza własną". Dlatego ludzkie pary przeznaczone na rodziców dla potomstwa muszą otrzymać zezwolenie i skierowanie od naukowych ekspertów (astrologo e medico). Kiedy eksperci zmienią zdanie, przekazują kobiety kolejnym mężczyznom. A pojawiające się dzieci i tak zabiera się rodzicom i oddaje na wychowanie specjalistom (maestre o maestri), nawet imiona są im nadawane przez stosowne instancje władzy[47].
A zakończeniem tej części niech będzie przestroga prof. L. Kołakowskiego dla wszystkich, którzy upatrują jedyną podstawę dla rozumienia człowieka, społeczeństwa i świata w przyrodniczych naukach:
"Prawa naturalnego nie da się odkryć w naturze […] prawo naturalne może być tylko prawem boskim. Jeśli nie ma prawa boskiego, rozróżnienie dobra i zła może być ustanowione jakimkolwiek dekretem […] Państwa, które nie chcą się określić moralnie przez tradycję chrześcijańską […] obwieszczają, że są całkowicie wolne w określaniu tego, co sprawiedliwe lub niesprawiedliwe; że każde prawo jest dobre, om momentu kiedy obowiązuje"[48].
Przypisy
[1] R. Dawkins, Samolubny gen, Warszawa 1996. s. 17.
[2] B. Russel, Religia i nauka, Warszawa 2011 (oryg. ang. Religion and Science 1935).
[3] Tamże, s. 196.
[4] Andrew D. White (1832-1918), History of the Warfare of Science with Theology in Christendom(Kindle edition 2015); por. "hostile and and inaccurate", Alister E. McGrath, A Scientific Theology: Nature, t. 1., London 2006, s. xiv; "A History of the Warfare give[s] the illusion of meticulous scholarship", James Hannam, The Genesis of Science, Washington 2011, s. xvi.
[5] B. Russel, Religia i nauka, s. 200.
[6] Tamże, s. 200.
[7] Tamże, s. 199.
[8] Tamże, s. 11.
[9] B. Stanosz, [w:] B. Russel, Religia i nauka, s. 196.
[10] Por. o. Maciej Zięba, 10 tez o religii i przemocy, "PLUS i MINUS", "Rzeczpospolita", 17-04-2015.
[11] Nancy Pearcey May 8, 2015, For Its Moral Ideals, Evolutionary Materialism "Freeloads" from Christianityhttp://www.evolutionnews.org/2015/05/for_its_moral_i095901.html (2016).
[12] Por. o. Maciej Zięba, 10 tez.
[13] M. Rozental, P. Judin (red.), Krótki Słownik Filozoficzny, Książka i Wiedza - Warszawa 1955 (tłum. z: Краткий Философский Словарь, Госпоитиздат 1954)
[14] Krótki Słownik Filozoficzny, s. 30-32.
[15] Tamże, s. 580.
[16] Joseph Yun Li-sun, Religion spreading among soldiers, secret directive issued to eradicate it, “Asia News” 15 IX 2007, http://www.asianews.it/index.php?l=en&art=10290&size=A (2015).
[17] Hitler, Adolf, Mein Kampf, Neubearbeitung der ungekürzten Originalfassung (Kindle German Edition 2014), (Kindle Locations 4216-4217) (2015).
[18] Tamże, (Kindle Location 4221 i 4223-4224).
[19] Tamże, (Kindle Locations 4242-4243 i 4253).
[20] R. Dawkins, Samolubny gen, Warszawa 1996. s. 17.
[21] Ch. Darwin, The descent of man, and selection in relation to sex (wyd. 2, 1874 r.), s. 65-66.
[22] Tamże, s. 83.
[23] Tamże, s. 95.
[24] Tamże, s. 133-134.
[25] Tamże, s. 138.
[26] Ten przykład warto zacytować w całości w oryginale: „At some future period, not very distant as measured by centuries, the civilised races of man will almost certainly exterminate and replace throughout the world the savage races. […]The break will then be rendered wider, for it will intervene between man in a more civilised state, as we may hope, than the Caucasian, and some ape as low as a baboon, instead of as at present between the negro or Australian and the gorilla”, Ch. Darwin, The descent of man, s. 201.
[27] R. Dawkins, Samolubny gen, Warszawa 1996, s. 19.
[28] Tamże, Warszawa 1996, s. 29.
[29] “If a twentieth part of the cost and pains were spent in measures for the improvement of the human race that is spent on the improvement of the breed of horses and cattle, what a galaxy of genius might we not create! We might introduce prophets and high priests of our civilization into a world as surely as we can propagate idiots by mating crétins. Men and women of the present day are, to those we might hope to bring into existence, what the pariah dogs of the streets of an Eastern town are to our own highly bred varietie”, Francis Galton, Hereditary Talent and Character, [w:] „Macmillan's Magazine”, 12 (1865), http://psychclassics.yorku.ca/Galton/talent.htm (2015).
[30] "Savages seem incapable of progress after the first few years of their life. The average children of all races are much on a par. Occasionally, those of the lower races are more precocious than the Anglo-Saxons; as a brute beast of a few weeks old is certainly more apt and forward than a child of the same age. But, as the years go by, the higher races continue to progress, while the lower ones gradually stop. They remain children in mind, with the passions of grown men"; "The feeble nations of the world are necessarily giving way before the nobler varieties of mankind", Francis Galton, Hereditary Talent and Character, [w:] „Macmillan's Magazine”, 12 (1865), http://psychclassics.yorku.ca/Galton/talent.htm(2015).
“If a twentieth part of the cost and pains were spent in measures for the improvement of the human race that is spent on the improvement of the breed of horses and cattle, what a galaxy of genius might we not create! We might introduce prophets and high priests of our civilization into a world as surely as we can propagate idiots by mating crétins. Men and women of the present day are, to those we might hope to bring into existence, what the pariah dogs of the streets of an Eastern town are to our own highly bred varietie”, Francis Galton, Hereditary Talent and Character, [w:] „Macmillan's Magazine”, 12 (1865), http://psychclassics.yorku.ca/Galton/talent.htm (2015).
[31] A. Hitler, Mein Kampf: Neubearbeitung der ungekürzten Originalfassung (Kindle Locations 5992-5994) (Kindle edition 2012).
[32] Stephen Jay Gould, Ontogeny and Phylogeny (Cambridge: Harvard University Press, 1977), s. 77.
[33] "The Caucasian, or Mediterranean man, has from time immemorial been placed at the head of all races of men, as the most highly developed and perfect. …This species alone (with the exception of the Mongolian) has had an actual history; it alone has attained to that degree of civilization which seems to raise man above the rest of nature", Ernst Haeckel, The History of Creation or the Development of the Earth and its Inhabitants by the Action of Natural Causes, 6th edition (1914), t. 2, s. 429 (Kindle Locations 6392-6400), (Kindle edition 2012).
[34] "Some of the wildest tribes in southern Asia and eastern Africa have no trace whatever of the first foundations of all human civilization, of family life, and marriage. They live together in herds, like apes, generally climbing on trees and eating fruits; they do not know of fire, and use stones and clubs as weapons, just like the higher apes. All attempts to introduce civilization among these, and many of the other tribes of the lowest human species, have hitherto been of no avail; it is impossible to implant human culture where the requisite soil, namely, the perfecting of the brain, is wanting", E. Haeckel, The History of Creation, t. 2. (Kindle Locations 7153-7157).
[35] "If one must draw a sharp boundary between them, it has to be drawn between the most highly developed and civilized man on the one hand, and the rudest savages on the other, and the latter have to be classed with the animals", E. Haeckel, The History of Creation, t. 2. (Kindle Locations 7178-7180).
