ks. Andrzej Siemieniewski
Sakrament pokuty — sakramentem odrodzenia
Coraz szersze miejsce w naszym duszpasterstwie zdobywają sobie nabożeństwa pokutne jako element rekolekcji, seminariów odnowy życia chrześcijańskiego, misji parafialnych. Są stałym elementem formacji takich ruchów eklezjalnych, jak Ruch Światło-Życie, Odnowa Charyzmatyczna, Neokatechumenat. Nabożeństwa takie mogą służyć jako ważny element korekty negatywnych nastawień wobec sakramentu pojednania, który niekiedy budzi wśród ludzi skojarzenia z niezdrowym skrupulantyzmem i niekończącym się pogłębianiem poczucia winy. Mogą też posłużyć jako sposób rozbudowania właściwej świadomości grzechu, prowadzącej do spotkania z żywym Miłosierdziem Bożym i z wewnętrznym, duchowym uzdrowieniem. Nauczanie o warunkach dobrej spowiedzi ze strony człowieka koniecznie musi być uzupełnianie prezentacją duchowych owoców tego sakramentu. Inaczej możemy znaleźć się w sytuacji opisanej już przed czterema wiekami przez św. Teresę z Avila:
„Wciąż nam tylko mówią o tym, co my na modlitwie czynić możemy i powinniśmy, o cudownych zaś i nadprzyrodzonych działaniach Pana w duszy rzadko kiedy słyszymy”[1].
Można by, przez analogię, powtórzyć tę myśl w odniesieniu do sakramentu pokuty: nie wystarczy wciąż mówić o tym, co człowiek w czasie spowiedzi powinien czynić; należy dołączyć nauczanie o „cudownych i nadprzyrodzonych działaniach Pana” w czasie sprawowania tego sakramentu.
1. Negatywne nastawienia wobec sakramentu pojednania
Praktyka duszpasterska musi najpierw skorygować pewne niewłaściwe postawy wobec sakramentu pojednania, które nie pozwalają na przeżycie pełni owoców płynących z odpuszczenia grzechów. Postawy te to skostniały rytualizm, praktyczny pelagianizm oraz swoisty duchowy egoizm.
- Rytualizm. Sprawia, że człowiek przestaje traktować spowiedź jako bramę do zmieniającego życie spotkania z Bogiem. Sakrament staje się raczej przedświątecznym, tradycyjnym rytem, cyklicznie dającym okazjonalny dostęp do odświętnej atmosfery. Po upływie okresu świątecznego życie wraca „do normy”, przy czym normą tą okazuje się nierzadko życie w grzechu raczej, niż w świętości. Skutkiem takiego podejścia jest minimalizm, wyznawanie schematycznej, skróconej listy zawsze tych samych grzechów. Brak przy tym nadziei, że lista ta może z czasem ulegać zmianie, co prowadzi do zniechęcenia, a niekiedy i do zarzucenia spowiedzi.
- Pelagianizm. Współczesny pelagianizm może mieć miejsce już nie tyle w postaci wysublimowanych dyskusji teologicznych na temat stosunku natury do łaski, ale w formie wewnętrznej postawy wobec grzechu. Grzech traktowany jest jako skutek przypadkowej nieuwagi, jako niezrozumiałe zakłócenie zasadniczo dobrej i skłonnej zawsze tylko do dobrego natury ludzkiej. Pojawia się wtedy w sakramencie pojednania postawa penitenta, który uważa, że grzech może zostać usunięty z życia na mocy prostej decyzji woli ludzkiej. Człowiek miałby mieć sam absolutną władzę nad swoim grzechem. Ponieważ zaś w życiowych realiach za takimi decyzjami woli niestety nie następuje wyrugowanie grzechu z życia, pojawia się pokusa zrezygnowania ze spowiedzi w ogóle: „po co mam się spowiadać ciągle z tego samego?” Skutkiem jest zniechęcenie i ostygnięcie nadziei przemiany życia.
