Strony

niedziela, 15 grudnia 2024

Wielkie rozesłanie misyjne


bp Andrzej Siemieniewski 

 

Wielkie rozesłanie misyjne


Echo wielkiego rozesłania  

         „Wyczuwało się w powietrzu ogólne oczekiwanie: wydawało się, że chrześcijaństwo, które zbudowało i ukształtowało zachodni świat, coraz bardziej traci swoją siłę przekonywania. Wyglądało na zmęczone, i wydawało się, że przyszłość określają inne moce duchowe”. Słowa papieża Benedykta z 2012 roku pasują zapewne do każdej epoki naznaczonej kryzysem. Są więc aktualne także dzisiaj. Równie aktualne jest przypomnienie: lekarstwem na zmęczenie jest spojrzenie zarówno w przeszłość, ku źródłom, jak i w przyszłość, ku celowi wędrówki. Jak usłyszeliśmy to w jego homilii pożegnalnej po śmierci Jana Pawła II: „«Wstańcie, chodźmy!» — tymi słowami rozbudzał naszą znużoną wiarę, wyrywał ze snu uczniów wczoraj i dzisiaj”. Przypomniał, jak Jan Paweł II poderwał Kościół ku entuzjastycznym obchodom roku 2000, a więc wielkiego Jubileuszu Wcielenia Słowa Bożego, czyli narodzenia Naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Jednak dziś jest oczywiste: już dawno wkroczyliśmy w nowe tysiąclecie, które zakończy się nieprędko. Czy chrześcijanie mają czekać aż tysiąc lat na kolejne wydarzenie podobnej rangi? A może czeka nas coś jeszcze większego, i to w całkiem nieodległej przyszłości?

         Pierwszy sygnał dotarł do  mnie w 2023 roku. Metodą – jak na dzisiejsze czasy – tradycyjną. Trudno bowiem o środowisko bardziej reprezentujące Tradycję Kościoła niż Akcja Katolicka. A właśnie na jej hiszpańskiej stronie internetowej pojawiło się ogłoszenie o pewnej nowej inicjatywie: Agenda 2033. Mało kto planuje dziś działania na rok naprzód, a tu – ogłoszenie czegoś, co ma się zdarzyć dopiero za 10 lat, intrygowało. Po kliknięciu okazywało się, że inicjatywa jest szersza: podjęta przez Międzynarodowe Służby Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej wraz z watykańską Dykasterią do sprawa Świeckich, Rodziny i Życia.

         I rzeczywiście: służba CHARIS (to skrót od angielskiej nazwy Charismatic Renewal International Services) ogłosiła w owym roku 2023:

 

„Właśnie wkroczyliśmy w wyjątkową dekadę i za dziesięć lat będziemy świętować wydarzenie, które zmieniło bieg historii: rok 2033 naznaczy dwa tysiące lat od śmierci i zmartwychwstania Chrystusa! To rocznica tak ważna, że pragniemy działać z wiarą i ze szczególną uwagą, by uczcić ją godnie przez: misje, wydarzenia, celebracje, ewangelizacje… Jako misyjni uczniowie mamy już wiele przestrzeni apostolatu w naszych wspólnotach, stowarzyszeniach, grupach modlitewnych, ale chcemy pozostawać otwarci na natchnienia Ducha Świętego”.

 

         Już wtedy w akcję J-33 zaangażowały się autorytety o najwyższej randze w Kościele katolickim. Materiał wideo CHARIS zilustrowany był fotografią papieża Franciszka, który w ręku trzymał kalendarz z napisem na okładce ‘2033 Agenda’ i towarzyszyły temu słowa papieża: „2033-Agenda … Co ty możesz zrobić, począwszy od jutra? Czy już o tym pomyślałeś”. Powód tego naglącego apelu został od razu przypomniany: „Dzieli nas dokładnie 10 lat od dwu-tysiąclecia śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. To dwu-tysiącletnia rocznica wydarzenia, które zmieniło historię świata i historię każdego z nas”. 

 

         Papieżowi Franciszkowi towarzyszył w tym nagranym apelu kard. Raniero Cantalamessa, kard. Kevin Farrell, prefekt wspomnianej Dykasterii; nie zabrakło przedstawicieli ruchów eklezjalnych, jak Akcja Katolicka, Schönstatt, CHARIS, czy Focolare. Z całą pewnością od samego początku chodziło więc o przedsięwzięcie całego Kościoła. 

