niedziela, 31 marca 1996

Katechizm Kościoła Katolickiego - szkołą modlitwy


ks. Andrzej Siemieniewski

Katechizm Kościoła Katolickiego - szkołą modlitwy

1. Czwarta część Katechizmu w całości wykładu wiary

Po lekturze pierwszych trzech części Katechizmu mamy za sobą tryptyk wyznaczony przez hasła: lex credendi, lex orandi, lex vivendi — w co wierzymy, jak świętujemy, jak mamy żyć. Trzy pierwsze części Katechizmu razem tworzą wspaniałą, trójnawową katedrę naszego wyznania, naszego zbawienia; tworzą kompletną budowlę. Jaką więc rolę pełni wobec nich czwarta, najkrótsza część Katechizmu, zatytułowana: Modlitwa chrześcijańska? Czy jest przybudówką dostawioną pospiesznie z boku, kolejną kaplicą dostawioną nie całkiem według logiki pierwotnej budowli?

Pierwsze słowa czwartej części Katechizmu, o modlitwie, mówiąc o „wielkiej tajemnicy chrześcijańskiej wiary” wskazują na poprzednie części Katechizmu i wyjaśniają związek z nimi:

„tajemnica ta wymaga, aby wierni w nią wierzyli, celebrowali ją i żyli nią w żywym i osobistym związku z Bogiem żywym i prawdziwym. Tym związkiem jest modlitwa” (KKK 2228).

Oznacza to, że czwarty dział Katechizmu nie jest tego samego rodzaju, co działy poprzednie, ale że oświetla je i czyni je żywymi. Dogmat, liturgia i moralność są jak trzy części wspaniałej katedry wiary, której piękno i harmonię podziwiać można tylko wtedy, gdy kryjący ją mrok rozproszony zostanie przez promienie słońca. Promienie te pochodzą z osobistej relacji człowieka z Bogiem, z „osobistego związku z Bogiem żywym i prawdziwym”. Tylko wtedy, mówi Katechizm, wyznawanie wiary, celebrowanie jej i życie nią może doprowadzić do upodobnienia się do Chrystusa w Duchu Świętym ku chwale Boga Ojca (por. KKK 2558).

Najpiękniejsza nawet budowla — także budowla naszej wiary — pozostanie dla nas zamknięta, jeśli nie znajdziemy bramy wiodącej do wnętrza. Poszukującym bramy Katechizm podsuwa wezwanie do spotkania:

„serce człowieka jest […] miejscem spotkania, albowiem nasze życie, ukształtowane na obraz Boży, ma charakter relacyjny” (KKK 2563).

Początek tej relacji z Bogiem ma ze strony człowieka charakter wzywania Boga i przyjęcia Zbawiciela:

„Jezus jest Zmartwychwstałym i ktokolwiek wzywa Jego Imienia, przyjmuje Syna Bożego, który go umiłował i siebie samego wydał za niego” (KKK 2666).

2. Możliwość lektury Katechizmu w świetle jego części ostatniej

Co przemawia za możliwością odczytywania całego Katechizmu w świetle jego ostatniej części? Już 10 lat temu Joseph Ratzinger nawoływał w słynnym Raporcie o stanie wiary: „wiara dogmatyczna bez osobistego doświadczenia pozostaje pusta”[1]. Podobnie też o udziale w modlitwie liturgicznej, w Eucharystii, mówił, że zakłada ona wcześniejszą modlitwę w rodzinie i wspólne modlitwy paraliturgiczne[2]. A sam Katechizm doda, że „posłanie Chrystusa i Ducha Świętego, które w sakramentalnej liturgii Kościół zapowiada […] znajduje przedłużenie w modlącym się sercu” (KKK 2655).