[36] "the brain, that is mental activity, among more civilized nations is developed to a degree of which the wild savages have no idea", E. Haeckel, The History of Creation, t.1. (Kindle Locations 3271-3272).
[37] "it would be easier to train the most intelligent domestic animals to a moral and civilized life, than these unreasoning brute-like men", E. Haeckel, The History of Creation, t. 2. (Kindle Locations 7184-7185).
[38] "the ape-like negro tribes on the Upper Nile:... they stand far below unreasoning animals”, E. Haeckel, The History of Creation, t. 2. (Kindle Locations 7185-7188).
[39] "The Ulotrichi are incapable of a true inner culture and of a higher mental development, even under the favourable conditions of adaptation now offered to them in the United States of North America. No woolly-haired nation has ever had an important 'history'.”, E. Haeckel, The History of Creation, (Kindle Locations 6058-6060).
[40] "the Indo-Germanic race, which has far surpassed all the other races of men in mental development", E. Haeckel, The History of Creation, (Kindle Location 6422).
[41] "the Indo-Germanic, have by means of the higher development of their brain surpassed all the other races and species in the struggle for life, and have already spread the net of their dominion over the whole globe", E. Haeckel, The History of Creation, (Kindle Locations 6435-6437).
[42] "It is above all things necessary to make a complete and honest return to Nature and to natural relations. ... no longer [to] consider himself an exception to natural laws, but begin to seek for what is lawful in his own actions and thoughts, and endeavour to lead a life according to natural laws”, E. Haeckel, The History of Creation, t. 2. (Kindle Locations 7214-7217).
[43] "Politics, morals, and the principles of justice, which are still drawn from all possible sources, will have to be formed in accordance with natural laws only", E. Haeckel, The History of Creation, t. 2. (Kindle Locations 7219-7220).
[44] "As by a careful rooting out of weeds, light, air, and ground is gained for good and useful plants, in like manner, by the indiscriminate destruction of all incorrigible criminals, not only would the struggle for life among the better portion of mankind be made easier, but also an advantageous artificial process of selection would be set in practice, since the possibility of transmitting their injurious qualities by inheritance would be taken from those degenerate outcasts", E. Haeckel, The History of Creation, t. 1. (Kindle Locations 2359-2362)
[45] "While European tribes spread over the whole globe, other tribes or species of men every year draw nearer to their complete extinction. This is the case especially with the redskins of America, and with the copper-coloured natives of Australia: ... they would sooner or later succumb to the latter in the struggle for life", E. Haeckel, The History of Creation, t. 1. (Kindle Locations 3346-3349).
[46] "the other races, which as it is are very much diminished in number, will sooner or later completely succumb in the struggle for existence to the superiority of the Mediterranean races. The American and Australian tribes are even now fast approaching their complete extinction, and the same may be said of the Papuans and Hottentots", E. Haeckel, The History of Creation, t. 2. (Kindle Locations 6440-6442).
[47] Campanella, La Città del Sole, s. 36-38.
[48] Leszek Kołakowski, Jezus ośmieszony, Kraków 2014, s. 50.

Ewangelizacja muzułmanów - okiem badaczy

ks. bp Andrzej Siemieniewski

Ewangelia dla muzułmanów - okiem badaczy


1. David Garrison Wiatr w Domu Islamu
W ciągu minionych 15 lat pojawiła się cała fala książek publikowanych na Zachodzie, napisanych przez muzułmanów, którzy nawrócili się na chrześcijaństwo, a także antologie świadectw byłych muzułmanów. Podobnie Internet pełen jest świadectw byłych wyznawców islamu. Te świadectwa, jakkolwiek poruszające i budujące, nie pozwalają jednak wyrobić sobie zdania o skali tego zjawiska, a podawane przez niektórych chrześcijańskich entuzjastów statystki wydają się podejrzanie przesadzone.
Dlatego pożyteczne jest jeszcze jedno spojrzenie na arcyciekawe zagadnienie głoszenia Ewangelii wśród muzułmanów, mianowicie pytanie o tę możliwość w samych krajach muzułmańskich. Pouczające światło rzuca na ten temat znakomicie udokumentowana wieloletnimi badaniami w terenie (zakończonymi w 2014 r.) amerykańska książka Davida Garrisona Wiatr w Domu Islamu: Jak Bóg przyciąga muzułmanów na całym świecie do wiary w Jezusa Chrystusa[1].
Tytułowy Dom Islamu to pojęcie Dar al-Islam znane z teologii muzułmańskiej: jest to "niewidoczne imperium religijne rozciągające się od Zachodniej Afryki aż do archipelagu Indonezji, obejmujące 49 narodów i 1,6 miliarda muzułmanów"[2]. A ów wiatr odnosi się do powiewu Ducha Świętego przyciągającego wyznawców nauki Mahometa do wiary w Chrystusa.
Autor precyzuje najpierw zakres swoich empirycznych badań i zainteresowań. Ich przedmiotem są "ruchy muzułmanów ku Chrystusowi". Przez taki ruch rozumie grupę przynajmniej 1.000 muzułmanów, którzy po nawróceniu na chrześcijaństwo przyjęli chrzest albo przynajmniej 100 nowych zainicjowanych "kościołów" (to ostatnie wyrażenia będzie bardziej komunikatywne dla katolika, jeśli przetłumaczymy jest jako lokalne wspólnoty wierzących). Wynik tych badań?
"Dziś w ponad 70 miejscach w 29 narodach powstały nowe ruchy uczniów Chrystusa pochodzących z islamu. Każdy z tych ruchów przekroczył próg albo 100 nowo powstałych kościołów, albo 1.000 ochrzczonych wierzących, którzy przyszli do Chrystusa w ciągu ostatnich 20 lat"[3].
O jakich liczbach absolutnych jest tu mowa? Wobec oczywistych trudności w podliczeniu wszystkich uczestników tych ruchów nawróceniowych autor podaje szacunkowe dane: 2-7 milionów ludzi. Przyznaje, że jest to dość skromna liczba, jeśli wyrazimy ją w procentach: jest to maksymalnie 0,5% żyjących dziś na świecie muzułmanów. Ważne jest coś innego. Po pierwsze, powszechność geograficzna tych ruchów: są one obecne we wszystkich zakątkach świata muzułmańskiego. Po drugie zaś, prawie wszystkie są zupełnie nowe, gdyż powstały za życia obecnego pokolenia, w ciągu ostatnich 20 lat[4]. Czytelnikowi, który miałby pokusę lekceważąco ocenić liczbę 0,5%, D. Garrison przypomina:
"Cena płacona przez tych konwertytów nie spadła z nadejściem czasów nowożytnych. Przepisy Koranupozostają niewzruszone: 'Jeśli odwrócą się [od wiary], chwytajcie ich i zabijajcie zawsze, gdy ich znajdziecie' (Koran 4:89b). I ci nawróceni płacą niewyobrażalną cenę za swoją pielgrzymkę do Chrystusa. Ale wciąż przychodzą. To, co zaczęło się jako kilka rozproszonych wyrazów sprzeciwu, teraz wzrasta. Historycznie rzecz biorą, bezprecedensowa liczba muzułmanów, mężczyzn i kobiet, przedziera się pod prąd w swoich społeczeństwach, aby iść za Jezusem. A to dopiero początek"[5].