 

         Jednak rok 2023 szybko przeminął i wraz z nadejściem nowego roku niektórzy pomyśleli sobie: spóźniliśmy się, już za późno, by mówić o Dekadzie przygotowań do Wielkiego Jubileuszu 2033... Ale wtedy abp Tadeusz Wojda, nowo wybrany przewodniczący Konferencji polskiego Episkopatu, przypomniał nam: nie ma już Dekady? No to zacznijmy Nowennę! Oto słowa z jego komunikatu z marca 2024:

 

„W roku 2033 będziemy obchodzić rocznicę dwu-tysiąclecia Odkupienia, jakiego dokonał nasz Pan Jezus Chrystus przez swoją mękę, śmierć, zmartwychwstanie, wniebowstąpienie i zesłanie Ducha Świętego. Dziewięć lat, które poprzedzają ten wielki Jubileusz, jest dla Kościoła w Polsce wspaniałą okazją do ożywienia wiary, a nade wszystko do dziękczynienia za „wielkie rzeczy, jakie uczynił Wszechmocny” (Łk 1, 49). Pasterze Kościoła katolickiego podjęli decyzję, że tegorocznym obchodem bliskich już Świąt Wielkanocnych rozpoczynamy dziewięcioletnią Wielką Nowennę celem przygotowania do tego wielkiego Jubileuszu”.

 

         A jeśli ktoś wolniej przebudzi się do świadomości jubileuszowej, w roku 2025 lub 2027, a może nawet jeszcze później? Cóż, w chrześcijaństwie zawsze obowiązuje błogosławiona zasada ‘dziś’: „…póki trwa to, co się ‘dziś’ nazywa” (Hbr 3:13), „Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia” (2 Kor 6:14). Każda data jest dobra, aby rozpocząć przygotowanie do Wielkiego Jubileusz 2033. Każda, byle to było ‘dziś’. 

 

         Cóż jednak począć, kiedy zdamy sobie sprawę z niewielkiego wpływu, jaki mamy na bieg kościelnych wydarzeń, na to, że w wielkim Bożym ogrodzie Kościoła, to raczej inni przypominają ważne i wielkie dęby, a my czujemy się raczej małymi kwiatami, rosnącymi gdzieś na uboczu. Przypomnijmy sobie wtedy: wiosna zawsze najpierw budzi kwiaty (nieprzypadkowo przecież zwane pierwiosnkami), dopiero potem, o wiele później, przychodzi czas, aby zazieleniły się dęby. Czyż nie na takie okazje otrzymaliśmy wskazówkę samego Jezusa: „Przypatrzcie się kwiatom na polu” (Mt 6: 28)? Dlatego nie oglądajmy się na przykład płynący z góry, bądźmy raczej przykładem rosnącym z dołu. 

 

         Wielki Plan Ewangelizacji, ten pierwszy, sprzed 2000 lat, zaczął się spełniać w mało spektakularny sposób. Bez wyspecjalizowanych organizacji, bez wielkich funduszy, a nawet … bez Apostołów. Zaczął się bowiem od Marii Magdaleny. I od jej nader prostego orędzia: „Widziałam Pan, i to mi powiedział” (J 20, 18) – a skoro mi powiedział, to ja innym powtarzam… My też  możemy w ten sam sposób stać się apostołami i ewangelistami, jak uczył przed prawie tysiącem lat św. Bernard z Clairvaux: „«Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę!» (Rz 10,15). Niewiasty, wysłane przez anioła, pełnią posługę ewangelistek, a uczynione apostołkami Apostołów spieszą, by rankiem ogłaszać miłosierdzie Pańskie”. Stańmy się kwiatami wiosny Wielkiego Jubileuszu 2033. Na wiosnę najpierw budzą się kwiaty, potem dęby. 

 

         Już za 9 lat Wielkie Rozesłanie misyjne zabrzmi swoim echem: „Idźcie na cały świat i głoście” (Mk 16, 15); „Idźcie i nauczajcie” (Mt 28, 19). Nawet jeśli na razie „pozostańcie w mieście” (Łk 24, 49), to raczej niedługo. Tylko do tego czasu, „gdy Duch Święty zstąpi na was” (Dz 1, 8). I zaraz potem już na pewno idźcie, bo „będziecie moimi świadkami w Jerozolimie, i w całej Judei, i w Samarii i aż po krańce ziemi” (Dz 1: 8).