Jeśli zaś chodzi o lex vivendi — to godny najwyższej uwagi jest fakt, że w Katechizmie dział Dziesięć przykazań umiejscowiony jest jako fragment części zatytułowanej Życie w Chrystusie, gdzie jest logicznie wynikającą konsekwencją ujęcia powołania człowieka jako „Życia w Duchu Świętym”. Przyjęcie Jezusa Chrystusa, by żyć w Duchu Świętym okazuje się fundamentem możliwości spełniania przykazań. Wyraźmy to słowami Karla Rahnera:

„Mistagogia skierowana ku nawróceniu dziś nie ma jako celu pierwszorzędnego i bezpośredniego decyzji moralnej, lecz odnalezienie siebie i wolną akceptację głębokiego doświadczenia religijnego”[3].

Do jakiego wniosku prowadzą cytowane wypowiedzi wielkich teologów, J. Ratzingera i K. Rahnera? Oto pełen blask dogmatu, liturgii i moralności ujawnia się dopiero w promieniach osobistej relacji, osobistego związku, z Bogiem Ojcem, możliwej przez Jezusa Chrystusa w darowanym nam Duchu Świętym: „A związkiem tym jest modlitwa” (KKK 2558).

3. Co to jest modlitwa?

Oczekiwanie współczesnego człowieka szukającego odpowiedzi na pytanie „czym jest modlitwa?”, często zmierza w stronę odpowiedzi „technicznej”: kurs, metoda, sposób. Jakich technik użyć, jakie procedury zastosować, jaki kurs przejść — aby nauczyć się modlić? Gdzie znaleźć eksperta, który zna odpowiednią metodę?

Gdy natomiast w Katechizmie pada pytanie: „czym jest modlitwa”, pierwsze słowa odpowiedzi mówią:

„Modlitwa jest dla mnie wzniesieniem serca, prostym spojrzeniem ku Niebu, okrzykiem wdzięczności i miłości zarówno w cierpieniu, jak i radości” (KKK 2559).

Rzecz charakterystyczna, że pierwszym cytowanym „specjalistą od modlitwy” nie jest wykształcony ekspert, ale — osoba święta. Jako pierwszy, najważniejszy drogowskaz podsunął nam Katechizm słowa świętej Teresy od Dzieciątka Jezus. Schemat ten utrzyma się już przez cały wykład nauki o modlitwie. Nie uczymy się z Katechizmu o suchych, teoretycznych podziałach, abstrakcyjnie dedukowanych rodzajach modlitwy i jej teologicznych gatunkach, ale uczymy się od świętych mistrzów. Abraham uczy nas modlitwy wiary w obietnice, Mojżesz — modlitwy wstawienniczej, Dawid — modlitwy zatroskanego pasterza, Eliasz — modlitwy nawrócenia (por. KKK 2569-2584). Natomiast w centrum objawiania modlitwy stoi — oczywiście! — Jezus: Ten, Który się modli, Który modlitwy uczy i Który wysłuchuje modlitwy (por. KKK 2599-2619).

Ostatnia część Katechizmu objaśniona jest symbolicznie reprodukcją miniatury z góry Athos: widzimy na niej Chrystusa, który w modlitwie zwraca się do Ojca; widzimy też Apostołów wpatrzonych w ten wzór modlitwy: „Panie, naucz nas się modlić” (Łk 11,1). Chrześcijanin swojej modlitwy samodzielnie nie wymyśla, ani też sam jej nie tworzy; chrześcijanin modlitwę otrzymuje w darze. Dochodzimy w tym momencie do przekroczenia schematu ujmującego modlitwę jako dialog. Owszem, modlitwa jest również dialogiem, ale jest także czymś znacznie więcej. Modlitwa pojawia się również jako dar, jako wsłuchiwanie się, słuchanie — a więc także jako posłuszeństwo. „Oto idę, abym pełnił wolę Twoją” (Hbr 10,9) — to coś więcej niż dialog. Tak wkraczamy — idąc za logiką katechizmowego wykładu — w obszar modlitwy Kościoła, poprzedzonej modlitwą Maryi. Pierwsze słowa Matki Chrystusa przytoczone w katechizmowym traktacie o modlitwie to właśnie słowa wyznające pragnienie słuchania i posłuszeństwa: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (KKK 2617).

