sobota, 6 marca 2010

Kapłani dawnych wieków o Bożej księdze przyrody

 

bp Andrzej Siemieniewski 

 

Kapłani dawnych wieków o Bożej księdze przyrody

 

„W stanie [pierwotnej] niewinności wystarczała księga stworzenia: 

człowiek, zanurzając się w niej, mógł pojąć światło Bożej mądrości”.

(św. Bonawentura)[1]

 

Podczas audiencji ogólnej w dniu 24 marca 2010 roku papież Benedykt wspomniał postać św. Alberta. Ten wielki średniowieczny uczony, jak zauważył papież, zwracał szczególną uwagę na możliwość poznania Boga poprzez poznawanie stworzonego świata: zjawiska przyrodnicze, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, za których pośrednictwem podobnie także my możemy poznawać Autora dzieła stworzenia. Benedykt XVI przypomniał też tradycyjne w chrześcijaństwie porównanie: świat przyrody można porównać do księgi napisanej przez Boga, którą my odczytujemy na podstawie różnych odniesień do nauki[2].

W poniższym tekście prześledzimy kilka przykładów zaczerpniętych z historii Kościoła, pozwalających nam uświadomić sobie, jak dobrze zadomowione w katolickiej teologii było mówienie o dwóch księgach Bożego Objawienia. Jedna z nich to oczywiście księga Biblii. Ale jest i księga druga: to przyroda, przecież także pochodząca od tego samego Boga, co Pismo Święte. 

a. Księga przyrody w starożytności chrześcijańskiej

Pierwszym chrześcijańskim pisarzem, który użył określenia „księga natury”, był, jak się wydaje, św. Augustyn († 430)[3]. Starożytny doktor Kościoła polemizował wtedy z manichejczykami, a fascynujący ślad tych sporów pozostał dla nas w księdze Przeciw manichejczykowi Faustusowi. W innych dziełach Augustyna można natomiast znaleźć pierwsze ślady rozumowania, które przygotowują nas do pojmowania przyrody jako Bożej księgi. Najpierw więc, w dziele De doctrina Christiana, św. Augustyn wyjaśnia, że alegoryczna interpretacja Pisma Świętego jest możliwa dlatego, że słowa Biblii odnoszą się często dosłownie do przedmiotów tego świata, ale — w drugim rzędzie — przedmioty tego świata odsyłają nas jeszcze dalej:

 

„Bóg obdarzył rzeczy tego świata znaczeniem, które wzmacnia orędzie przekazane przez księgę Biblii”[4].

 

Dlatego na przykład drewno, które Mojżesz wrzucił do wody, kamień położony przez Jakuba pod głowę czy baranek ofiarowany przez Abrahama w zamian za syna, pozostają konkretnymi rzeczami czy istotami, „ale są to też znaki innych rzeczywistości”[5]. To rozumowanie odnosi się początkowo tylko do wzmiankowanych w Biblii symbolicznych przedmiotów, ale można to też uogólnić. I to właśnie czyni św. Augustyn w ostatnim kroku: polemizując z Faustusem, po wspomnieniu tego źródła prawdy, jakim jest Pismo Ewangelii (illa Scriptura evangelica), przechodzi do paralelnie pojmowanej księgi przyrody (liber naturae rerum):

 

„Gdybyś całe stworzenie tak od początku pojmował, by przypisać Bogu jego autorstwo, byłbyś jakby czytelnikiem wielkiej księgi natury (magnum librum naturae rerum) rzeczy”[6].

 

To zestawienie księgi Biblii spisanej na zwojach czy kartach oraz księgi natury spisanej przez Boskiego autora w stworzonej przyrodzie stało się początkiem długiej i owocnej średniowiecznej Tradycji. Ale nawet Augustyn proponując to sformułowanie sam wpisywał się w dorobek swoich poprzedników, którzy uczyli traktowania przyrody jako miejsca spotkania człowieka z Bogiem. Nie ma przecież miejsca w chrześcijaństwie na przeciwstawianie działania Boga w naturalnym biegu przyrody i w Jego nadzwyczajnych interwencjach w historię zbawienia. Skoro w samej Biblii można znaleźć słowa sugerujące działanie sił natury: „Niech ziemia wyda bydło, zwierzęta pełzające i dzikie zwierzęta” (Rdz 1,24), tuż obok słów mówiących o bezpośrednim działaniu Boga, który „uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt” (Rdz 1,25), to znaczy, że „nie istnieje ostre przeciwstawienie naturalnych procesów w przyrodzie i Bożego działania”[7]. Augustyn nie był w tej materii rewolucjonistą. Wręcz przeciwnie, włączył się w długi szereg nauczycieli wiary tak właśnie prezentujących chrześcijańską naukę o stworzeniu.