[2024] 



Już po nas...


bp Andrzej Siemieniewski 

 

Już po nas...

 

Każda statystyka, jaką znamy, natrętnie przypomina nam o kryzysie w Kościele. Owszem, wielu aspektów wiary nie da się ująć w liczbach (siła wiary, siła nadziei, siła chrześcijańskiej miłości...), ale to, co da się policzyć, nie wygląda dobrze. Liczba osób przyznających się do wiary chrześcijańskiej, liczba chodzących do kościoła w niedzielę, odsetek uczniów wybierających katechezę w szkole: wszystko to podlega szybkim zmianom i, niestety, w ostatnich latach każda z tych zmian oznacza spadek. Dotyczy to Polski, także wszystkich krajów europejskich, również za granicą statystyki ewoluują podobnie. Wszędzie dotyczy to także liczby kapłanów posługujących w parafiach, osób konsekrowanych, nowych powołań kapłańskich i zakonnych... Wielu katolikom trudno uciec od smętnej myśli: czy to naprawdę ... koniec? Czy już po nas? 

 

            Tak, „Słowo Boże jest żywe i skuteczne” (Hbr 4, 12). Nie obiecuje ono jednak łatwego pocieszenia, polegającego jedynie na poprawie naszego kiepskiego nastroju. Początkiem Bożej terapii nie jest więc zmiana nastroju. Jest nim raczej stanięcie twarzą w twarz z rzeczywistością, z pełną świadomością kryzysu. Tak było już w czasach biblijnych. Zdarzało się, że zamiast wejścia do Kanaanu było wygnanie z Ziemi Obiecanej; zamiast wielkich królów Izraela byli wielcy pogańscy władcy w Babilonie. Jednym słowem - „Wyschły kości nasze, zginęła nadzieja nasza i przepadliśmy. Już po nas” (Ez 37:11). Wcześniej było lepiej. A potem będzie... raczej gorzej. I to coraz gorzej. 

 

            To nie tylko nasz stan umysłu. Takie były myśli proroka Ezechiela. Tacy jak on śpiewali wtedy inne psalmy niż w młodości:

 

„Nad rzekami Babilonu,

tam siedzieliśmy płacząc,

Gdy wspominaliśmy Syjon

Na topolach w jego środku

Zawiesiliśmy nasze harfy” (Ps 137:1-2).

           

            A co musiał czuć inny mąż Boży, Eliasz, wyznając coś takiego: „Izraelici opuścili Twoje przymierze, rozbili Twoje ołtarze, a Twoich proroków zabili mieczem. Tak, że zostałem tylko ja, a oni pozbawili mnie życia” (1 Król. 19:10)? Ludzie, niegdyś wierni, masowo odchodzili od kultu Bożego, prorocy nie chcieli ich słuchać i gardzili nimi... Czy w naszym XXI wieku nie znajdujemy się w doświadczeniach biblijnych proroków? „Nasza nadzieja jest stracona, a my jesteśmy zgubieni” (Ez 37:11). 

 

            A jednak: czyż prorok Ezechiel nie otrzymał nowej misji właśnie wtedy, gdy dotknął dna rozpaczy? 

 

 

„Pan rzekł do mnie: 'Prorokuj wiatrowi, prorokuj, synu człowieczy, i powiedz wiatrowi: Tak mówi Pan Bóg: Przyjdź z czterech wiatrów, tchnienie, i tchnij na tych zabitych, aby żyli'” (Ez 37:9).

 

            Z czterech wiatrów, to znaczy z północy i południa, ze wschodu i zachodu. Z odległych, nieznanych miejsc i z odległych, jeszcze nierozpoznanych środowisk; prorokuj, aby uwierzyli.

 

            1. Pierwsze światło: krzyż w Medziugorje

            Miliony pielgrzymów odwiedzają słynne centrum modlitewne w Medziugorje. Wielu z nich wspina się na szczyt pobliskiej góry Križevac, wchodząc tam w modlitewnej kontemplacji, by na końcu zatrzymać się przy wzniesionym tam krzyżu. Na imponującej, wielometrowej betonowej konstrukcji widnieje napis „33 - 1933”. 

