bp Andrzej Siemieniewski
Żyć jak w Dziejach Apostolskich
a. Najważniejszy podręcznik życia Kościoła
Kilka lat temu otrzymaliśmy bardzo ważną wskazówkę dla całego Kościoła, a więc także i dla naszej Odnowy Charyzmatycznej. Mam tu na myśli słowo papieża Franciszka ogłoszone w katechezie do animatorów synodalnych: "Mówimy o Kościele synodalnym... ale idąc za tym, co zawiera pierwszy i najważniejszy «podręcznik» eklezjologii, którym jest księga Dziejów Apostolskich" (18 września 2021). Znamy tyle rozmaitych podręczników do nauki o Kościele, tak wiele najróżniejszych teorii i analiz. Ale tylko jeden z tych tekstów zasługuje na miano pierwszego i fundamentalnego: są to Dzieje Apostolskie.
Z katechezy papieskiej dowiedzieliśmy się o specjalnym sposobie czytania tej biblijnej księgi. Czytamy aplikując kolejne fragmenty z Dziejów do naszego życia. A więc nie na sposób ekspertów i intelektualistów, a nawet nie tylko jako magazyn aforyzmów i pouczających zdań. Na pierwszym miejscu - jako serię scen do naśladowania.
W katechezie Franciszka nazywa się to 'hermeneutyka pielgrzymia', a więc sposób rozumienia tekstu właściwy pielgrzymom: "[Idziemy] czerpiąc z Objawienia według 'hermeneutyki pielgrzymiej', która umie zachować drogę zaczętą w Dziejach Apostolskich... Hermeneutyka pielgrzymia, czyli taka, która jest w drodze". Żyć w kościele dziś tak, jak w Dziejach Apostolskich? To znaczy przechodzić od triumfu do zwycięstwa i od sukcesu do powodzenia? I nigdy nie doznać porażki? Raczej nie. Dzieje Apostolskie to także podręcznik radzenia sobie w trudnych sytuacjach; to również szkolenie, jak podnosić się w chwilach klęski.
b. „Jesteście z Boga i zwyciężyliście” (1 J 4:4)
Owszem, czytamy w tym „pierwszym podręczniku eklezjologii”, jak to do Apostołów „przyłączyło się owego dnia trzy tysiące dusz” (Dz 2, 41). Albo znowu, że „cały tłum zbiegł się do nich w krużganku” (Dz 3, 11). Ale nie zawsze tak było, nie działo się tak bez przerwy. Niedługo po tak spektakularnych zwycięstwach przyszła chwila próby.
Oto nadeszło męczeństwo diakona Szczepana. Oskarżonego doprowadzono przed sąd, co skończyło się jego śmiercią: "wyrzucili go poza miasto i obrzucili kamieniami" (Dz 7, 58). To wydarzenie wywarło ogromne wrażenie zarówno na uczniach Chrystusa jak i na przeciwnikach Ewangelii. Wyglądało przecież jak ucieleśniony symbol: nauka Jezusa zostaje wyrzucona z miasta, które napełniła, a poza murami Jerozolimy czeka ją koniec... Do takiego wniosku doszli jedni i drudzy. Przeciwnicy, gdyż zorganizowali natychmiast "wielkie prześladowanie w kościele jerozolimskim" (Dz 8, 1) - a innego Kościoła niż jerozolimski nie było. Uczniowie - gdyż rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii, ale bez swoich pasterzy, którzy pozostali w ukryciu w Jerozolimie (Dz 8, 2). To podczas ich poszukiwania "Szaweł niszczył Kościół, wchodząc do domów" (Dz 8, 3). Wyglądało to wszystko na zapowiedź rychłego końca młodej chrześcijańskiej wiary.
W tym momencie zaingerował jednak Duch Święty tworząc nową rzeczywistość: prawzór ruchu odnowy, którym był spontaniczny ruch ewangelizacyjny poza Jerozolimą. Znakiem 'ruchu' było poruszenie, nawet w jak najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu: "Wybuchło wielkie prześladowanie w Kościele jerozolimskim. Wszyscy, z wyjątkiem Apostołów, rozproszyli się po okolicach Judei i Samarii. Ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze słowo" (por. Dz 8, 1. 4).