Co wyraża określenie "bez precedensu"? Otóż aż do czasów całkiem niedawnych, "kiedy dobiegało końca pierwsze tysiąclecie relacji chrześcijańsko-muzułmańskich, miliony chrześcijan zostało włączonych w Dom Islamu, ale nie powstał praktycznie żaden dobrowolny ruch muzułmanów do Chrystusa"[6]. Sytuacja zaczęła się zmieniać, choć bardzo powoli, w XIX wieku. Wtedy powstały pierwsze dwa (skromne) dobrowolne ruchy muzułmanów do Chrystusa liczące ponad 1.000 ochrzczonych. Jeden z nich to ruch w Indonezji. W roku 1924, przy śmierci jego lidera Sadracha, liczono 10-20 tysięcy chrześcijan wywodzących się z islamu. Drugi to etiopsko-erytrejski ruch Shaikha Zakaryasa, który w 1920 r. pozostawił około 7.000 uczniów. Z tego samego czasu można odnotować też 700 ochrzczonych (jako katolików) byłych muzułmanów w algierskim regionie Kabylia. Choć ktoś mógłby ocenić te liczby uczniów jako statystycznie skromne, to wtedy dokonano po raz pierwszy tego, co nie udało się wcześniej nikomu przez półtora tysiąca lat[7].
Dopiero w porównaniu z takich podsumowaniem pierwszych piętnastu wieków współistnienia chrześcijaństwa i islamu (lata 640-1840) można z podziwem spojrzeć na nowe, wielkie dzieło Ducha, prawdziwy współczesny powiew Bożego wichru:
"Tylko w ciągu pierwszych 12 lat XXI wieku pojawiło się dodatkowych 69 ruchów liczących przynajmniej 1.000 ochrzczonych wierzących wywodzących się spośród muzułmanów. Te ruchy XXI wieku nie są ograniczone do jednego czy dwóch zakątków świata: pojawiają się wszędzie w Domu Islamu"[8]. 
2. Duane Alexander Miller Living Among The Breakage
Do podobnych wyników doszedł Duane Alexander Miller najpierw pracując nad doktoratem[9] na szkockim uniwersytecie w Edynburgu w 2014 r. potem zaś pisząc artykuł na temat chrześcijan, którzy dawniej byli muzułmanami[10].
W pracy doktorskiej nawiązał do tego fragmentu poezji T.S. Eliota, gdzie poeta opisuje nagłe ożywienie przychodzące po latach życia wśród okruchów tego, co niegdyś wydawało się niewzruszoną pewnością wiary (the breakage of what was believed in as the most reliable). Nagle stało się jednak czymś do odrzucenia - na rzecz nowego odczucia pewności. W tym właśnie sensie byli muzułmanie - obecnie chrześcijanie, żyjąc wśród okruchów starej wiary, budują wiarę nową.
D.A. Miller również podkreślił zupełnie nowy kontekst dla tego zagadnienia: "bezprecedensowa liczba muzułmanów jest zarówno wystawiona na kontakt z chrześcijańskim orędziem jak również - jeśli sobie tego życzy - może przyjąć je przez akt konwersji"[11]. Jako punkt zwrotny także on wskazuje na nasze czasy: "od lat '60 (XX wieku) datuje się znaczący wzrost liczby nawróceń z islamu do chrześcijaństwa"[12]. Przestrzega przez możliwością zupełnie nierealistycznej oceny liczby takich nawróceń, w tym również - choć może nas to dziwić - ze strony muzułmańskiej, ale jednak głównie za sprawą nadgorliwych misjonarzy chrześcijańskich[13]. Wskazuje na kraje mniej opisane w pracy D. Garrisona, takie jak Rosja i Gruzja. 
W podsumowaniu swojej pracy D. A. Miller podaje liczbę 10 milionów byłych muzułmanów, którzy za naszych czasów zostali chrześcijanami, poczynając stopniowo od lat '60, poprzez szybciej rosnące zastępy do dziś[14]. Tę liczbę trzeba poddać jednak znaczącej interpretacji, gdyż obejmuje ok. 6 milionów mieszkańców Indonezji. Część z nich mogła zadeklarować się jako chrześcijanie w wyniku państwowego przymusu przynależności do jakiejś religii po wojnie domowej z lat '60 XX w. Pozostaje więc co najmniej 4 miliony autentycznie nawróconych na chrześcijaństwo muzułmanów, ze znakiem zapytania co do pozostałych. 
Z podanych przez niego faktów warto odnotować najpierw początek nowożytnego zainteresowania misją do muzułmanów w kościołach protestanckich: "przez wiek XIX i XX protestanci interesowali się pracą misyjną wśród muzułmanów, ale przed rokiem 1969, jak się wydaje, mało muzułmanów nawróciło się"[15]. Dla katolika jako w najwyższym stopniu dziwne musi wydawać się podjęcie wtedy taktyki określanej jako Wielki Eksperyment (the Great Experiment): otóż misja protestancka zamiast zwrócić się w krajach zdominowanych przez islam stronę muzułmanów, skierowana została ku mieszkającym w tych krajach chrześcijanom. Najpierw ci nawróceni (na protestantyzm) chrześcijanie mieli przebudzić w sobie misyjnego ducha, a potem - to oni właśnie mieli nawrócić muzułmanów[16]. Strategia tak rozumianego Wielkiego Eksperymentu okazała się jednak nieskuteczna.
Ciekawe są niektóre cząstkowe liczby podawane przez Millera. Pamiętamy o pewnej liczbie nawróceń na katolicyzm w algierskiej Kabylii w XIX wieku: o ile ta (niewielka) liczba pozostawała stabilna do lat '60 XX wieku, to obecnie liczbą kabylijskich chrześcijan w szacuje na 20-100 tysięcy[17]. 
Charakterystyczna jest też struktura wyznaniowa nowo nawróconych w ciągu ostatnich 50 lat: większość z nich włącza się w ewangelikalną lub pentekostalną formę chrześcijaństwa. Mniejsza liczba przechodzi na bardziej tradycyjne formy - katolicyzm lub obrządki wschodnie, a część określa się nawet jako "muzułmańscy wyznawcy Jezusa"[18]. Są jednak wyjątki: pewna (niewielka) liczba egipskich muzułmanów nawróciła się na chrześcijaństwo przeżywane w prawosławnym kościele koptyjskim (choć zwykle musieli potem ratować się przed prześladowaniami ucieczką z kraju); być może nawet 2 miliony muzułmanów rosyjskich zostało prawosławnymi chrześcijanami; blisko 100 tys. mieszkańców Gruzji zostało chrześcijanami po 1991 r., choć wcześniej byli muzułmanami[19]. 
Najbardziej sensacyjne (choć potwierdzane w innych doniesieniach) dane dotyczą Iranu, w którym od czasu rewolucji 1979 roku liczba ex-muzułmanów a obecnie chrześcijan wzrosła od kilkuset osób do pół miliona[20].
Po podsumowaniu swoich rozmaitych źródeł D. A. Miller podaje następujące dane liczbowe:
- w ciągu 50 lat przed 2015 rokiem liczba chrześcijan, którzy kiedyś byli muzułmanami, wzrosła z 200 tys. do 10 milionów; (s. 10)
- w Azji konwertytów jest ok. 7 milionów ( w tym 6,5 mln w Indonezji, co częściowo tłumaczy się jednak względami pozareligijnymi po rewolucji politycznej w latach '60)
- w Afryce - ponad 2 mln;
- w świecie arabskim ok. 0,5 mln;
- w Europie oraz w USA ponad 0,5 mln[21].
Przypisy
[1] David Garrison, A Wind in the House of Islam: How God is drawing Muslims around the world to faith in Jesus Christ (Kindle Edition, 2014).
[2] D. Garrison, A Wind in the House of Islam (Kindle Locations 111-113).
[3] D. Garrison, A Wind in the House of Islam (Kindle Locations 116-119).
[4] D. Garrison, A Wind in the House of Islam (Kindle Locations 120-122).
[5] D. Garrison, A Wind in the House of Islam (Kindle Locations 123-127).