 

            Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że jest to niezwykle cenna pamiątka po wielkim Jubileuszu Odkupienia z 1933 roku. Wszak lata od Paschy Chrystusa (od śmierci na Krzyżu, a następnie Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia) liczone są od roku 33 pierwszego wieku naszej ery. Pełne dziewiętnaście wieków po dokonaniu Odkupienia papież Pius XI ogłosił specjalny Jubileusz Odkupienia - i wezwał do wzniesienia pamiątkowych krzyży na szczytach wzgórz na całym świecie, aby to upamiętnić: znak pamięci w Medziugorje jest jednym z nich. 

 

            Od tamtych czasów minęło już prawie 100 lat. Ale wtedy zabłysło pierwsze światełko w mroku. Może więc za wcześnie mówić „już po nas”, może warto nadsłuchiwać powiewu Ducha z czterech wiatrów?

           

            2. Z czterech wiatrów

            a. Do drugiej wojny światowej Krajowe Kongresy Eucharystyczne odbywały się w USA co pięć lat. Odbyło się ich 9. Ale potem - pomimo prób - nie udało się zorganizować ani jednego. Aż w końcu, po 80 latach, sprawa odżyła: Krajowy Kongres Eucharystyczny numer 10 odbył się w lipcu 2024 roku w Indianapolis. W ramach przygotowań odbyły się cztery piesze pielgrzymki eucharystyczne z czterech głównych kierunków Stanów Zjednoczonych, które dotarły do Indianapolis na czas kongresu: z Minnesoty, Connecticut, Teksasu i San Francisco: najdłuższa trasa osiągnęła 3500 km. W szczytowym momencie obecnych było 50 000 uczestników. 

 

            Biskup Andrew Cozzens, na zakończenie Kongresu w dniu 21 lipca 2024 r., powiedział: „Następny Kongres odbędzie się w Roku Odkupienia - 2033”. I dodał: „Dwa tysiące lat od Odkupienia - warto świętować”. „Z czterech wiatrów przyjdź, o Duchu” (Ez 37:9). Duch nagle zaczął przychodzić z proroctwem dotyczącym roku 2033, roku Odkupienia. 

 

            b. Ale głos z Indianapolis nie był bynajmniej odosobniony. Koordynacja Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej w USA podjęła taką inicjatywę już od 2023 roku: „W ramach przygotowań do dwutysięcznej rocznicy Pięćdziesiątnicy, naszą wizją jest dziewięcioletnia nowenna »Ducha Świętego 2033« jako katalizator trwającej Pięćdziesiątnicy w Odnowie, w Kościele i na świecie. Niech nasz Pan wypełni tę wizję poprzez nasze modlitwy i działania!”. Rozbrzmiało wezwanie: „Dołącz do nowenny!”. 

 

            c. Nasza rodzima , polska Odnowa Charyzmatyczna mogła usłyszeć ten sam apel na dwa miesiące przed wydarzeniem w Indianapolis. Podczas Kongresu Odnowy na Jasnej Górze, 17 maja 2024 roku, kilkadziesiąt tysięcy zgromadzonych usłyszało apel biskupa Andrzeja Przybylskiego:

 

„Minie dwa tysiące lat od Zesłania Ducha Świętego ... Dlatego: Nowenna czyli 9 lat do tego wielkiego Jubileuszu. To jest Boży program: żeby te 9 lat do tego Wielkiego Jubileuszu, także w Odnowie w Duchu Świętym, było wielkim poruszeniem i odnową. Dzisiaj w imieniu papieża, biskupów w Polsce, jako delegat (Episkopatu Polski) dla  Odnowy Charyzmatycznej, chcę was wszystkich o to prosić: Wejdźcie na drogę tego błogosławionego Wielkiego Jubileuszu. Niech w Odnowie rozpocznie się czas tej świętej Nowenny do Roku Jubileuszowego 2033".

