poniedziałek, 22 grudnia 2003

Doświadczenie wiary chrześcijańskiej


ks. Andrzej Siemieniewski


Doświadczenie wiary: czy zagadnienie wystarczająco poważne?


„Jedynie ludzie prości i ubodzy duchem
mogą odczuwać głód Boga”
(Dyrektorium o pobożności ludowej)


Kilka tygodni temu ktoś zagadnął mnie w rozmowie o temat prelekcji, którą miałem wygłosić za parę dni. Moja odpowiedź: „Prelekcja będzie o pobożności ludowej” spotkała się najpierw z reakcją: „Pobożność ludowa? Przecież to chyba sprawa socjologii!”. A kiedy wyjaśniłem: „Nie, to raczej problem tego, jak zwykli ludzie przeżywają swoją wiarę”, pociągnęło to dalszy, podejrzliwy nieco komentarz: „Przeżycie? Doświadczenie? To chyba jakieś niepoważne zagadnienia…”


1. A jednak poważne...


W najnowszych dokumentach Magisterium Kościoła znajdziemy jednak sporo odniesień do tego, że człowiek wierzący jest zaproszony nie tylko do umeblowania swojej głowy stosownymi elementami światopoglądu chrześcijańskiego, ale także do nowego i niezwykłego sposobu doświadczania swojego życia. Kiedy osiem lat temu Jan Paweł II pisał, na czym polega nasza chrześcijańska religia, to użył następującego sformułowania:


„polega ona na trwaniu w wewnętrznym życiu Boga […], [gdyż] Duch Święty, który przenika głębokości Boże wprowadza nas, ludzi, w te głębokości za sprawą ofiary Chrystusa” (TMA 8).


„Życie” nie jest czymś abstrakcyjnym, ale czymś doświadczanym, a nawet jest zapewne po prostu samym doświadczeniem. Podobnie Katechizm Kościoła Katolickiego po omówieniu zawartości doktrynalnej chrześcijańskiego Credo, a potem zasad liturgii Kościoła i podstaw moralności, dodaje we wstępie do ostatniej, czwartej, katechizmowej części, że tajemnica chrześcijańskiej wiary „wymaga, aby wierni w nią wierzyli, celebrowali ją i żyli nią w żywym i osobistym związku z Bogiem żywym i prawdziwym” (KKK 2558). Użyte tu wyrażenia nieodparcie kojarzą się z doświadczeniowym wymiarem chrześcijaństwa, z relacją, która obejmuje całą osobę człowieka.


Nie jest to zresztą absolutnie nowe zainteresowanie Magisterium Kościoła. Sobór Watykański I w 1870 r. przypomniał, że „takie przyjęcie Ewangelii, które wymagane jest do zbawienia, jest niemożliwe bez oświecenia i natchnienia Ducha Świętego, który wszystkim daje słodycz przy skłonieniu się ku prawdzie i przyjęciu jej”[1]. Jeszcze wcześniej Sobór Trydencki, w czasie formułowania dokumentów na temat usprawiedliwienia, zajął się między innymi zagadnieniem nawrócenia, czyli zwrócenia się ku Bogu[2]. Początek usprawiedliwienia u dorosłych dokonuje się w człowieku za sprawą łaski uprzedzającej. Łaska ta ujęta jest nie tylko w kategoriach czysto transcendentnych, ale może być w jakiejś mierze doświadczana, gdy „Bóg dotyka serca człowieka przez oświecenie Ducha Świętego”[3].


2. Doświadczenie działania Ducha Świętego


Słynny teolog duchowości, francuski jezuita Ch.A. Bernard uściśli nam, że cytowany opis Tridentinum „definiuje przemianę afektywną, a nie zmianę pojęciową”[4]: chodzi nie tylko o abstrakcję idei, ale o żywe doświadczenie przylgnięcia do zbawiającego Boga, do Jego łaski działającej w sercu człowieka. Doświadczenie wiary ma charakter nie tylko czysto indywidualistyczny, ale przybierało w ciągu historii Kościoła kształty rozmaitych form pobożności, z których jedne rozwijały się, a inne zanikały w rytmie zmiennych akcentów dominujących w religijnych potrzebach ludu w różnych epokach. Jako przykłady mogą tu służyć zmieniające się od starożytności do dzisiaj sposoby traktowania wizerunków religijnych, przeżywania pielgrzymek czy też stosunek do zaangażowania laikatu w ewangelizację. Forma pobożności odzwierciedla często afektywne (a więc emocjonalne, uczuciowe) oblicze wiary, kierującej się na przykład do widzenia w Chrystusie raz bardziej surowego Sędziego, to znowu bardziej miłosiernego Zbawcy.