[6] D. Garrison, A Wind in the House of Islam (Kindle Locations 221-222).
[7] David Garrison, A Wind in the House of Islam (Kindle Locations 253-255; 272-273; 279-282; 321-324).
[8] David Garrison, A Wind in the House of Islam (Kindle Locations 329-331).
[9] Duane Alexander Miller, Living Among The Breakage: Contextual Theology-Making And Ex-Muslim Christians (A thesis submitted for the Degree of Doctor of Philosophy School of Divinity - The University of Edinburgh 2014),https://www.era.lib.ed.ac.uk/bitstream/handle/1842/9513/Miller2014.pdf (1 III 2016). Miller pracuje obecnie w USA w St. Mary’s University San Antonio, Texas (dmiller1@stmarytx.edu).
[10] Duane Alexander Miller, Patrick Johnstone, Believers in Christ from a Muslim Background: A Global Census, "Interdisciplinary Journal of Research on Religion", t. 11 (2015), art. 10,http://www.religjournal.com (28 II 2016).
[11] "…modern contexts wherein an unprecedented number of Muslims are both exposed to the Christian message and, if they choose to do so, able to appropriate it through religious conversion", Duane Alexander Miller, Living Among The Breakage, Abstract.
[12] Duane Alexander Miller, Patrick Johnstone, Believers in Christ from a Muslim Background, Abstract.
[13] Duane Alexander Miller, Patrick Johnstone, Believers in Christ from a Muslim Background, s. 5-6. Najbardziej znana z tych wypowiedzi, często powtarzana, a do tego na pewno nieprawdziwa pochodzi z wywiadu, którego udzielił dla agencji Al Jazeera w roku 2000 szejk Ahmad al Katani. Stwierdził on ni mniej ni więcej, że co roku z islamu na chrześcijaństwo przechodzi 6 milionów osób...
[14] Duane Alexander Miller, Patrick Johnstone, Believers in Christ from a Muslim Background, s. 16. W swojej nieco wcześniejszej pracy doktorskiej podaje praktycznie te same liczby sumujące się do 10 milionów, Duane Alexander Miller, Living Among The Breakage, s. 295.
[15] Duane Alexander Miller, Living Among The Breakage, s. 81.
[16] Duane Alexander Miller, Living Among The Breakage, s. 82.
[17] Duane Alexander Miller, Living Among The Breakage, s. 103.
[18] Duane Alexander Miller, Living Among The Breakage, Abstrakt.
[19] Duane Alexander Miller, Living Among The Breakage, s. 9.
[20] Duane Alexander Miller, Living Among The Breakage, s. 10.
[21] Duane Alexander Miller, Living Among The Breakage, s. 16. Prawie identyczne liczby podaje też w innym swoim artykule: https://www.era.lib.ed.ac.uk/bitstream/handle/1842/9513/Miller2014.pdf (3 III 2016).

Ewangelizacja muzułmanów - obrazki z życia wzięte

ks. bp Andrzej Siemieniewski

Ewangelia dla muzułmanów - z życia wzięte


1. Kto się nawraca w Europie?
Zacznijmy od dzwonu bijącego na trwogę, czyli od zdania z wywiadu prasowego jednego z czołowych polskich duszpasterzy:
"Europa będzie muzułmańska. Chcieliśmy, to mamy. Trzeba było myśleć wcześniej, długofalowo. Francja i Belgia już wkrótce będą muzułmańskie. Nic nie zatrzyma tego procesu. Europa wyparła się Chrystusa i wkrótce będzie muzułmańska"[1].
Rzeczywiście, gdyby opierać się na doniesieniach głównego nurtu mediów, trzeba by odnieść wrażenie, że kierunek zmian religii jest w Europie tylko jeden: od letniego i nijakiego chrześcijaństwa, do gorliwego i misyjnego islamu.
Oto wpisujemy do internetowej wyszukiwarki Google neutralne pod względem wyznaniowym pytanie o konwertytów w Niemczech (Konvertiten in Deutschland). I chociaż nie sugerujemy żadnego kierunku konwersji, to jednak pierwszych 13 odpowiedzi dotyczy wyłącznie takich tematów jak: "Islamizacja Niemiec" (Die Islamisierung Deutschlands)‎, "Islam w Niemczech" (Islam in Deutschland), "Niemcy nawracają się na islam" (Deutsche zum Islam konvertieren). Dopiero czternasta w kolejności odpowiedź (pochodząca z maja 2015) nosi tytuł "Nawróceni: Jezus zamiast Mahometa" (Konvertiten: Jesus Statt Mohammed).
Wpisują się w to sensacyjne doniesienia medialne, jak to z dziennika Die Welt z 2014 roku: "Salafici rozdali w Niemczech ponad 1,4 miliona egzemplarzy Koranu, aby werbować do islamu w swoim radykalnym wydaniu"[2].
Do optymizmu nie nastraja też przedziwna postawa wielu chrześcijan, zdecydowanie odcinających się od możliwości ewangelizacji muzułmanów. Choć podany tuż poniżej przykład pochodzi ze środowiska Kościoła luterańsko-ewangelickiego, to jest reprezentatywny też dla niejednego oficjalnego gremium katolików niemieckich (i generalnie europejskich). Oto Ewangelicki Kościół w Nadrenii wydał dokument pod tytułem "Wspólna droga i świadectwo w dialogu z muzułmanami" (Weggemeinschaft und Zeugnis im Dialog mit Muslimen). Czytamy tam:
"Spotkanie z muzułmanami w zamiarze (ich) nawrócenia sprzeciwia się Duchowi (Świętemu) i misji danej nam przez Jezusa Chrystusa, dlatego należy je zdecydowanie odrzucić"[3].
Jeśli publiczne odżegnywanie się od samej nawet myśli o zorganizowanej chrześcijańskiej misji wobec muzułmanów stało się tak naturalne dla decydujących chrześcijańskich gremiów w Europie, to nie dziwi nieobecność tego tematu także w mediach obojętnych (lub nieprzyjaznych) wobec Kościoła. Może jednak milczenie mediów w tej sprawie bardziej świadczy o upodobaniach ich dziennikarzy niż o rzeczywistości, którą opisują? Spróbujemy znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Jako pierwsze zwiastuny religijnej rzeczywistości ukrytej przed przeciętnym czytelnikiem czy widzem niech posłużą nam dwie informacje z maja 2015 r., pochodzące z rozmowy z berlińskim pastorem luterańskim Gottfriedem Martensem.
Pierwsza z nich to szacunkowe dane, o których wspomina pastor: z około 35 tysięcy żyjących w Niemczech Irańczyków około 12 tysięcy stało się już chrześcijanami. Dodajmy, że G. Martens wie, o czym mówi: sam w swojej parafii ochrzcił ich ponad pół tysiąca. A druga wiadomość? "Wierzący i konwertyci z Iranu są nowym zjawiskiem, a widać to także w Hamburgu, Lipsku czy Hanowerze"[4].
Dodajmy do tego jeszcze doświadczenie ewangelickiego kierownika duszpasterstwa Irańczyków w Niemczech, pastora Günthera Oborskiego: od roku 2000 w jego duszpasterstwie nawróciło się na chrześcijaństwo już 2000 Irańczyków[5]. Potwierdzają to wiadomości z Lipska, gdzie już latem 2014 roku pisano o niezwykłym wydarzeniu w miejscowym kościele ewangelicko-luterańskim[6]. Reporter opisywał kościelną ceremonię dotyczącą czterech Irańczyków przybyłych do Niemiec:
"Pastor Hugo Gevers stojąc nad chrzcielnicą pyta kandydatów do chrztu, czy wyrzekają się islamu i czy uznają, że Mahomet nie jest prorokiem. Potem woda chrzcielna spływa po ich włosach".