4. Duch Święty uczy nas, jak się modlić

Modlitwy nie można więc nabyć trenując przemyślne techniki i wdrażając skomplikowane metody. Pomimo tego Katechizm zachęca nas, by się modlitwy uczyć. Jak jest to możliwe? Oto „Duch Święty uczy dzieci Boże modlitwy przez żywy przekaz […] w wierzącym i modlącym się Kościele” (KKK 2650). Uczyć się modlitwy oznacza więc zanurzyć się w kościelny nurt działania Ducha Bożego, zwany „świętą Tradycją”.

Nurt ten tworzony jest przez łączące się strumienie wypływające ze źródeł modlitwy. Spośród tych źródeł wymienia Katechizm najpierw słowo Boże (por. KKK 2653): lectio-meditatio-oratio-contemplatio, wszystko to chrześcijanin znajdzie napełniając serce słowem Boga Żywego. Kolejne źródło to liturgia (por. KKK 2655), gdyż jest „posłaniem Chrystusa i Ducha Świętego”. Łączy się z nią dar wiary, nadziei i miłości, przeżywanych „dziś”. „Obyście usłyszeli dzisiaj głos Jego” (Ps 95) — przypomina nam Katechizm nieustanną obecność Boga i Jego nieustanne przemawianie do serca człowieka (por. KKK 2660).

Wypływająca z tych źródeł modlitwa zmierza do Ojca poprzez wzywanie imienia Jezusa. Imię „Jezus” oznacza „JHWH zbawia”, przypomina nam Katechizm wskazując na imię Zbawiciela, odsłaniające najświętsze imię Boga Izraela, tetragramaton objawiony Mojżeszowi. Kolejny raz odkrywamy, jak odległa jest doskonała modlitwa chrześcijanina od którejś z modnych technik sterowania psychiką, gdy czytamy: „wezwanie świętego imienia Jezus jest najprostszą drogą nieustannej modlitwy” (KKK 2668) albo: „Duch Święty, którego namaszczenie przenika całą naszą istotę, jest wewnętrznym Nauczycielem modlitwy chrześcijańskiej; jest On twórcą żywej tradycji modlitwy” (KKK 2672).

Strumień modlitwy wzmacniał się w biegu historii Kościoła, płynąc poprzez wieki, i wzrastał kształtowany przez tych, których Katechizm nazywa „przewodnikami modlitwy”, i co do których przywołuje biblijną metaforę „chmury świadków” (KKK 2683). Są to święci Kościoła, mistrzowie modlitwy, z których wywodzą się różne duchowości. Szkoły duchowości porównać można do rozszczepionego na różne kolory „czystego i jedynego światła Ducha Świętego” (KKK 2684). Różne duchowości znane z historii Kościoła i powstające na nowo na naszych oczach — zakonów, instytutów, ruchów kościelnych — nie są więc dla siebie nawzajem konkurencją, ale dopełniają się wzajemnie tworząc wspólnie jeden promień Ducha Świętego.

Kształtowany w nieustannie rozwijającej się tradycji strumień modlitwy, przybierać może formę modlitwy ustnej, rozmyślania, kontemplacji — zawsze jednak tak, jak „Pan prowadzi każdą osobę drogami i sposobami, zgodnymi z Jego upodobaniem” (KKK 2699). W swym biegu napotyka na najróżniejsze przeszkody — trudności na modlitwie, pokusy, znużenie (por. KKK 2725-2733). Pomimo tego człowiek wierzący pamięta, że Jezus „nie aniołów przygarnia, ale przygarnia potomstwo Abrahamowe” (Hbr 2,16).