- Egoizm. Skoncentrowany na swoim „ego” człowiek nawet pomoc ze strony Boga (łaskę aktualną) pojmuje głównie na kształt dostępu do instancji pozwalającej mu na załatwienie swoich własnych spraw. Zanika otwartość na nieoczekiwaną interwencję łaski w życie, słabnie nadzieja na możliwość przemiany serca. Biblijne pojęcie „prowadzenia przez Ducha Świętego”, zakładające nieprzewidywalność życia w Duchu i posłuszeństwo Bożym planom i Bożym celom, zmienia się w próbę wykorzystywania Boga do swoich własnych celów. Skutkiem jest niewiara w moc sakramentu.
2. Sakrament pojednania jako sakrament odrodzenia
Teologiczny termin „od-rodzenie” to łacińskie re-generatio, czyli „narodzenie powtórne”. Chrześcijańskie pojęcie „nowego narodzenia” zaczerpnięte jest z tekstu Ewangelii (por. J 1,13; 3,3.5.6). W tradycji katolickiej „nowe narodzenie” utożsamiane jest najczęściej z momentem przyjęcia sakramentu chrztu. U wielu Ojców Kościoła (Cyprian, Bazyli, Augustyn) nie brak opisów dramatycznego nawrócenia związanego albo z decyzją przyjęcia chrztu, albo z samym momentem przystąpienia do tego sakramentu. Nawrócenie to ujmowane było w kategoriach odnowienia myśli i serca, przemiany całej ludzkiej natury i utworzenia nowych pragnień, nowego ośrodka wiary i egzystencjalnej nadziei. Nowe narodzenie związane więc było z pokutą — ale pokutą chrzcielną.
Po epoce patrystycznej nastąpiła jednak ważna przemiana w tej materii. Gdy chrzest zaczął być przyjmowany w olbrzymiej większości przez dzieci w wieku nie pozwalającym na świadome przeżycia religijne, „nowe narodzenie” w sensie świadomie przeżytego etapu duchowego wzrostu zostało w praktyce wyrugowane z duchowości katolickiej. Chrześcijański wzrost opisywany był coraz częściej w kategoriach organicznego i stopniowego rozwoju, a rzadziej w formie przełomowych wydarzeń życia wewnętrznego. Słowo „nawrócenie” nabrało przy tym konotacji moralnego wysiłku podejmowanego przez człowieka, na niekorzyść (jednoznacznie kierującego myśl ku łasce Boga) biblijnego terminu „nowe narodzenie”.
W historii duchowości używać zaczęto pojęcia „drugiego nawrócenia”. Owo „drugie nawrócenie” opisywane było jako odpowiadające tym ludziom, którzy poświęcają się całkowicie doskonałości, a polegać miało na mocnym postanowieniu, absolutnym i niezłomnym, aby ze wszystkich sił zmierzać do chrześcijańskiej doskonałości[2].
W takim ujęciu jednak znowu akcent padał zasadniczo na wysiłek człowieka i na moc jego decyzji. Dlatego niezmiernie cenne wydaje się stałe uzupełnianie prawdy o niezbędnym ludzkim wysiłku w nawracaniu się — myślą o faktycznej interwencji łaski, która przecież każdemu chrześcijaninowi jest obiecana na sposób sakramentalnie niezawodny. I tak na przykład Dictionnaire de Spiritualité mówi w haśle „nawrócenie” o „illuminacji” i o „potężnym poruszeniu łaski” (une illumination et une motion intense de la grâce)[3]. Przypominając na wstępie Chrystusową obietnicę nowego narodzenia i cytując przy tym J 3,3, autor hasła wskazuje, że „nowe narodzenie” (une nouvelle naissance) dokonuje się przez chrzest, a gdy człowiek łaskę chrztu utraci — przez sakrament pojednania. Okazuje się więc, że biblijne i patrystyczne pojęcie „nowego narodzenia” wcale nie musi być stosowane tylko w odniesieniu do samego momentu przyjęcia sakramentu chrztu, ewentualnie do bezpośredniego do niego przygotowania. Sakramentalna spowiedź w wypadku człowieka, który „wypadł z łaski Bożej” (por. Ga 5,4), jawi się jako realna możliwość nowego narodzenia w ewangelicznym znaczeniu tego słowa[4]. Użycie terminu „nowe narodzenie” okazuje się więc możliwe także poza bezpośrednim kontekstem sakramentu chrztu. Sensowne jest mówienie w języku katolickiej teologii o „narodzeniu na nowo” także i w kontekście powrotu do Boga po grzechu.