Z przytoczonego tekstu widać wyraźnie, że głosicielami słowa byli ci uczniowie, którzy nie byli Apostołami. To radykalna nowość w narracji Dziejów. Uprzednie nauczanie Apostołów (Dz 1-5) okazało się na tyle skuteczne, że udało się im "przysposobić świętych do wykonywania posługi" (Ef 4, 12). Nowe dzieci Boże na tyle "doszły do miary wielkości według pełni Chrystusa i wzrosły ku Chrystusowi" (por. Ef 4, 13. 15), że były w stanie przejąć odpowiedzialność za ewangelizacyjne dzieło Kościoła.
Dalszy ciąg tekstu Dziejów opisuje wybór Filipa jako przykład charyzmatycznego ewangelisty - nowego głosiciela Ewangelii. Nie był on wprawdzie typowym chrześcijaninem: był przecież jednym z Siedmiu (por Dz 6, 5), a więc diakonem. Ale diakoni zostali wybrani dla posługi charytatywnej, dla "obsługiwania stołów" (Dz 6, 2). Mimo to, diakon Filip odkrywa w sobie charyzmat ewangelisty, który bywa - jak widać - czymś innym niż urzędowa posługa słowa:
"Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Tłumy słuchały z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które czynił. Z wielu bowiem opętanych wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych. Wielka radość zapanowała w tym mieście" (Dz 8, 5-8). Ludzie "uwierzyli Filipowi, który nauczał o królestwie Bożym oraz o imieniu Jezusa Chrystusa" (Dz 8, 12).
Istotną cechą tej pierwszej, "samarytańskiej wersji" ruchu ewangelizacyjnego jest zapoczątkowanie przez jedną, charyzmatyczną postać - diakona Filipa. Ważne jest też, że otwiera nowy etap spełnienia biblijnej zapowiedzi "będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii" (Dz 1, 8).
c. „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5,20).
Samarytanie uwierzyli nie przez nauczanie Apostołów (chociaż to oni mieli oddawać się "posłudze słowa" - Dz 6, 4), ale przez nauczanie Filipa, który został ustanowiony dla "obsługiwania stołów" (Dz 6, 2). Reakcja Apostołów na taki niezaplanowany obrót spraw jest w najwyższym stopniu pouczająca - i miarodajna dla wszelkich ruchów kościelnych aż do naszych czasów: "Kiedy Apostołowie w Jerozolimie dowiedzieli się, że Samaria przyjęła słowo Boże, wysłali do niej Piotra i Jana, którzy przyszli i modlili się za nich, aby mogli otrzymać Ducha Świętego" (Dz 8, 14-15).
Apostołowie zareagowali wysyłając delegację przedstawicieli przełożonych Kościoła, aby w ten sposób rozeznać owoc spontanicznej ewangelizacji. Po rozeznaniu nastąpiło faktyczne, sakramentalne już przypieczętowanie charyzmatycznego ruchu ewangelizacyjnego: Apostołowie "wkładali na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego" (Dz 8, 17). Dalej, wstępna ewangelizacja kerygmatyczna musiała zostać ugruntowana przez głębszą katechezę - i tak się faktycznie stało. Chociaż Samarytanie byli już zewangelizowani i nawet ochrzczeni, to jednak Apostołowie "dali im świadectwo i opowiedzieli słowo Pana" (Dz 8, 25).
Ostatecznie: stało się coś przedziwnego! Oto niedawne uderzenie zła ("Szaweł siał grozę i dyszał żądzą mordu…" - Dz 9, 1) stało się przyczyną spełnienia się proroctwa: "gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi" (Dz 1, 8). Jako chrześcijanie nie jesteśmy chronieni przed niepowodzeniami, a nawet klęskami. Ale „we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował” (Rz 8,37). Uczymy się żyć w stylu Dziejów Apostolskich, naszego pierwszego podręcznika życia Kościoła. Uczymy się, że trudne chwile w życiu Kościoła to nie zaproszenie do narzekania, ale najpierw do modlitewnego oczekiwania na moc Ducha, aby potem wziąć się do dzieła: ewangelizacji w mocy.
[2024]