Dlatego cofniemy się nieco w czasie, aż do postaci św. Teofila († ok. 177), który według Euzebiusza miał być w latach 169-177 szóstym z kolei biskupem Antiochii w Syrii. Jego postać jest dla nas szczególnie interesująca: jest to pierwszy chrześcijański autor, który pozostawił nam obszerniejszy komentarz do Księgi Rodzaju.

W swojej księdze Do Autolyka Teofil przywołuje obraz Boga jako wielkiego ustawodawcy praw przyrody. Odwołuje się przy tym do dobrze znanej wówczas z codziennego życia sytuacji prawnej starożytnego mieszkańca cesarstwa rzymskiego. Przecież, co oczywiste, znakomita większość ludzi nie widziała nigdy na oczy cesarza, a jednak doświadczała na co dzień skutków jego rządów:

 

„Wierzymy, że istnieje ziemski król, choć nie wszyscy go widzą: rozpoznajemy go przez jego prawa i zarządzenia […]; dlaczegóż więc nie chcesz przyznać, że i Boga można rozpoznać przez Jego czyny i potężne dzieła?”[8].

           

Cóż to za dzieła Boga? Czy miałyby to przede wszystkim być nadzwyczajne cuda przekraczające prawa natury? Nie, wręcz przeciwnie: to właśnie stałość i niezmienność praw przyrody wskazuje na istnienie Prawodawcy:

 

„Rozważ, człowieku, Jego dzieła: powracanie pór roku, zmiany temperatury, regularny obrót gwiazd; uporządkowaną zmienność dnia i nocy, miesięcy i lat”[9].

 

Obserwacja regularności zjawisk astronomicznych czy meteorologicznych prowadzi wprost do poznania Boga: „Jeśli to spostrzeżesz, człowiecze, to żyjąc na sposób czysty, święty i prawy, będziesz mógł widzieć Boga”[10].

Dla zagadnienia rozwoju istot żywych na ziemi istotne jest, że Teofil wyraźnie odróżniał etapy stworzenia: pierwszym było stworzenie pierwotnego materiału („Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię; Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem” — Rdz 1,1-2), a drugim etapem było wykorzystanie tej pierwotnej materii do uformowania bytów opisanych kolejno w następnych wersetach Księgi Rodzaju[11]. Szczególnie zaś interesujące jest podkreślenie, że żywe stworzenia nie są stworzone przez Boga bezpośrednio. Wręcz przeciwnie, z polecenia Boga w jakiś tajemniczy sposób wydają je z siebie woda i ziemia. To nieożywiona materia posłużyła jako twórcze środowisko, które na rozkaz Boży — rozkaz stający się prawem dla natury — stopniowo wydało z siebie kolejne kategorie istot żywych: „Ziemia wydała rośliny zielone” (Rdz 1,12); „Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, zwierzęta pełzające i dzikie zwierzęta” (Rdz 1,24)[12]. Podobnie, zauważa Teofil, „dnia piątego zostały stworzone te istoty żyjące, które pochodzą z wody”[13].

Podobnie rozumiał objawienie się Boga w przyrodzie św. Ireneusz (ok. 140-202): „poganin uczy się z samego stworzenia; ono bowiem ujawnia Tego, który je stworzył, a świat objawia Tego, który nim zarządza”[14]. Nowacjan (200-258) przypominał, że Bóg daje się poznać nie tylko przez specjalne objawienie, ale również przez stworzony świat, „aby ludzki rozum mógł okiem umysłu spostrzec wielkość Architekta świata”[15]. Podobnie wypowiadają się kolejni wielcy ojcowie i nauczyciele Kościoła starożytnego: Grzegorz Cudotwórca (ok. 213-273)[16] czy św. Atanazy (295-373). Ten ostatni użył nawet cennego porównania: słynny rzeźbiarz starożytności Fidiasz tworzył tak wspaniałe dzieła, że wystarczy znaleźć się wobec jednego z jego posągów, aby odczuć obecność twórcy; podobnie Bóg daje się poznać przez swoje dzieło sztuki, stworzony świat[17]. Porównuje też porządek stworzonego świata do harmonijnej pieśni chóru kierowanego przez dyrygenta oraz do wielkiego miasta zbudowanego i zarządzanego przez mądrego króla[18].

O wiele dobitniej brzmią słowa św. Jana Chryzostoma (350-407): „Już przed obdarowaniem nas Pismem św., Bóg rozpostarł niebiosa otwierając ogromny tom” Bożej nauki. „Niech zarówno nieuczony jak i mędrzec spoglądają na ów tom, a otrzymają wystarczające pouczenie z tego widoku”[19]. Jeśli jakaś dusza wiedziała coś o Bogu poza Jego objawieniem, to „nigdy sama z siebie, ale miała stworzony świat jako otwartą przed nią księgę”[20].

