niedziela, 7 sierpnia 2011

Ruchy odnowy Kościoła a parafia w dokumentach Kościoła

bp Andrzej Siemieniewski 

 

Ruchy odnowy Kościoła a parafia w dokumentach Kościoła

 

Prezentacja wizji parafii i miejsca w niej ruchów w dokumentach Kościoła to zadanie nadzwyczaj wymagające. Wiemy oczywiście, gdzie skończyć przegląd takich tekstów: na dokumentach najnowszych, a więc zapewne na adhortacji Verbum Domini papieża Benedykta XVI. Trudniej powiedzieć, od którego dokumentu zacząć. Od papieża Jana Pawła II? Od Soboru Watykańskiego II? Od Soboru Trydenckiego? Niech więc ten początek stanowi Pismo św. i niech ono wraz z papieską adhortacją będzie inspiracją dla naszego spotkania.

  

         1. Nowotestamentowa parafia

W najgłębszym tego słowa znaczeniu pierwotnymi dokumentami Kościoła są przecież księgi Nowego Testamentu. Powstały one z doświadczenia żywego Kościoła, są zapisem wiary pierwszych chrześcijan i jednocześnie od samego początku były pomyślane jako zobowiązujący materiał formacyjny dla następnych pokoleń. Pomyślane, dodajmy, nie tylko przez ich ludzkich autorów, ale na pierwszym miejscu przez samego Boga, przez Ducha Świętego. Natchnienie Ducha to specjalne Boże działanie towarzyszące zarówno procesowi powstawania świętych ksiąg, jak też i historii ich odczytywania w Kościele (nazywamy to Tradycją Kościoła).

         Jaka więc wizja parafii wyłania się z Biblii? Słowo „parafia” wywodzi się etymologicznie od greckiego wyrazu paroikia   i na nasze szczęście znajdziemy to słowo z Nowym Testamencie: „Bóg tego ludu izraelskiego wybrał ojców naszych i wywyższył lud na obczyźnie (παροικία) w ziemi egipskiej i wyprowadził go z niej mocnym ramieniem” (Dz 13,17). Występująca tu po polsku „obczyzna” to właśnie paroikia, miejsce zamieszkania ludu Bożego pośród obcego narodu. Podobne znaczenie ma to słowa w liście Piotra: „w bojaźni spędzajcie czas swojego pobytu (τῆς παροικίας) na obczyźnie” (1 P 1,17).

         Przystosowując te teksty do naszych czasów możemy doszukać się najgłębszych treści tej wspólnoty, którą nazywamy po polsku parafią: jest duchowym miejsce zamieszkania dla ludzi wierzących w Chrystusa; jest miejscem pozwalającym być uczniem Chrystusa nawet w kulturowym otoczeniu myślącym zupełnie inaczej, które wtedy staje się ową biblijną „obczyzną” i „ziemią egipską”.

W warunkach wrocławskich może nam umknąć z pola widzenia ten aspekt parafii jako przystani duchowej, jako arki Noego ratującej od kompletnego zatopienia się w bezmiarze niechrześcijańskiej kultury. Wszak w naszym mieście za parafian uważa się prawie wszystkich mieszkańców domów przy ulicach najbliższych świątyni. Być może lepiej dostrzeżemy to w zupełnie odmiennych warunkach duszpasterskich: w lipcu 2011 przebywałem w pewnym ukraińskim mieście liczącym sobie ponad 20 tys. mieszkańców, leżącym niedaleko Berdyczowa. Grupa katolików liczy tam 150 osób i dla nich pojęcie parafii znaczy coś zupełnie innego niż dla wrocławianina: to prawdziwa przystań dla „małej trzódki” (por. Łk 12,32) wśród większości ludzi religijnie obojętnych i oddalonych od jakichkolwiek praktyk religijnych.

         Ale czy to na Ukrainie czy w Polsce, czy pomiędzy ludnością przeważająco katolicką czy też w diasporze, najgłębszy, biblijny sens istnienia parafii pozostaje ten sam.  Bóg chce dać port, do którego może przybić okręt z poszukiwaczami prawdy życia. Chce im dać duchowy dom, wszak „nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale współobywatelami świętych i domownikami Boga” (Ef 2,19). Parafia ma też być miejscem duchowego wzrostu, ukoronowanego taką dojrzałością, aby chrześcijanin poczuł się gotowy do dzielenia się swoją wiarą z innymi, do ewangelizacji. 