Oczywiście, im radykalniejszy jest ten powrót, im trwalsze skutki zostawia, im bardziej ma charakter przełomu oddzielającego to, co minęło (stare życie), od tego, co przychodzi (nowe życie), tym bardziej zasadne będzie zastosowanie określenia „nowe narodzenie”. Termin ten ma bardzo ważną zaletę teologiczną, jako że podkreśla absolutny prymat łaski w życiu chrześcijańskim i radykalną nowość otrzymanej od Boga nowej, duchowej egzystencji.
3. Przykład tradycji chrześcijańskiego „odrodzenia” przez pokutę i modlitwę
Św. Jan od Krzyża znany jest jako mistrz tradycyjnej drogi wzrostu chrześcijańskiego, drogi oczyszczenia, oświecenia i zjednoczenia. Warty jest jednak też poznania jako mistrz nauki o nowym narodzeniu. Jan od Krzyża komentując ewangeliczny fragment o nowym narodzeniu (J 3,5), mówi o „narodzeniu z Boga” oraz o „odrodzeniu przez łaskę”. Rozumie te pojęcia nie tylko w sensie jednorazowego oddziaływania łaski Ducha w czasie chrztu, ale też i w znaczeniu odnawiania tejże łaski podczas dalszych etapów życia duchowego. Pojmuje je również w sensie odkrycia przez człowieka wewnętrznego działania Bożego. Omawiając biblijny wątek „władzy”, którą Bóg dał ludziom, „aby stali się synami Bożymi”, mówi, że otrzymali ją ci, „którzy się narodzili z Boga, czyli ci, którzy umarłszy temu wszystkiemu, co jest starym człowiekiem, odrodzili się przez łaskę”. Nowe narodzenie z Boga okazuje się tożsame z re-generatio mocą Bożego Ducha:
„odrodzenie zaś w Duchu Świętym na tym polega w obecnym życiu, by mieć duszę jak najbardziej podobną do Boga w czystości i być wolnym od wszelkiej zmazy niedoskonałości”[5].
Jan od Krzyża w biblijnej terminologii opisuje tradycyjną drogę pokuty, czyli powracania człowieka do Boga. Pokuta dająca nowe życie, prowadząca do nowego narodzenia, wiedzie przez śmierć starego i narodzenie się nowego człowieka: „do tego można dojść jedynie przez śmierć starego człowieka”[6]. Nawrócenie to nie tylko owoc wysiłku pochodzącego z ludzkiej decyzji, ale to również przyjęcie daru pochodzącego od Boga. Dar ten nazwany jest „nowym życiem”, co podkreśla zawdzięczanie go Bogu i Jego łasce: „Życie nowe […] czyli doskonałość zjednoczenia z Bogiem”[7].
Również św. Teresa Wielka przekazała nam podobną naukę o nowym narodzeniu pojmowanym jako owoc rozwoju duchowego w trakcie świadomego i dojrzałego życia wiary. Znajdziemy te myśli w formie wielokrotnie powtarzanej w tekstach Teresy metafory o przemianie „poczwarki” (człowieka pełnego grzechu i zaprzątniętego tylko doczesnością) w „motyla” (osobę otwartą na łaskę i światło Ducha). Jakkolwiek język tego obrazu nie jest zaczerpnięty z Biblii, to jednak zasadnicza intuicja cudu odrodzenia lub transformacji duchowej jest w oczywisty sposób skrypturystyczna:
„Oto gdy w tym stanie modlitwy [dusza] całkiem stanie się umarła dla świata, wtedy przemienia się w motyla białego; o cudo wszechmocności Bożej!”[8].
Szata słowna obrazowania św. Teresy zaczerpnięta jest z życia codziennego, ale dokładnie odpowiada ona obietnicom niesionym przez pisma Apostołów Pawła i Jana o możliwości doświadczenia nowego narodzenia z Ducha Świętego, w mocy Bożej udzielanej przez wiarę w Jezusa Chrystusa.