Jest to pewien rodzaj mowy Bożej, chociaż nie wyrażony w formułach języka, „lecz w widzialnych rzeczach, które przekazują poczucie mocy Boga wyraźniej nawet, niż byłoby to możliwe mową wyrażoną przez głos”[21].

Te wstępne, starożytne intuicje, wzmocnione autorytetem św. Augustyna, przeszły wraz z Tradycją Kościoła, do zasobu myślenia autorów średniowiecznych. Przytoczymy tu kilka przykładów ilustrujących tak powszechne używanie obrazu dwóch Bożych ksiąg, że został stałym elementem naukowej wyobraźni chrześcijańskiej. 

b. Księga natury w wiekach średnich

Za pierwszy przykład niech posłuży tekst słynnego teologa, Jana Szkota Eriugeny (815-877). Swój przydomek Szkot zawdzięczał temu, że irlandzką wyspę określano też mianem Scotia, a część drugą temu, że był Irlandczykiem (Celtowie zwali Irlandię Eriu). Zasłynął swoimi zdolnościami na tyle, że powołano go na stanowisko kierownika szkoły książęcej. Zatrzymamy się pokrótce nad kilkoma myślami tego średniowiecznego myśliciela z jego Komentarza do Ewangelii według św. Jana[22]. Alegoryczna metoda interpretacji Biblii pozwoliła mu na wysnucie zupełnie niezwykłych wniosków ze słów św. Jana Chrzciciela z Janowej Ewangelii: „Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała” (J 1,26-27). Oto, w jaką stronę idą jego refleksje. „Cóż oznaczają sandały na stopach Jezusa?”, pyta. „Sandały Chrystusa mogą oznaczać stworzenie widzialne i Pismo święte; w nie jak gdyby wkłada swoje stopy”. Przyroda i Biblia stoją tu obok siebie jako równoległe sposoby objawiania przez Boga swojej mocy i mądrości:

 

„Odzieniem Słowa jest stworzenie widzialne, które Go jawnie rozgłasza (aperte raedicat) objawiając nam Jego piękno (pulchritudinem suam manifestans). Odzieniem Jego stało się także Pismo święte, które zawiera Jego tajemnice. Jan Chrzciciel zaś czuje się niegodny rozwiązać rzemyki i jednego i drugiego, zarówno [materialnego] stworzenia jak i Biblii, co oznacza przeniknięcie tajemnic (subtilitatem solvere)”[23].

 

Idąc dalej Eriugena, w nieco dłuższym wywodzie Prologu, głosi pochwałę rozumu. Wprawdzie — jak pisze — „światło boskiej wiedzy oddaliło się od świata, od kiedy ludzkość opuściła Boga”, to jednak obecnie w dalszym ciągu „owo wieczne światło objawia się światu na dwa sposoby: przez Biblię oraz przez stworzenie (per Scripturam et creaturam)”. Co więcej:

 

„Boska wiedza może odnowić się w nas tylko przez czytanie Pisma Świętego oraz przez obserwację stworzeń. Ucz się słów Pisma i pojmij ich znaczenie w swej duszy, a odkryjesz Słowo. Poznaj formy i piękno rzeczy materialnych przez zmysły naturalne, a w nich pojmiesz słowo Boże”[24].

 

Za przykład drugi niech posłuży tekst słynnego dwunastowiecznego filozofa i teologa z Saksonii, augustyńskiego kanonika regularnego znanego pod imieniem Hugo od św. Wiktora (1096-1141). Mnich ów wołał w uniesieniu nazywając rzeczy już całkiem wyraźnie po imieniu:

 

„Cały świat materialny jest jak księga napisana palcem Boga (liber scriptus digito Dei), gdyż mocą Bożą jest stworzony. A poszczególne stworzenia są jak znaki, nie wymyślone jednak dowolnie przez człowieka, lecz ustanowione wolą Bożą, aby objawić niewidzialną mądrość Boga”[25].

 

Dziś być może nieco trudniej czytelnikowi odczuć całą moc tych słów średniowiecznego mędrca, a to z powodu słabszej znajomości biblijnych skojarzeń i odniesień. A przecież słowa o księdze napisanej palcem Boga odsyłają nas bezpośrednio do dramatycznych scen z księgi Wyjścia. Po objawieniu Bożego Prawa, „gdy Bóg skończył rozmawiać z Mojżeszem na górze Synaj, dał mu dwie tablice Świadectwa, tablice kamienne, napisane palcem Bożym (Vlg. scriptas digito Dei)” (Wj 31,18). Zestawienie Prawa Mojżeszowego na tablicach przymierza ze światem natury rządzonym prawem Bożym rzeczywiście zachwyca.