 

            d. Najważniejszym momentem dla Polski było jednak z pewnością głosowanie Konferencji Episkopatu Polski w dniu 30 marca 2024 r., kiedy to abp Tadeusz Wojda, nowo wybrany Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, przypomniał nam: rozpocznijmy Nowennę! Oto słowa z jego komunikatu:

 

„W roku 2033 będziemy obchodzić dwusetną rocznicę Odkupienia dokonanego przez naszego Pana Jezusa Chrystusa przez Jego mękę, śmierć, zmartwychwstanie, wniebowstąpienie i zesłanie Ducha Świętego. Dziewięć lat poprzedzających ten wielki Jubileusz jest dla Kościoła w Polsce wspaniałą okazją do ożywienia wiary, a przede wszystkim do dziękczynienia za „wielkie rzeczy, które uczynił Wszechmocny” (Łk 1,49). Pasterze Kościoła Katolickiego postanowili, że wraz z tegorocznymi obchodami zbliżających się Świąt Wielkanocnych rozpoczniemy dziewięcioletnią Wielką Nowennę przygotowującą do tego wielkiego Jubileuszu”.

 

            Cztery przykłady, z bliska i z daleka; z bardzo różnych miejsc geograficznych i kościelnych. Wszystkie z jednym przesłaniem: „Prorokuj, synu człowieczy: (...) Z czterech wiatrów przybądź, o duchu, i dmuchnij na pobitych, aby ożyli” (Ez 37:9). Przykładów jest więcej: dziesiątki z całego świata. Oto jeden z tych fundamentalnych, który w swoim czasie pozostał niezauważony: „Co za radość, że poprzez akty wiary i publiczne świadectwo ... zaczynamy przygotowywać się do Jubileuszu Odkupienia 2033 - przecież zawsze mamy patrzeć w przyszłość!”. Znamy te słowa? Raczej nie… A przecież to wezwanie papieża Franciszka z modlitwy Anioł Pański na Placu Świętego Piotra w Watykanie trzy lata temu, w grudniu 2021 roku.

 

            3. Ale czym właściwie jest jubileusz?

            W styczniu 2024 roku byliśmy w Ugandzie, w diecezji Mbarara. Na spotkaniu z siostrami klaryskami zadaliśmy w pewnym momencie (retoryczne, jak sądziliśmy) pytanie: „czy ktoś słyszał o Jubileuszu 2033?”. Ku naszemu miłemu zaskoczeniu, odezwały się głosy z różnych części zgromadzenia: „Słyszeliśmy! Wiemy! Już się o to modlimy”. 

 

            Pięć miesięcy później, w maju 2014 roku, papież Franciszek ogłaszając w bulli Spes non confundit bezpośrednie przygotowania do Roku Świętego 2025 nie omieszkał dodać:

 

„Rok Święty skieruje również nasze kroki ku jeszcze jednej fundamentalnej dla wszystkich chrześcijan uroczystości: w 2033 roku przypada dwutysięczna rocznica odkupienia wywalczonego przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa. Przed nami pielgrzymka naznaczona wielkimi wydarzeniami, w których łaska Boża poprzedza i towarzyszy swojemu ludowi” (SnD, 6).

 

            Ale czym właściwie jest ta rzecz zwana „Jubileuszem”? Pomysł przyszedł z samej góry ... to znaczy od Boga, poprzez biblijne Słowo Boże. Według zwyczajów tego świata, jubileusze są rodzajem uroczystego wspominania wydarzeń, które już minęły. Mogą nawet przerodzić się w zadumę nad chwalebną przeszłością, zamieniając się w rzewne wspominki... Kiedy jednak mówimy o Jubileuszu Roku 2033, mamy na myśli coś zdecydowanie innego. Jesteśmy zaproszeni do powstania z miejsca i do rozpoczęcia podróży w górę, a dokładniej na Górę Pana, gdzie jubileusz oznacza zbliżającą się radość. 

 

            Sama nazwa „jubileusz” pochodzi od starożytnego instrumentu, który dziś nazywamy rogiem. W czasach Starego Testamentu był on wykonany z najprawdziwszego baraniego rogu, a do ogłaszania początku jubileuszu służył dźwięk tego instrumentu, który stopniowo rozprzestrzeniał się po całej ziemi Izraela, obejmując coraz szersze kręgi wszystkich ziem zamieszkałych przez plemiona Pana. Ponieważ w Biblii taki róg był nazywany hebrajskim słowem yobel, we wczesnym chrześcijaństwie zaczęto go kojarzyć z łacińskim jubilare, oznaczającym „krzyczeć radośnie”. Odtąd słowo jubilaeum ma podwójną konotację: zarówno radości (łac. jubilatio), jak i rozpowszechniania wiadomości o przyczynie tej radości, ogłaszanej dźwiękiem rogu (jobel). 