Dziennikarz dodał też komentarz Stowarzyszenia Muzułmanów nawróconych na Chrześcijaństwo (der Verein der zum Christentum konvertierten Moslems): "Kto zwraca się z prośbą o chrzest, podpisuje na siebie wyrok śmierci". Od czasu, gdy w 2000 roku ochrzczono tu pierwszego Persa, można dziś już w samym Lipsku naliczyć ich około 100. Również dzięki temu w niedziele kościół znów się zapełnił[7].
2. Miejsca ewangelizacji muzułmanów ostatnich lat w Niemczech
a. Berlin-Steglitz
Najbardziej znane centrum takiej ewangelizacji wśród muzułmanów, aby doprowadzić ich do wiary w Jezusa Chrystusa, do chrztu i do udziału w liturgicznym życiu Kościoła to tradycjonalistyczna parafia luterańska pod wezwaniem Trójcy Świętej w berlińskiej dzielnicy Steglitz przy Südendstraße. Znajdujący się tam (nieco zaniedbany) budynek kościelny z lat 1920' stał się imponującą sceną nawróceń setek duchowych przybyszów z islamu. Jesienią 2015 roku prasa donosiła o duszpasterstwie prowadzonym tam przez pastora Gottfrieda Martensa: "O ile przed dwoma laty było tam 150 muzułmanów, którzy pragnęli zostać ewangelickim chrześcijanami, o tyle w ostatnich tygodniach (jesienią 2015 roku) jest już 600 takich, którzy chcą zamienić półksiężyc na krzyż"[8]. O dynamice wydarzeń niech zaświadczy kontynuacja doniesień na temat tej parafii: w lutym 2016 można było przeczytać, że "do parafii w Berlin-Steglitz należy około 1.200 uchodźców, w większości byłych muzułmanów w Iranu i Afganistanu"[9].
Inni zauważają, że przykład G. Martensa bywa naśladowany także w innych częściach Niemiec:
"Kościół Trójcy Świętej w Berlinie: oto scena, która obecnie tak albo podobnie powtarza się w Niemczech. Pastor Gottfried Martens stawia irańskiemu uchodźcy decydujące pytanie: 'Czy chcesz wyrzec się islamu?' Ten potwierdza. Pastor chrzci go: 'W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego'"[10].

To fascynujące zjawisko zauważyła też prasa brytyjska. Dziennik Daily Mail w swoim materiale na ten temat dodał: coraz więcej uchodźców znajduje swoją drogę do tej parafii. Pojawiające się podejrzenia, że istotnym impulsem do chrztu może być zwiększenie szans na otrzymanie azylu, skomentowane są przez samego G. Martensa faktami: tylko 10% nawróconych nie pojawia się później na nabożeństwach w jego kościele[11].
Przykład berlińskiej parafii Trójcy Świętej podany tu został jako pierwszy nie tylko dlatego, że jest najbardziej znany w kontekście skutecznej ewangelizacji muzułmanów. Drugim powodem jest to, że wraz z trzema innymi wrocławianami odwiedziłem tę wspólnotę 25 października 2015 roku.
Cztery godziny od wyjazdu z Wrocławia przekraczaliśmy próg tej luterańskiej świątyni, aby wziąć udział w zaczynającej się o godz. 10:00 liturgii pokutnej przeznaczonej dla uczestników trzymiesięcznego katechumenatu prowadzącego do chrztu. Zdecydowaną większość z około 80 katechumenów stanowili młodzi mężczyźni z Iranu lub z Afganistanu. Rytualnie powtarzane modlitwy nad kolejnymi grupami osób będących na różnych etapach katechumenatu trwały ponad pół godziny.
O godz. 10:45 zaczęła się liturgia Eucharystii, podczas której udzielono chrztu 17 osobom. Do wszystkich, oprócz dwójki dzieci, kierowano przed przyjęciem chrztu sakramentalną formułę: "Czy wyrzekasz się islamu?". I wszyscy po kolei, równie sakramentalnie, odpowiadali "Tak". Samo udzielanie komunii kilkuset obecnym trwało 50 minut. A przyjmujący ten sakrament w większości (oceniając z wyglądu) to migranci pochodzący z Azji Środkowej; z wieku - młodzi mężczyźni; z zachowania - bardzo gorliwi chrześcijanie, głęboko przeżywający swoją nową wiarę po niedawnej konwersji z islamu. Liturgia skończyła się o 13:45 - spędziliśmy więc w kościele w tę pogodną niedzielę prawie cztery godziny.
Co nas zaskoczyło? Nie było tam nic z nowoczesności: liturgia staro-luterańska według ksiąg rytualnych z XVI wieku; powtarzające się dziesiątkami minut te same modlitewne wezwania wypowiadane nad kolejnymi grupami osób; wielozwrotkowe, luterańskie hymny śpiewane przy akompaniamencie staromodnego instrumentu… I setki głęboko rozmodlonych, młodych mężczyzn, którzy rok albo dwa lata temu od nauk Mahometa przeszli do Ewangelii Jezusa Chrystusa i teraz godzinami uczestniczą w niedzielnej liturgii.
b. Berlin-Neukölln
Drugie centrum to luterańskie centrum duszpasterskie Haus Gotteshilfe w berlińskiej dzielnicy Neukölln przy Werbellinstraße. Głównym animatorem miejscowego duszpasterstwa misyjnego jest tam siostra Rosemarie Götz. Tak, siostra - gdyż sama siebie opisuje jako "ewangelicką siostrę zakonną" (evangelische Ordensschwester). W długim, ciemnym habicie i w staromodnym czepku na głowie (jakby wziętym z dziewiętnastego wieku) wykonuje dzieło mogące wzbudzić zazdrość najbardziej nowoczesnych duszpasterzy: głosi kerygmat chrześcijański muzułmanom, a tym z nich, którzy przyjmą Dobrą Nowinę - udziela chrztu.
Już cztery lata temu można się było dowiedzieć, że w tej wspólnocie "14 Irańczyków i ich przyjaciół przybyłych w ostatnich latach do Niemiec jako uchodźcy stało po wielkim drewnianym krzyżem", albo że "50 Irańczyków zajęło miejsca wraz z 50 starymi mieszkańcami dzielnicy Neukölln", a nawet że 'na Wielkanoc ochrzczono tam 16 Irańczyków, z których prawie wszyscy chodzą na niedzielne nabożeństwa'[12].
A ponieważ czas nie stoi w miejscu i siostra-diakonisa ewangelizuje dalej, to i w minionym roku pisano:
"W berlińskiej dzielnicy Neukölln na nauki przedchrzcielne diakonisy Rosemarie Götz są chętnie odwiedzane: uchodźcy z Iranu i z Afganistanu przygotowują się tam do zmiany wiary na chrześcijańską"[13].