Związek całości życia religijnego z aspektem afektywnym ujawnia się szczególnie silnie w wypadku religijności ludowej: „religijność ludowa charakteryzuje się bezpośredniością relacji między konkretnym życiem a wspomagającym Bogiem”, w związku z czym „zachodzi tu afektywne zjednoczenie”[5], przy czym szczególne miejsce zarezerwowane jest w tym procesie dla osoby Ducha Świętego:


„W nowej życiowej zasadzie otrzymanej przez chrześcijanina w chrzcie znajduje się źródło nowej afektywności, która przejawia się w modlitwie, w cnotach teologalnych, w owocach Ducha Świętego. Chrześcijanin nie może przeżywać świadomie przymierza z Bogiem, nie odczuwając rezonansu uczuciowego […] Bóg nie zaprzestaje nigdy oddziaływania na osobistą świadomość dla dokonania w niej swojego planu zbawienia […] trzeba przypisać Duchowi Świętemu rolę przekazywania życia ukrytego w łonie Ojca”[6].


Bracia prawosławni chętniej uczą o powszechnym, doświadczalnym działaniu Ducha Świętego w modlitwie. Nawet w tak oficjalnym tekście jak Katechizm Kościoła Prawosławnego możemy przeczytać, że tym, co poucza nas o modlitwie, są nie tylko słowa Jezusa, ale i „tchnienie, które wypełnia nasze serce, gdy Duch je porusza”[7]. Jeśli ten sam Katechizm podaje gotowe sformułowania tekstów modlitw, to z nadzieją, że poruszą one „nie tylko wargi czytelnika”, ale że także „jego serce poruszy się […], pod wpływem działania Ducha”[8].


3. Według Dyrektorium o pobożności ludowej


Doświadczenie wiary w powszechnym przeżyciu Ludu Bożego zostało bardzo obszernie omówione w Dyrektorium o pobożności ludowej Kongregacji Kultu Bożego[9] przy użyciu terminu pobożność ludowa (pietà popolare). Nazwa ta obejmuje przejawy kultowe o charakterze indywidualnym lub wspólnotowym, które jednak nie wyrażają się poprzez liturgię, ale przez inne formy pochodzące z ducha ludu (genio del popolo). Pobożność ta „nosi w sobie jakiś głód Boga, jaki jedynie ludzie prości i ubodzy duchem mogą odczuwać”, oraz „daje wyostrzony zmysł pojmowania niewymownych przymiotów Boga: ojcostwa, opatrzności, obecności stałej i dobroczynnej miłości” (Dyrektorium, 9)[10]. Wydaje się, że te przymioty Boga są szczególnie uobecniane w Kościele przez posłanego po zmartwychwstaniu Ducha Świętego.


Jako przykłady dziedzin objętych pobożnością ludową Dyrektorium wymienia obok wiary w Boga, miłości do Chrystusa Zbawiciela, oddania Matce Bożej, czci świętych, zaangażowania ku nawróceniu i miłości braterskiej — także „przyzywanie Ducha Świętego” (Dyrektorium, 6). Podkreśla się, że pobożność ludowa ma swoje źródło w nieustannym działaniu Ducha Bożego, odnosi się do tajemnicy Chrystusa Zbawiciela, a celem jej jest chwała Boża i zbawienie ludzi (por. Dyrektorium, 61), a nawet że „bez obecności Ducha Świętego nie może powstać autentyczna pobożność ludowa” (Dyrektorium, 78).


Kongregacja stosuje też takie określenia, jak „owoce Ducha” lub „charyzmaty”. Z jednej strony, „właściwe formy pobożności ludowej są owocem Ducha Świętego i należy je uważać za wyraz pobożności Kościoła” (Dyrektorium, 79), a z drugiej — „charyzmat przejawia się często w pobożności ludowej” (Dyrektorium, 84).


Spotkanie modlitewne jako forma pobożności zyskuje niezwykle poważną ocenę w świetle Dyrektorium. Wierny członek ludu kapłańskiego:


„wykonuje kapłaństwo Chrystusa w Duchu Świętym nie tylko w ramach liturgii […], ale także w różnych postaciach pobożności ludowej. Duch Święty udziela mu zdolności składania ofiary czci Bogu, do kierowania ku Niemu modlitw i błagań oraz, na pierwszym miejscu, do uczynienia z własnego życia «ofiary żywej, świętej, Bogu przyjemnej» (por. Rz 12,1)” (Dyrektorium, 85).


Podkreśla się, jak ważną rolę spełnia na takim spotkaniu kontakt z Pismem Świętym: „Słowo Boże jest niezastąpionym narzędziem działania Ducha Świętego w życiu modlitewnym wiernych”, gdyż „w słowie biblijnym pobożność ludowa znajdzie niewyczerpane źródło natchnienia, niezrównane wzorce modlitwy i życiodajne propozycje tematyczne” (Dyrektorium, 87).