5. Synowska ufność w wołaniu „Ojcze nasz”

Jeden z najpotrzebniejszych być może na dzisiejsze czasy fragmentów Katechizmu mówiących o modlitwie to ten, w którym czytamy o postawie „synowskiej ufności” (KKK 2734n). W pełni rozwinie się ta nauka w drugim dziale części o modlitwie, w zamykającym Katechizm rozważaniu o modlitwie Ojcze nasz.

Jezus uczy modlitwy „synowskiej śmiałości”. Liturgia nawiązuje do tego, gdy każe wznosić się Modlitwie Pańskiej jako odpowiedź na wezwanie: audemus dicere — „ośmielamy się mówić” (KKK 2777). Ośmielamy się przecież nie sami z siebie, ale „wezwani zbawiennym nakazem”, czyli zgodnie z poleceniem Jezusa samego. Ośmieleni jesteśmy przez naszego Zbawiciela.

Szczególne miejsce poświęcone w Katechizmie modlitwie Ojcze nasz na pewno nie jest przypadkiem. Nazwana jest przecież „podstawową modlitwą chrześcijańską” (KKK 3759), a nawet „streszczeniem całej Ewangelii” (KKK 2761), tekst jej bowiem pojawia się w Piśmie Świętym jako spełnienie skierowanej przez uczniów prośby: „Panie, naucz nas się modlić” (Łk 11,1).

Od Pana naszego pochodzi nie tylko układ słów, tworzących tę modlitwę, ale i Duch przepełniający wierzącego i uzdalniający do wezwania Boga pełnym zaufania imieniem: „Ojcze”. Jest to modlitwa doskonałej relacji, realizująca w pełni relacyjny charakter człowieka, a możliwa jest tylko dlatego, że wprowadza nas w nią moc Ducha (por. KKK 2778). Zasadnicze dla zrozumienia tej części Katechizmu jest (przytoczone w tekście po grecku) wyrażenie parrhesia, czyli synowska ufność, radosna pewność bycia kochanym.

Parrhesia to w greckiej starożytności wolność słowa przysługująca obywatelom, w przeciwieństwie do niewolników i obcych. Oznaczała też kroczenie z podniesioną głową, w wyprostowanej postawie, w radosnej pewności wybrania. Wszystkie te elementy mają złożyć się na postawę chrześcijanina recytującego słowa: „Ojcze nasz”; do tego wzywa zresztą liturgia zarówno Zachodu, jak i chrześcijańskiego Wschodu (por. KKK 2778).

Rozbrzmiewający w eucharystycznej liturgii zwrot „ośmielamy się mówić” przywołuje słowa Pawła Apostoła: „w Nim mamy śmiały przystęp [do Ojca] z ufnością dzięki wierze w Niego” (Ef 3,12) albo „przybliżmy się z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę” (Hbr 4,16), czy wreszcie: „mamy więc bracia pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa” (Hbr 10,19) (por. KKK 2778).

6. Prośby do „Ojca naszego, który jest w niebie”

Ojcze nasz to modlitwa członków nowego Ludu Bożego, Kościoła. Jest to modlitwa wszystkich ochrzczonych, niezależnie od podziałów istniejących w chrześcijaństwie. Co więcej, sama w sobie jest już „wspólnym dobrem i naglącym wezwaniem dla wszystkich ochrzczonych”, przez które mogą oni „uczestniczyć w modlitwie Jezusa o jedność Jego uczniów” (KKK 2791).

Lektura Katechizmu odsłania przed nami całą mnogość zaskakujących aspektów modlitwy Ojcze nasz, jakże często nieuświadamianych czy nawet nieznanych. Oto dowiadujemy się, że biblijne wyrażenie „któryś jest w niebie” kojarzyć mamy nie z oddaleniem od Boga, ale z wyznawaniem, że „jesteśmy Ludem Bożym już przebywającym na wyżynach niebieskich — w Chrystusie Jezusie”, Ludem „ukrytym z Chrystusem w Bogu” (KKK 2796).