Podobnie jak pastor Martens, tak samo siostra Rosemarie Götz nie komentuje politycznych dyskusji rozpalających niemiecką opinię publiczna a dotyczących problemów uchodźców. Albo lepiej powiedziawszy - znowu podobnie jak G. Martens - komentuje z Bożego punktu widzenia: "Oczywiście, że misje to najważniejsze zadanie: w końcu po co Bóg przysłał nam tu uchodźców?" I jako odpowiedź na to pytanie może wskazać: w niedzielę 4 października 2015 r. ochrzczono tam znowu 10 byłych muzułmanów[14].
c. Berlin-Zehlendorf
Kościół przy ewangelicko-luterańskim kościele Mariackim w berlińskiej dzielnicy Zehlendorf przy Riemeisterstraße tworzy wraz ze wspomnianą wyżej (i nieodległą) wspólnotą Trójcy Świętej jedną parafię. Nic więc dziwnego, że i tu grupa muzułmanów przygotowuje się do chrztu przy współudziale Jobsta Schöne, emerytowanego już biskupa Samodzielnego Ewangelicko-Luterańskiego Kościoła (SELK: die Selbständige Evangelisch-Lutherische Kirche).
d. Hannover
Wspomnieliśmy już pastora Günther Oborskiego z Kościoła ewangelicko-luterańskiego w Hanowerze. W wywiadzie dla katolickiej agencji prasowej KNA (Katholische Nachrichtenagentur) nie tylko wspomniał o 2 tysiącach ochrzczonych Irańczykach, ale dodał: "Ta tendencja się wzmaga - a i wśród Afgańczyków wyraźnie wzrasta zainteresowanie"[15].
e. Hamburg
Z Hamburga doszła ostatnio nowa wiadomość, tym razem z kręgu wspólnoty zielonoświątowej Alpha & Omega International. Jej lider, pastor Albert Babajan przyciąga przybyszów głównie z Afganistanu i z Iranu. Codziennie otrzymuje pytania od nowych zainteresowanych osób. Dlatego jesienią 2015 r. rozpoczęto w jego kościele kurs Alfa dla 130 uchodźców; w tym samym czasie ochrzczono 18 z nich. Niewielka wspólnota pastora Babajana nie może nawet zapewnić miejsc dla tak wielkiego napływu chętnych[16].
Kościołem Alpha & Omega zainteresowała się ostatnio publiczna telewizja niemiecka ARD. W wieczornych wiadomościach z dnia 25 lutego 2016 można było zobaczyć podano kilkadziesiąt osób ubranych w powłóczyste, białe stroje na brzegu basenu pływalni w Hamburgu. Było to siedemdziesięciu wywodzących się z islamu kandydatów do chrztu czekających na swoją kolej. Jak poinformował reporter: "Tylko w tej jednej perskiej wspólnocie chrzest przyjmuje w tym roku 600 osób, do tego także inne wspólnoty w Hamburgu donoszą o wielu chętnych w Hamburgu"[17].
f. Nadrenia: Köln / Düsseldorf 
Na początku tego tekstu mieliśmy okazję zetknąć się z antymisyjnym (niestety) dokumentem Ewangelickiego Kościoła w Nadrenii Wspólna droga i świadectwo w dialogu z muzułmanami. Ale rzeczywistość jest bogatsza niż papier. Właśnie z tego terenu - z Kolonii i z Düsseldorfu - spłynęły ostatnio informacje o chrztach uchodźców, także i tu głównie z Iranu i z Afganistanu. Warto dodać, że niektóre z tych wiadomości dotyczą Kościoła katolickiego. "W archidiecezji kolońskiej zdarzają się pojedyncze przypadki (muzułmańskich) uchodźców pragnących zostać chrześcijanami - mówi rzecznik prasowy diecezji. Potwierdza to też dziekan z Düsseldorfu, ks. Ulrich Hennes"[18]. Natomiast na Wielkanoc 2015 r. (dnia 5 kwietnia) arcybiskup Bambergu ochrzcił 19-letniego Afgańczyka, który nawrócił się z Islamu na chrześcijaństwo[19].
g. Witten
W 2016 roku można było znaleźć informację o przyjęciu chrztu przez 12 byłych muzułmanów z Iranu. W dniu 21 lutego ochrzczono ośmiu młodych mężczyzn i dwa małżeństwa podczas niedzielnego nabożeństwa w parafii Marcina Lutra w Witten. Kandydaci pochodzili z grona uchodźców, którzy przybyli do Niemiec w 2015 roku. Spotkali członków parafii, którzy zaprosili ich do kościoła[20].
h. Gemünden (Unterfranken)
Z północnych Niemiec przenosimy się na południe. Ta wiadomość pochodzi ze stycznia 2016 r. We frankońskiej miejscowości Gemünden ewangelicki proboszcz Thomas Schweizer angażuje się w pomoc uchodźcom, między innymi tym, którzy przeszli na chrześcijaństwo lub zamierzają to uczynić. W każdy wtorek w domu parafialnym prowadzi krąg biblijny dla azylantów. Na razie jedna kobieta i siedmiu mężczyzn z Pakistanu i z Iranu uczestniczy w katechetycznym kręgu w języku Urdu lub Farsi[21].
i. poza Niemcami
- Austria
Skoro już jesteśmy na południu, to dodajmy jeszcze informację z Austrii, tym ciekawszą, że pochodzi z kręgu katolickiego, z którego o wiele trudniej o tego typu wiadomości. Pośród 90 katechumenów, którzy cały rok przygotowywali się do chrztu dorosłych i którzy uczestniczyli w nabożeństwie prowadzonym przez abpa Christopha Schönborna w katedrze św. Stefana, znalazło się 28 Irańczyków i 10 Afgańczyków[22].
I jeszcze jeden akcent z katolickiego środowiska austriackiego. Już na Wielkanoc 2016 przyjmą chrzest pierwsi muzułmańscy uchodźcy. Zajmuje się nimi proboszcz katedry w austriackim Eisenstadt Erich Bernhard. Pośród kandydatów do chrztu są i tacy, którzy po kilku tygodniach pobytu w Austrii mówią: "Nawracamy się na chrześcijaństwo!" (Wir konvertieren zum Christentum!).
Do czekającego ich wielkanocnego wydarzenia przygotowuje się w kursie przedchrzcielnym 15 uczestników. Proboszcz Bernhard mówi: "Jako chrześcijanie mamy podstawowy obowiązek prowadzić ludzi do Jezusa i mieć ducha misyjnego. Jeśli uchodźcy sami do nas przychodzą i wykazują zainteresowanie chrześcijańską wiarą, to oczywiście jesteśmy na to otwarci"[23].
- Szwecja
Trudniej o wiadomości na temat tego zjawiska w Szwecji, ale jedną udało się znaleźć: pastor Fouad Rasho z kościoła "Angered Alliance" ochrzcił ponad 100 byłych muzułmanów. Jako jeden z motywów ich nawrócenia podał zniechęcenie do islamu spowodowane ekscesami Państwa Islamskiego[24].
3. "Nieporozumienie związane z pomieszaniem" a nowy duch nowej ewangelizacji
Na koniec niech raz jeszcze zabrzmi dzwon. Tym razem jednak nie na trwogę, ale dzwon pobudki wzywającej do dzieła ewangelizacji. Posłuży nam do tego głos katolickiego pomocniczego biskupa z Salzburga - Andreasa Launa, którego wypowiedź z 18 stycznia 2016 r. można już teraz śmiało uznać za absolutnie przełomową dla głoszenia dobrej nowiny chrześcijańskiej także muzułmanom. Bp Laun zaczyna od zdroworozsądkowego przypomnienia, że pomoc ludziom w potrzebie (w przypadku austriackim chodzi głównie o uchodźców wyznających islam) wcale nie jest tożsama z popieraniem islamizacji kraju:
"Po pierwsze: chrześcijanie i ich biskupi powinni otworzyć się na ludzi cierpiących niedostatek, ale nie po to, by 'dobrodusznie' (Gutmenschen) radować się z islamizacji Europy; a do tego, by każdego zaniepokojonego tą sytuacją osądzać jako osobę 'niechrześcijańską'"[25].