4. Na przykładzie różańca


W liście apostolskim Jana Pawła II o różańcu — Rosarium Virginis Mariae — znajdziemy zadziwiająco dużo osobistych akcentów papieża odnoszących się do doświadczenia wiary. Pisząc o bezpośredniej łączności z Chrystusem „umacnianej przez modlitewne działanie Maryi” i „oparte całkowicie na działaniu Chrystusa i zupełnie Mu podporządkowane”, papież odwołuje się najpierw, owszem, do konkretu obiektywizmu: „jest to jasna zasada wyrażona przez Sobór Watykański II”. Ale po przywołaniu wiary Kościoła jako oczywistego fundamentu przytacza jednak dodatkowo także swoje osobiste doświadczenie: „mocno doświadczyłem tej prawdy w moim życiu” (Rosarium Virginis Mariae, 15). Otrzymaliśmy w ten sposób zarówno nadrzędną wskazówkę (nakazującą polegać na pierwszym miejscu na zobiektywizowanym przekazie wiary w historycznej wspólnocie kościelnej), jak również wskazówkę pomocniczą (która nie tylko zezwala, ale i zachęca do wspierania przekazu duchowej tradycji Kościoła świadectwem osobistego doświadczenia).


Doświadczenie wiary pojawia się nie tylko na końcu owego łańcucha przekazu wiary przez wieki; stoi także u jego początku:


„Przez różaniec lud chrześcijański niejako wstępuje do szkoły Maryi, dając się wprowadzić w kontemplację piękna oblicza Chrystusa i w doświadczanie głębi Jego miłości” (Rosarium Virginis Mariae, 1).


Przekazywanie chrześcijaństwa jakby „z rąk do rąk” przez kolejne pokolenia dotyczy więc, jak widać, nie tylko sformułowań doktrynalnych i kształtu struktur kościelnych, ale także samego skarbu, któremu owe sformułowania i struktury mają służyć — żywemu i osobistemu spotkaniu z Bogiem żywym i prawdziwym.


Dlatego różaniec, by użyć tu wprost sformułowania papieskiego, „wychodzi z doświadczenia Maryi” (por. Rosarium Virginis Mariae, 12), doświadczeniem pokoleń się wspiera — „macierzyńskie wstawiennictwo [Maryi] wszystko może uzyskać od Serca Syna. […] To przekonanie począwszy od Ewangelii, umacniało się w ludzie chrześcijańskim na drodze doświadczenia” (Rosarium Virginis Mariae, 16) — i ma na celu spotkania się także dziś treści wiary z żywym doświadczeniem:


„Różaniec jest także drogą głoszenia i zgłębiania misterium Chrystusa, na której ono wciąż na nowo przedstawia się na różnych płaszczyznach doświadczenia chrześcijańskiego” (Rosarium Virginis Mariae, 17).



* * * * *


Czy więc problemy ludowego doświadczenia wiary to jakieś niepoważne zagadnienia, jak podejrzewał mój rozmówca sprzed kilku tygodni? Wręcz przeciwnie, nie tylko mają wystarczającą powagę, by skupić na sobie uwagę Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, ale nawet wydają się być dość bliskie centrum naszej wiary. Jak powiedział przed laty L. Giussani:


„Komu miałoby służyć to wszystko, co w Kościele jest rzeczywistością stabilną, instytucjonalną, jeśli nie dosięgłoby ciebie z energią wspaniałą, poruszającą, wpływającą na życie twoje i innych?”[11].

[2003] 


Przypisy

[1] Sobór Watykański I, Constititio dogmatica de fide catholica, sesja 3, rozdz. 3, [w:] Geschichte des Vatikanischen Konzils, red. Th. Granderath, vol. II, Freiburg/Breisgau 1903, s. 496-497.
[2] Por. A. Santorski, Duchowość sakramentów chrześcijańskiej inicjacji, [w:] Teologia duchowości katolickiej, red. W. Słomka, Lublin 1993, s. 156.
[3] „Tangente Deo cor hominis per Spiritus Sancti illuminationem”, Sobór Trydencki, sesja VI, rozdz. 5, [w:] Histoire de Conciles, red. H. Leclercq, vol. X, Paris 1938, s. 86.
[4] Ch.A. Bernard, Teologia afettiva, Milano 1985, s. 119.
[5] Tamże, s. 255.
[6] Tamże, s. 360.
[7] Katechizm Kościoła Prawosławnego, Kraków 2001, s. 481.
[8] Tamże, s. 481.
[9] Por. Congregazione per il Culto Divino e la Disciplina dei Sacramenti (Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów), Direttorio su pietà popolare e liturgia: Principi e orientamenti, Vaticano 2002 (dalej: Dyrektorium).
[10] Tekst Kongregacji przytacza tu słowa Pawła VI sprzed prawie trzydziestu lat: Evangelii nuntiandi, 48.
[11] [Za:] A. Scola, Ruchy w Kościele powszechnym i lokalnym, „Post scriptum” 3(1998), nr 6, s. 68.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.