4. Pokuta — bramą do przeżycia „odrodzenia w Duchu Świętym”
U mistrza duchowego tak niepowątpiewalnej rangi, jakim jest św. Jan od Krzyża, znaleźć możemy sugestie polegające na streszczeniu całości życia chrześcijańskiego do procesu pokuty, prowadzącej do przyjęcia Ducha Świętego.
„Nauka, którą przyniósł nam Syn Boży, polega na wzgardzie wszystkich rzeczy po to, by móc przyjąć w siebie dar Ducha Bożego. Dopóki dusza nie oderwie się od stworzeń, nie będzie zdolna przyjąć Ducha Bożego”[9].
Pokutne umartwienie i „wzgarda wszystkich rzeczy” mają w ujęciu Jana nie tylko sens negatywny, prowadzący do uwolnienia z grzechu. Równie ważny jest cel pozytywny: przyjęcie — zamiast odrzuconych przywiązań grzechowych — daru nowego, duchowego życia. Oddalony grzech czyni niejako wolne miejsce w sercu i dopiero wtedy może je swobodnie zająć Duch Święty wraz ze swoimi darami. Znany z surowej atmosfery Drogi na górę Karmel i Nocy ciemnej Jan od Krzyża, okazuje się entuzjastycznym pisarzem używającym porywających słów zachwytu, gdy przychodzi do opisania dzieł Ducha Świętego w sercu człowieka.
Nadzieją chrześcijanina pokutującego i prowadzącego życie oczyszczającego umartwienia jest — jak pisze — „zalanie wodami Ducha Świętego”. Metafora ta przywodzi na myśl skojarzenia z biblijnym „chrztem w Duchu Świętym”, który — w opisie Jana od Krzyża — może się odnawiać przez pogłębienie wiary i pokuty w ciągu życia: „Im szybciej dojdzie do uciszenia […] tym obficiej spłynie na duszę duch Bożej mądrości”[10]. Jan pisze nawet o niezwykłej „gwałtowności wód Bożych, które […] w przyjściu Ducha Świętego w płomieniu miłości zalewają duszę uweselając ją”[11].
* * * *
Wkradający się niekiedy rytualizm, współczesny pelagianizm i praktyczny „egoizm duchowy” w podejściu do sakramentu pojednania z pewnością znajdzie właściwą odpowiedź w prawdziwie katolickim powrocie do biblijnych, patrystycznych tradycji, wzmocnionych nauczaniem Doktorów Kościoła. Warto tak odnowić rozumienie szeroko pojętej pokuty chrześcijańskiej, a zwłaszcza jej sakramentalnej postaci, by coraz wyraźniej obejmowała też biblijną obietnicę możliwości „nowego narodzenia” oraz by prowadziła do napełnienia Duchem Świętym. Tak przecież Kościół katolicki w swoim Katechizmie rozumie dziś wypełnienie sensu życia wiary:
„Życie w Duchu Świętym wypełnia powołanie człowieka […] Życie w Duchu Świętym jest udzielane darmowo jako zbawienie” (KKK 1699).[1996]
Przypisy
[1] Św. Teresa z Avila, Twierdza wewnętrzna, I 2,7.
[2] Por. B. Marchetti-Salvatori, Conversione, [w:] Dizionario enciclopedico di spiritualità, vol. I., s. 631.
[3] H. Pinard de la Boullaye, Conversion, [w:] Dictionnaire de Spiritualité, Paris 1953, vol. II, kol. 2259.
[4] Por. tamże, kol. 2236.
[5] Św. Jan od Krzyża, Droga na górę Karmel, II 5,5.
[6] Św. Jan od Krzyża, Noc Ciemna, II 16,4.
[7] Św. Jan od Krzyża, Żywy Płomień Miłości, 2,33.
[8] Św. Teresa z Avila, Twierdza wewnętrzna, V 2,7.
[9] Św. Jan od Krzyża, Droga na górę Karmel, I 5,2.
[10] Św. Jan od Krzyża, Żywy Płomień Miłości, 3,38.
[11] Tamże, 3,16.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.