Po drugie, wzywa do rezygnacji ze swoistego fatalizmu wyznaniowego, który upowszechnił się w Europie z zadziwiającą łatwością[26]. Jest on zresztą konsekwencją rezygnacji z ducha misyjnego. Tam, gdzie zabrakło ufności w skuteczne kerygmatyczne głoszenie Słowa prowadzące do nawrócenia i chrztu, tak nie pozostaje nic innego jak z niepokojem spoglądać w dane demograficzne… I właśnie o przełamanie pełnego rezygnacji fatalizmu apeluje bp. A. Laun:
"Trzeba nam myśleć: jak możemy zaznajomić muzułmanów z Ewangelią? A może także doprowadzić ich do wiary w Chrystusa?"[27].
Będzie tu potrzebny dialog międzyreligijny, ale nie "dobroduszny" (w powyższym znaczeniu: nie dopuszczający nigdy do poważnej międzyreligijnej dyskusji doktrynalnej), tylko prawdziwie rzeczowy:
"Chrześcijanie nie powinni pomniejszać różnic między Jezusem i Mahometem, ale raczej powinni je uwidocznić. My, chrześcijanie, cieszymy się z dobra w każdej religii […], ale wskazujemy też palcem na struktury grzechy, gdziekolwiek by się znajdowały"[28].
Jakże nie zacytować tu stosownego fragmentu z adhortacji papieża Franciszka o ewangelizacji:
"Nie służy nam otwarcie dyplomatyczne, które zgadza się ze wszystkim, by uniknąć problemów, ponieważ byłby to sposób oszukania drugiego człowieka i odmówienia mu dobra, które otrzymaliśmy jako dar, by się nim hojnie podzielić. Ewangelizacja i dialog międzyreligijny, dalekie od przeciwstawiania się sobie, podtrzymują się nawzajem i ożywiają"[29].
Potrzebne jest też przemyślenie sposobu formacji katechetycznej:
"chrześcijanie powinni być wierni prawdzie a nie sentymentalizmowi (rührselig) i nie powinni głosić równości wszystkich religii ani nauczać tego na katechezie"[30].
Przy okazji warto zauważyć, że sprawa jest jak najbardziej aktualna w Polsce. Do dziś zarówno na poziomie katechezy szkolnej jak i akademickiej teologii naucza się u nas rzekomo wynikającej z dokumentów II Soboru Watykańskiego teorii "kręgów przynależności do Kościoła". Od ucznia gimnazjum do kandydata na księdza i katechetę - wszyscy dowiadują się ze swoich podręczników, że do Kościoła należą (choć w różnym stopniu intensywności) wszyscy ludzie na świecie. Warto przywołać tu ocenę ks. prof. Stanisława Nagy'ego, późniejszego kardynała. Według niego źródłem tej teorii jest: „nieporozumienie związane z pomieszaniem porządku przynależności do Kościoła z porządkiem zbawienia”[31].
Ciekawe to słowa późniejszego kardynała:
"nieporozumienie związane z pomieszaniem" -
i najwyższy czas, by teologowie - autorzy podręczników - wreszcie wzięli je pod uwagę…
Ale wracając do Austrii i do Salzburga: bp Laun zaprasza do zastanowienia się: co my, jako chrześcijanie mamy do zaproponowania muzułmanom? Jeśli mamy głosić Dobrą Nowinę Ewangelii Jezusa Chrystusa, to co jest nowego i zachwycającego w tej nowinie?
"Co my, jako chrześcijanie powinniśmy zaproponować muzułmanom, to Bóg, który jest także ich Ojcem, oraz obraz Boga w nas: tego Boga, który widzi w nas synów i córki, a nie niewolników"[32]. 
Przypisy
[1] bp Tadeusz Pieronek, Dobra zmiana nie na siłę, wywiad - rozmawiał Jacek Nizinkiewicz, "Rzeczpospolita" Wtorek 12 stycznia 2016, s. A6, http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,24677,bp-pieronek-o-gwaltach-imigrantow-na-kobietach.html (12 I 2016).
[2] "Mehr als 1,4 Millionen Korane haben Salafisten bislang in Deutschland verteilt, um für ihre radikale Auffassung des Islam zu werben", Erst Korane verteilt, dann für Allah in den Krieg,http://www.welt.de/politik/deutschland/article133423847/Erst-Korane-verteilt-dann-fuer-Allah-in-den-Krieg.html (18 X 2014).
[3] "Eine Begegnung mit Muslimen in Konversionsabsicht widerspricht dem Geist und Auftrag Jesu Christi und ist entschieden abzulehnen", Evangelische Kirche im Rheinland, Weggemeinschaft und Zeugnis im Dialog mit Muslimen (Arbeitshilfe), http://www.ekir.de/www/service/weggemeinschaft-zeugnis-19148.php (7 II 2016), por. Neue Arbeitshilfe zur Mission unter Muslimen steht in der Kritik,http://www.ead.de/nachrichten/nachrichten/einzelansicht/article/neue-arbeitshilfe-zur-mission-unter-muslimen-steht-in-der-kritik.html (5 XI 2015); Yasin Baş, Konversion von Muslimen zum Christentum als Effekt der Flüchtlingskrise?http://www.deutsch-tuerkische-nachrichten.de/2015/10/520117/konversion-von-muslimen-zum-christentum-als-effekt-der-fluechtlingskrise (26 X 2015).
[4] "Iranische Glaubensflüchtlinge und Konvertiten sind [in Berlin] ein neues Phänomen, das auch in Hamburg, Leipzig oder Hannover zunehmend sichtbar wird", Mohammed gegen Christus tauschen,http://www.tagesanzeiger.ch/kultur/diverses/Mohammed-gegen-Christus-tauschen/story/31026360(19 V 2015).
[5] "Seit 2003 bereits 2.000 Iraner in seinem Seelsorgebereich konvertiert seien und das Interesse auch bei den Afghanen deutlich steige", Yasin Baş, Konversion von Muslimen zum Christentum als Effekt der Flüchtlingskrise?http://www.deutsch-tuerkische-nachrichten.de/2015/10/520117/konversion-von-muslimen-zum-christentum-als-effekt-der-fluechtlingskrise (26 X 2015).
[6] Evangelisch-lutherische Trinitatis-Gemeinde am Brettschneiderpark, Leipzig.
[7] D. Beilke, Leipzig: Sei mutig und entschlossen, lass dich nicht einschüchtern und habe keine Angst (Josua 1,9)http://www.bild.de/regional/leipzig/evangelische-kirche/hier-werden-muslime-zu-christen-37092190.bild.html (3 VIII 2014).
[8] "Waren es vor zwei Jahren insgesamt 150 Moslems, die evangelisch werden wollten, sind es in den letzten Wochen bereits 600, die den Halbmond mit dem Kreuz tauschen wollen", Hunderte Moslems konvertieren zum Christentum,http://www.krone.at/Welt/Hunderte_Moslems_konvertieren_zum_Christentum-In_Berliner_Kirche-Story-470559 (4 IX 2015). Wiadomości na ten temat po polsku są na razie nieliczne, np. A. Grajewski,Większość członków tej parafii to byli muzułmaniehttp://gosc.pl/doc/2400621.Wiekszosc-czlonkow-tej-parafii-to-byli-muzulmanie (21 III 2015).
[9] Lutherischer Bischof: Christliche Flüchtlinge vor Übergriffen schützen,http://www.kath.net/news/54058 (17 II 2016).
[10] Um ihre Chance auf Asyl zu erhöhen? Hunderte Muslime konvertieren zum Christentum,http://www.focus.de/politik/in-der-heimat-wuerde-ihnen-dann-religioese-verfolgung-drohen-um-ihre-chance-auf-asyl-zu-erhoehen-hunderte-muslime-konvertieren-zum-christentum_id_4931142.html (18 IX 2015).