 

            A dlaczego obchodzono jubileusze? Ponieważ jest to przykazanie Boże, dość obszernie i dokładnie opisane w Księdze Kapłańskiej. Odpowiednie przykazanie biblijne brzmi następująco:

 

„Rok pięćdziesiąty traktować będziecie jako święty. Ogłosicie wolność w ziemi dla wszystkich jej mieszkańców. Będzie to dla was jubileusz, kiedy każdy z was powróci do swojej własności, każdy do swojej rodziny” (Kpł 25:10-11).

 

            4. Dlaczego mamy się w to angażować?

            Dlaczego powinniśmy czuć jakieś szczególne zaangażowanie w Jubileusz, który nadejdzie dopiero w 2033 roku? Jest wiele powodów. Dla tych, którzy są wrażliwi na zakorzenienie i kontynuację starej katolickiej Tradycji, szczególnie ważne będzie wskazanie, jak głęboko katolicki jest zwyczaj Jubileuszy. Dla entuzjastów ekumenizmu istotne okaże się to, że trudno o bardziej ekumeniczne przedsięwzięcie niż wspólne zaangażowanie w Jubileusz 2033. Ci, którzy wskazują na potrzebę oparcia całej pracy Kościoła na Biblii, znajdą w niej podstawę Jubileuszy. Dla nas wszystkich, bez wyjątku, atrakcyjne jest patrzenie w przyszłość z nadzieją: możemy zrobić coś razem, jako globalne chrześcijaństwo, każda wspólnota zgodnie ze swoimi doktrynalnymi i duchowymi bogactwami, nie tracąc niczego i pomagając innym z ich skarbem.

 

Czy warto? Czy mamy jeszcze szansę? Czy kryzys w Kościele nie jest potężny jak Goliat, z którym nikt nie ma szans wygrać?? Tak, ten sam Goliat, o którym czytamy w Biblii: „Wystąpił z szyków filistyńskich Goliat, Filistyn z Gat… i zawołał do Dawida: «Zbliż się tylko do mnie, a ciało twoje oddam ptakom powietrznym i dzikim zwierzętom»”. Zdesperowany Dawid próbował najpierw rozwiązań tego świata. Pożyczył nawet zbroję Saula! „Saul ubrał Dawida w swoją zbroję: włożył na jego głowę hełm z brązu i opiął go pancerzem”. Nic z tego nie wyszło, było jeszcze gorzej niż przedtem. „Dawid oświadczył Saulowi: «Nie potrafię się w tym poruszać, gdyż nie nabrałem wprawy». I zdjął to Dawid z siebie”. Młody pasterz Dawid czuł się… dokładnie tak jak ludzie Kościoła dziś, kiedy próbują wszystkiego, co tylko podsuwa moda i nowoczesność. Wkładają nie swoją zbroję – i nic to nie pomaga. A przecież: cudze uzbrojenie trzeba odłożyć. A potem zrobić to samo, co uczynił Dawid:

 

„Wziął w ręce swój kij, wybrał sobie pięć gładkich kamieni ze strumienia, włożył je do torby pasterskiej … i z procą w ręce skierował się ku Filistynowi… Po czym Dawid rzekł: «Ty idziesz na mnie z mieczem, dzidą i zakrzywionym nożem, ja zaś idę na ciebie w imię Pana Zastępów, Boga wojsk izraelskich, którym urągałeś »” (1 Sm 17).

 

Jubileusz 2033 to pokoleniowa szansa, aby zdjąć cudzą zbroję mentalności tego świata, dalekiej od Boga mody, aby schylić się do Bożego strumienia Ducha Świętego i wyciągnąć stamtąd pięć duchowych kamieni. Dlatego proponujemy teraz pięć rozważań, aby kolejno rozkoszować się wdzięcznością: oto minie dokładnie 2 tysiące lat od ustanowienia Eucharystii, po drugie - tyle samo lat od ustanowienia chrztu wraz z pokutą, po trzecie – zabrzmi echo dwóch tysięcy lat od wielkiego mandatu misyjnego, oraz – po czwarte – wezwanie, byśmy byli świadkami; i wreszcie – po piąte – nasza współczesna nowenna przed rokiem 2033 jako echo wielkiej i jedynej nowenny, tej biblijnej – z Dziejów Apostolskich.