Trzy pierwsze prośby kierują naszą myśl wprost do Boga. Mówimy bowiem: „imię Twoje”, „królestwo Twoje”, „wola Twoja” (KKK 2803). Przywołują przyćmione nieco w świadomości wielu chrześcijan pojęcie „chwały” Bożej. Boża chwała (łac. gloria, gr. doksa, hebr. kabod) staje się przedmiotem pragnień i wyczekiwania ludzi wierzących. Kolejny z zapominanych nierzadko elementów wiary to oczekiwanie ostatecznego przyjścia królestwa w chwili powrotu Chrystusa. Kościół ma nie ustawać w wołaniu Marana tha. Jak przypomina bowiem Katechizm, od ogłoszenia Ewangelii przed dwudziestu wiekami żyjemy już w czasach ostatecznych: „czasy ostateczne, w jakich żyjemy, są czasami wylania Ducha Świętego” (KKK 2819). Tak należy też rozumieć przytoczone na tym miejscu zdanie z Orygenesa: „możemy stać się z Nim jednym duchem i tak spełnić całkowicie Jego wolę” (KKK 2825).

Następna seria próśb kieruje nas już bezpośrednio ku codziennym troskom i potrzebom życiowym: „daj nam”, „odpuść nam”, „nie wódź nas”, „zbaw nas”. Skoncentrowanie słów na tym, co nasze, nie może prowadzić do egoizmu, gdyż — jak przypomina Katechizm — „tej prośby Modlitwy Pańskiej nie można oddzielić od przypowieści o ubogim Łazarzu i o Sądzie Ostatecznym” (KKK 2831) ani też od benedyktyńskiego „módl się i pracuj” (KKK 2834). Odnajdujemy tu natomiast szczere przyznanie się do potrzeby pomocy z zewnątrz, aby owocnie, szlachetnie i godnie przeżyć swoją egzystencję.

Chrześcijanin bowiem nigdy nie zapomina o trudnych realiach swojego życia. Podkreślony już w poprzednich częściach naszej prezentacji Katechizmu element skłonności do grzechu stanowi przecież fragment prawdy o nas samych. Stąd pojawiające się w katechizmowym traktacie o modlitwie wezwania do walki duchowej, do przebijania się w stronę zwycięstwa, do zmagań, stąd wreszcie wołanie: „zbaw nas ode Złego”. A „zło, o którym mówi ta prośba, nie jest abstrakcją, lecz oznacza osobę, Szatana, Złego, anioła, który sprzeciwił się Bogu” (KKK 2851).

Do realistycznego spojrzenia na chrześcijańską egzystencję należy więc świadomość grzechu, słabości i zawsze możliwej niewierności; potrzebna też jest pamięć o konieczności walki z Przeciwnikiem, „kłamcą i ojcem kłamstwa”. Ale — przypomina nam rozważany tekst — do chrześcijańskiego realizmu należy też radosny okrzyk: „jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam” (Rz 8,31) (por. KKK 2850-2854).

Na zakończenie naszych rozważań o czwartej części Katechizmu trudno byłoby znaleźć lepsze słowa niż te, którymi autorzy Katechizmu zakończyli katolicki wykład pełni chrześcijańskiej wiary:

„Kończąc modlitwę, mówisz: Amen, potwierdzając tym Amen, czyli «Niech się tak stanie», całą treść modlitwy, jakiej nauczył nas Pan” (KKK 2856).

Tego bowiem jednego mamy prawo oczekiwać od Katechizmu i od każdego innego sformułowania całości wiary: niech uczy nas tak wierzyć, tak świętować, tak żyć i tak modlić się, jak nas nauczył nasz Pan, Jezus Chrystus.

[1996]



Przypisy

[1] J. Ratzinger, Raport o stanie wiary, Kraków/Warszawa 1986, s. 132.
[2] Por. tamże. s. 115.
[3] [Za:] R. Blàzquez, Wspólnoty neokatechumenalne, Lublin 1989, s. 16.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.