[11] "Hundreds of mostly Iranian and Afghan asylum seekers have changed faiths at the evangelical Trinity Church in a leafy Berlin neighbourhood alone. Many claim true belief prompted the move, but the decision undoubtedly boosts their chances of being granted asylum by allowing them to claim they would face persecution if sent home", Simon Tomlison, How hundreds of Muslim migrants are converting to Christianity to boost their chances of winning asylum in Germany,http://www.dailymail.co.uk/news/article-3225014/How-Muslim-migrants-converting-Christianity-Germany-hundreds-boost-chances-winning-asylum.html (8 IX 2015).
[12] "14 Iraner und ihre Freunde, die in den letzten Jahren als Flüchtlinge nach Deutschland gekommen sind, stehen vor dem großen Holzkreuz im „Haus Gotteshilfe“, an der Werbellinstraße in Neukölln. … rund 50 Iraner, die gestern neben etwa 50 alteingesessenen Neuköllnern auf den Holzstühlen von „Haus Gotteshilfe“ saßen…Zu Ostern wurden die ersten 16 Iraner im „Haus Gotteshilfe“ getauft. Fast alle von ihnen kommen seitdem regelmäßig in den Gottesdienst", Sonntags um zehn: In einer Neuköllner Gemeinde ließen sich 14 Iraner taufen. In ihrer Heimat droht Konvertiten die Todesstrafehttp://www.tagesspiegel.de/berlin/bekenntnis-mit-risiko/6964556.html (6 VIII 2012).
[13] "In Berlin-Neukölln ist der Taufunterricht von Diakonisse Rosemarie Götz gut besucht: Flüchtlinge aus dem Iran und Afghanistan bereiten sich auf ihren Glaubenswechsel zum Christentum vor", Christ werden mit Frau Götzhttp://www.zeit.de/video/2015-12/4670010905001/berlin-christ-werden-mit-frau-goetz (22 XII 2015).
[14] "Schwester Rosemarie Götz - Diakonisse und Predigerin der Landeskirchlichen Gemeinschaft „Haus Gotteshilfe“ in Berlin-Neukölln: „Natürlich ist Missionierung die wichtigste Aufgabe“, sagt sie. „Wozu sonst schickt uns Gott die Flüchtlinge hierher? Seit Jahren kümmert sie sich um Zuwanderer – vor allem aus dem Iran und Afghanistan. Viele hat sie auf deren Wunsch hin getauft. Am letzten Sonntag (4. Oktober '15) sind es wieder 10", Kein Evangelium für Muslime?,http://www.kath.net/news/52318 (8 X 2015).
[15] "Tendenz steigend: Und auch bei den Afghanen steigt das Interesse deutlich", Deutschland: Zahlreiche islamische Flüchtlinge lassen sich taufen,http://diepresse.com/home/panorama/welt/4826755/Deutschland_Zahlreiche-islamische-Fluchtlinge-lassen-sich-taufen (22 IX 2015).
[16] Deutschland: Flüchtlinge besuchen Glaubenskurs - Hamburg: 130 Flüchtlinge besuchen Glaubenskurs einer Pfingstgemeinde,http://www.ead.de/nachrichten/nachrichten/einzelansicht/article/deutschland-fluechtlinge-besuchen-glaubenskurs.html (25 X 2015).
[17] Massentaufen von Flüchtlingen (ab Min. 7,25) - ARD Tagesthemen 25.02.2016 (h. 22.45),http://www.kathtube.com/player.php?id=39805 (25 II 2016).
[18] Rheinische Kirche: Muslimische Flüchtlinge lassen sich taufen,http://www.jesus.de/blickpunkt/detailansicht/ansicht/muslimische-fluechtlinge-lassen-sich-taufen202995.html (11 I 2016).
[19] Erzbischof Schick tauft afghanischen Konvertiten in der Osternacht,http://www.kath.net/news/50068 (5 IV 2015).
[20] Witten: Evangelische Kirchengemeinde tauft zwölf ehemalige Muslime,http://www.kath.net/news/54145 (25 II 2016).
[21] Bibellesen auf Farsi: Pfarrer Thomas Schweizer bietet in Gemünden Bibelstunden für Flüchtlinge anhttp://www.sonntagsblatt.de/news/aktuell/2015_35_anw_11_01.htm (17 I 2016).
[22] Mathias Ziegler, Nicht einmal meine Eltern wissen es,http://www.wienerzeitung.at/nachrichten/wien/stadtleben/744494_Nicht-einmal-meine-Eltern-wissen-es.html (4 IX 2015).
[23] Flüchtlinge Konvertieren - Vom Islam zum Christentum: "Keine Religion des Friedens mehr",http://www.news.de/panorama/855628693/vom-islam-zum-christentum-keine-religion-des-friedens-mehr-fluechtlinge-in-oesterreich-wechseln-die-religion/1/" (8 I 2016).
[24] Dale Hurd (CBN), With So Many Muslims Finding Christ, Could Islam Fall?,http://www.charismanews.com/world/49909-with-so-many-muslims-finding-christ-could-islam-fall(6 I 2015).
[25] "Vor allem Christen und ihre Bischöfe sollten sich den Notleidenden öffnen, aber sich nicht nach Art der „Gutmenschen“ über die Islamisierung Europas freuen und jeden, der besorgt ist, auch noch als unchristlich verurteilen!", bp Bischof Andreas Laun, Islamophobie?http://www.kath.net/news/53629(18 I 2016).
[26] Oto przykład takiego fatalizmu: "Za 25 lat Europa będzie już pewnie islamska, ciemiężonych 'białasów' budzić będzie głos muezzinów wibrujący z podniebnych szczytów minaretów, od byłej Wieży Eiffla, do iglicy byłego PKiN. Normalna kolej rzeczy…", W. Łysiak, "Do Rzeczy" 3/154, s. 59.W formie literackiej ten sam fatalizm wyraził na cały świat francuski pisarz Michel Houellebecq w swej głośnej powieści Soumission, Flammarion 2015.
[27] "Nachzudenken: Wie können wir die Muslime mit dem Evangelium bekanntmachen und sie vielleicht zum Glauben an Christus führen?, bp Bischof Andreas Laun, Islamophobie?,http://www.kath.net/news/53629 (18 I 2016).
[28] "Christen dürfen die Unterschiede zwischen Jesus und Mohammed nicht kleinreden, sondern müssen sie sichtbar machen! Wir Christen freuen sich über das Gute in jeder Religion oder Vereinigung, aber wir legen auch den Finger auf die Strukturen der Sünde, wo immer sie sichtbar werden", bp Bischof Andreas Laun, Islamophobie?http://www.kath.net/news/53629 (18 I 2016).
[29] papież Franciszek, Evangelii Gaudium, 251.
[30] "Darum dürfen Christen um der Wahrheit willen auch nicht rührselig die „Gleichheit aller Religionen behaupten oder gar im Religionsunterricht lehren!", bp Bischof Andreas Laun,Islamophobie?http://www.kath.net/news/53629 (18 I 2016).
[31] S. Nagy, Kościół a sprawa zbawienia,http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/poza_kosciolem2.html (6 II 2016); por. S.J. Stasiak, R. Zawiła, ABC teologii dogmatycznej. Notatki z wykładów ks. Prof. Romana E. Rogowskiego, Oleśnica-Wrocław 1993, s. 242; E. Ozorowski, Kościół. Zarys eklezjologii katolickiej, Wrocław 1984, s. 82; S. Grabska, Sobór i apostolstwo Kościoła,http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/sobor_apostolstwo.html (6 II 2016).
[32] "Was wir Christen den Muslimen anbieten sollten, ist der Gott, der auch ihr Vater ist und das Menschenbild Gottes, der in uns seine Söhne und Töchter und nicht Sklaven sieht!", bp Bischof Andreas Laun, Islamophobie?http://www.kath.net/news/53629 (18 I 2016).