       Tak uzbrojeni wyruszymy na wielką walkę duchową naszych czasów: „Ty idziesz na mnie z mieczem, dzidą i zakrzywionym nożem, ja zaś idę na ciebie w imię Pana Zastępów, Boga wojsk izraelskich, którym urągałeś”.

 

[2024] 




Żyć jak w Dziejach Apostolskich


bp Andrzej Siemieniewski


Żyć jak w Dziejach Apostolskich

 

a. Najważniejszy podręcznik życia Kościoła

Kilka lat temu otrzymaliśmy bardzo ważną wskazówkę dla całego Kościoła, a więc także i dla naszej Odnowy Charyzmatycznej. Mam tu na myśli słowo papieża Franciszka ogłoszone w katechezie do animatorów synodalnych: "Mówimy o Kościele synodalnym... ale idąc za tym, co zawiera pierwszy i najważniejszy «podręcznik» eklezjologii, którym jest księga Dziejów Apostolskich" (18 września 2021). Znamy tyle rozmaitych podręczników do nauki o Kościele, tak wiele najróżniejszych teorii i analiz. Ale tylko jeden z tych tekstów zasługuje na miano pierwszego i fundamentalnego: są to Dzieje Apostolskie.

 Z katechezy papieskiej dowiedzieliśmy się o specjalnym sposobie czytania tej biblijnej księgi. Czytamy aplikując kolejne fragmenty z Dziejów do naszego życia. A więc nie na sposób ekspertów i intelektualistów, a nawet nie tylko jako magazyn aforyzmów i pouczających zdań. Na pierwszym miejscu - jako serię scen do naśladowania.

       W katechezie Franciszka nazywa się to 'hermeneutyka pielgrzymia', a więc sposób rozumienia tekstu właściwy pielgrzymom: "[Idziemy] czerpiąc z Objawienia według 'hermeneutyki pielgrzymiej', która umie zachować drogę zaczętą w Dziejach Apostolskich... Hermeneutyka pielgrzymia, czyli taka, która jest w drodze".          Żyć w kościele dziś tak, jak w Dziejach Apostolskich? To znaczy przechodzić od triumfu do zwycięstwa i od sukcesu do powodzenia? I nigdy nie doznać porażki? Raczej nie. Dzieje Apostolskie to także podręcznik radzenia sobie w trudnych sytuacjach; to również szkolenie, jak podnosić się w chwilach klęski.

 

            b. „Jesteście z Boga i zwyciężyliście” (1 J 4:4)

          Owszem, czytamy w tym „pierwszym podręczniku eklezjologii”, jak to do Apostołów „przyłączyło się owego dnia trzy tysiące dusz” (Dz 2, 41). Albo znowu, że „cały tłum zbiegł się do nich w krużganku” (Dz 3, 11). Ale nie zawsze tak było, nie działo się tak bez przerwy. Niedługo po tak spektakularnych zwycięstwach przyszła chwila próby.

       Oto nadeszło męczeństwo diakona Szczepana. Oskarżonego doprowadzono przed sąd, co skończyło się jego śmiercią: "wyrzucili go poza miasto i obrzucili kamieniami" (Dz 7, 58). To wydarzenie wywarło ogromne wrażenie zarówno na uczniach Chrystusa jak i na przeciwnikach Ewangelii. Wyglądało przecież jak ucieleśniony symbol: nauka Jezusa zostaje wyrzucona z miasta, które napełniła, a poza murami Jerozolimy czeka ją koniec... Do takiego wniosku doszli jedni i drudzy. Przeciwnicy, gdyż zorganizowali natychmiast "wielkie prześladowanie w kościele jerozolimskim" (Dz 8, 1) - a innego Kościoła niż jerozolimski nie było. Uczniowie - gdyż rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii, ale bez swoich pasterzy, którzy pozostali w ukryciu w Jerozolimie (Dz 8, 2). To podczas ich poszukiwania "Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów" (Dz 8, 3). Wyglądało to wszystko na zapowiedź rychłego końca młodej chrześcijańskiej wiary.

        W tym momencie zaingerował jednak Duch Święty tworząc nową rzeczywistość: prawzór ruchu odnowy, którym był spontaniczny ruch ewangelizacyjny poza Jerozolimą. Znakiem 'ruchu' było poruszenie, nawet w jak najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu: "Wybuchło wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem Apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii. Ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo" (por. Dz 8, 1. 4).