 

         2. Parafia w adhortacji Verbum Domini

Nasze spojrzenie skierujemy teraz na drugi biegun czasowy powstawiania dokumentów Kościoła, na nasze dni. W adhortacji Verbum Domini papieża Benedykta XVI znajdziemy kilkakrotne wspomnienie o roli parafii. Jest tam więc i zachęta do wspólnotowego sprawowania sakramentu chorych w parafiach (VD, 61) i podobna zalecenie odnoszące się do Liturgii Godzin (VD, 62). Jakże przejmująco brzmi apel:

 

o zweryfikowanie, czy zwyczajna działalność naszych wspólnot chrześcijańskich, w parafiach, w stowarzyszeniach i ruchach rzeczywiście ma na celu osobiste spotkanie z Chrystusem, objawiającym się nam w swoim słowie

 

i podpowiedź, że można to najlepiej zrealizować przez

 

powstawanie licznych małych wspólnot «składających się z rodzin, zakorzenionych w parafiach albo związanych z różnymi ruchami kościelnymi i nowymi wspólnotami», które szerzyłyby formację, modlitwę i poznawanie Biblii według wiary Kościoła” (VD, 73).

 

Wizja parafii jako żywego Kościoła, jako jednej wspólnoty łączącej wiele pomniejszych wspólnot okazuje się niezbędne dla pojmowania człowieka jako osoby, jako podmiotu historii z życiową misją. Nieprzypadkowo jeden z (protestanckich) ruchów ewangelizacyjnych przełomu XX i XXI wieku nosił nazwę Youth with a MissionMłodzież z misją.

Jak budować taką parafialną wspólnotę? W swoim wywiadzie-komentarzu do papieskiej adhortacji[1] Kiko Arguello, hiszpański założyciel Drogi Neokatechumenalnej, przyznaje, że według relacji Nowego Testamentu u początków powstania wspólnoty chrześcijańskiej muszą stać cuda: płomienie Ducha Świętego i dar przemawiania językami obcych ludów; uzdrowienie chromego; wypędzenie demona – to warunki wiarygodności pierwotnej zachęty do wiary. Dlatego i dziś potrzebujemy cudu: „prawdziwy cud to Kościół, wspólnota miłości” (il vero miracolo e’ la Chiesa, una unione dell’amore). A chodzi tu nie o ideę Kościoła, ani nie tylko o przykłady świętości z minionych wieków lub odległych kontynentów; nie, albo tym cudem staje się parafia katolicka, albo nie ma siły przyciągania do Chrystusa, skutecznego głoszenia Dobrej Nowiny. Stanie się wtedy tylko środkiem obsługi religijnych potrzeb ludności, w takiej sytuacji zresztą, potrzeb stopniowo zanikających.

 

3. Promienie Słowa Bożego

Każdy święty jest jakby promieniem światła wychodzącym ze słowa Bożego” (VD, 48), napisał papież Benedykt w adhortacji Verbum Domini. Przez analogię możemy to odnieść także do ruchów i wspólnot w parafii: każda jest jednym z promieni blasku, który wyszedł z bogactwa Słowa.

Izaak Newton prowadził niegdyś badania nad rozszczepieniem słonecznego światła na wiele kolorów i nad ponownym ich łączeniem w pierwotny promień. Parafia jest podobnym laboratorium, tyle że duchowym: jedyne światło Bożego objawiania rozszczepia się tu na tak bogatą paletę duchowych barw i modlitewnych kolorów.

Istnieje oczywiście pewne niebezpieczeństwo: tak silne zafascynowanie moją grupą, moją duchowością, moją drogą, że zacznę uważać, że wyczerpuje ona już całe bogactwo Kościoła. Nie nowe to niebezpieczeństwo. Czyż św. Paweł nie musiał napominać: „Każdy z was mówi: ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja Kefasa, a ja Chrystusa: czyż Chrystus jest podzielony” (1 Kor 1, 12-13).

Niech przykładem integrowania poszczególnych charyzmatów wspólnot i ruchów będzie nam niedawne zgromadzenie przedstawicieli światowej młodzieży katolickiej w Madrycie. Choć z tak wielu nurtów duchowych pochodzili, to przecież w papieskiej Eucharystii na plan pierwszy wysunęła się jedność. Wobec ołtarza umilkły różnice i odmienności dróg prowadzących w ofiary Pańskiej, a zabrzmiała jedność: „Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest” (Ef 4,5). To co przeżywał Kościół powszechny w sierpniowych dniach 2011 roku w Hiszpanii, niech wcieli się w lokalny kościół naszych parafii i naszej wrocławskiej diecezji.


[1]  Kiko Arguello, wywiad dla włoskiego Radio Maria z dnia 18 kwietnia 2011, http://www.webalice.it/gregorio.rizzo/ (5 VIII 2011). 


[2011]



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.