         Z przytoczonego tekstu widać wyraźnie, że głosicielami słowa byli ci uczniowie, którzy nie byli Apostołami. To radykalna nowość w narracji Dziejów. Uprzednie nauczanie Apostołów (Dz 1-5) okazało się na tyle skuteczne, że udało się im "przysposobić świętych do wykonywania posługi" (Ef 4, 12). Nowe dzieci Boże na tyle "doszły do miary wielkości według pełni Chrystusa i wzrosły ku Chrystusowi" (por. Ef 4, 13. 15), że były w stanie przejąć odpowiedzialność za ewangelizacyjne dzieło Kościoła.

       Dalszy ciąg tekstu Dziejów opisuje wybór Filipa jako przykład charyzmatycznego ewangelisty - nowego głosiciela Ewangelii. Nie był on wprawdzie typowym chrześcijaninem: był przecież jednym z Siedmiu (por Dz 6, 5), a więc diakonem. Ale diakoni zostali wybrani dla posługi charytatywnej, dla "obsługiwania stołów" (Dz 6, 2). Mimo to, diakon Filip odkrywa w sobie charyzmat ewangelisty, który bywa - jak widać - czymś innym niż urzędowa posługa słowa:

 

"Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Tłumy słuchały z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które czynił. Z wielu bowiem opętanych wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych. Wielka radość zapanowała w tym mieście" (Dz 8, 5-8). Ludzie "uwierzyli Filipowi, który nauczał o królestwie Bożym oraz o imieniu Jezusa Chrystusa" (Dz 8, 12).

 

Istotną cechą tej pierwszej, "samarytańskiej wersji" ruchu ewangelizacyjnego jest zapoczątkowanie przez jedną, charyzmatyczną postać - diakona Filipa. Ważne jest też, że otwiera nowy etap spełnienia biblijnej zapowiedzi "będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii" (Dz 1, 8).

 

            c. „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5,20).

Samarytanie uwierzyli nie przez nauczanie Apostołów (chociaż to oni mieli oddawać się "posłudze słowa" - Dz 6, 4), ale przez nauczanie Filipa, który został ustanowiony dla "obsługiwania stołów" (Dz 6, 2). Reakcja Apostołów na taki niezaplanowany obrót spraw jest w najwyższym stopniu pouczająca - i miarodajna dla wszelkich ruchów kościelnych aż do naszych czasów: "Kiedy Apostołowie w Jerozolimie dowiedzieli się, że Samaria przyjęła słowo Boże, wysłali do niej Piotra i Jana, którzy przyszli i modlili się za nich, aby mogli otrzymać Ducha Świętego" (Dz 8, 14-15).

Apostołowie zareagowali wysyłając delegację przedstawicieli przełożonych Kościoła, aby w ten sposób rozeznać owoc spontanicznej ewangelizacji. Po rozeznaniu nastąpiło faktyczne, sakramentalne już przypieczętowanie charyzmatycznego ruchu ewangelizacyjnego: Apostołowie "wkładali na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego" (Dz 8, 17). Dalej, wstępna ewangelizacja kerygmatyczna musiała zostać ugruntowana przez głębszą katechezę - i tak się faktycznie stało. Chociaż Samarytanie byli już zewangelizowani i nawet ochrzczeni, to jednak Apostołowie "dali im świadectwo i opowiedzieli słowo Pana" (Dz 8, 25).

Ostatecznie: stało się coś przedziwnego! Oto niedawne uderzenie zła ("Szaweł siał grozę i dyszał żądzą mordu…" - Dz 9, 1) stało się przyczyną spełnienia się proroctwa: "gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi" (Dz 1, 8). Jako chrześcijanie nie jesteśmy chronieni przed niepowodzeniami, a nawet klęskami. Ale „we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował” (Rz 8,37). Uczymy się żyć w stylu Dziejów Apostolskich, naszego pierwszego podręcznika życia Kościoła. Uczymy się, że trudne chwile w życiu Kościoła to nie zaproszenie do narzekania, ale najpierw do modlitewnego oczekiwania na moc Ducha, aby potem wziąć się do dzieła: ewangelizacji w mocy.


[2024]