Hugo kontynuuje swoje porównanie przyrody do księgi w następujący sposób: kto nie umiejąc czytać zajrzałby do zapisanego literami tomu uczonej książki, ten tylko „kształty widzi, ale liter nie rozpoznaje”. Podobnie dzieje się z osobą usiłującą znaleźć Boże ślady w księdze przyrody w niewłaściwy sposób:

 

„Głupi i zmysłowy człowiek, nie rozpoznaje tego, co z Boga jest: w widzialnych stworzeniach dostrzega ich zewnętrzny kształt, ale nie rozumie wewnętrznych przyczyn”[26].

 

Niedługo po nim pisał św. Bonawentura (1217-1274), postać tak wielkiego formatu, że zestawiano go ze św. Tomaszem z Akwinu, mawiając, że obaj, jak dwa kandelabry, oświecają Kościół. Także w jego oczach przyroda jawiła się, i to często, jako księga. Trzeba nam będzie później obficiej zaczerpnąć z jego mądrości. Na razie niech wystarczy jeden krótki przykład:

 

„Stworzenia tego świata są jak księga (quasi quidam liber), w której odzwierciedla się, przedstawia i opisuje stwarzającą Trójcę”[27].

 

Zwrócimy wreszcie naszą uwagę na autorów, których dzieła stanowią rodzaj zwieńczenia średniowiecza i jednocześnie początek następnej epoki. Pierwszy z nich to Tomasz à Kempis (1380-1471). O naśladowaniu Chrystusa, zestawiony przez niego zbiór duchowych sentencji i porad cieszył się przez wieki nieprzerwanie niesłychaną popularnością. Ciekawe, że również w tak duchowym dziele znajdziemy w najczystszej postaci naukę o przyrodzie jako księdze zapisanej przez Boga, choć na razie w postaci krótkiej tylko wzmianki:

 

„Jeśli prawe będzie serce twoje, wtedy całe stworzenie stanie się dla ciebie jak zwierciadło życia i księga świętej nauki (liber sacrae doctrinae)”[28].

 

Natomiast obszernie na ten temat pisze piętnastowieczny teolog hiszpański Raymund Sebundus († 1436). Dobitnie świadczy o tym tytuł jednego z jego dzieł: Theologia naturalis seu liber creaturarum, co oznacza Teologia naturalna albo Księga Stworzenia. W swoim zapale wywodził nawet, że księga przyrody, podobnie jak księga Biblii, jest wystarczająca dla zbawienia i przekazuje nawet nieco z natury Trójcy Bożej[29], choć dotyczy to zapewne natury ludzkiej nie obarczonej grzechem.

Raymund wyjaśnia tam, że ludzkość ma do dyspozycji dwie księgi: jedna to wszechświat (liber universitatis-creaturarum), druga zaś, to Biblia (liber sacrae scripturae). Księga stworzenia jest chronologicznie pierwsza i została zapisana przez Boga w dniu Stworzenia. Księga Pisma Świętego została napisana wtórnie, kiedy ludzie stracili umiejętność czytania w pierwszej księdze[30]. Obie księgi mają tego samego autora, którym jest Bóg. Różnią się poważnie w tym, że księga stworzenia jest otwarta dla każdego, niezależnie od jego wiary. Jednak rzetelne wgłębienie się w orędzie owej księgi stworzenia wykazuje prawdziwość wiary katolickiej: „przez tę [przyrodniczą] wiedzę całą wiarę katolicką można nieomylnie poznać i wykazać jej prawdziwość”[31].

Jak widać, w średniowieczu często mówiono o księdze natury (liber naturae) zwanej też księgą stworzenia (liber creaturae). Jeśli księgę przyrody zestawiano z księgą Pisma Świętego, mówiono wtedy o księdze przyrody zapisanej na zewnątrz i księdze biblijnej zapisanej wewnątrz (liber scriptus intus et foris), odnosząc się do tekstów biblijnych (Ez 2,9-10; Ap 5,1). Umiano więc odczytywać Boży zamysł nie tylko w księdze Biblii (jako plan zbawienia), ale także w księdze stworzenia (które pozwala poznać kunszt Bożej sztuki — ars Dei). Bóg pragnie, by poznawano Go z obu tych ksiąg, a to przez rozwijanie nauki o stworzeniach (scientia creaturarum)[32].

 

* * * * * *

 

Ileż możemy nauczyć się z tych kilku przykładów, z tego podejścia do spotkania teologii i nauk przyrodniczych. Jest to szczególnie ważne w naszych czasach, kiedy to wśród pewnej liczby chrześcijan rozpowszechniło się mniemanie, że jedyne ślady Bożej mocy w stworzeniu kryją się tam, gdzie człowiek nie może czegoś zrozumieć. Ten przedziwny schemat myślenia przejawia się na przykład w teorii inteligentnego projektu (inteligent design). Jej zwolennicy poszukują tak skomplikowanych struktur biologicznych, aby nie dało się, ich zdaniem, wyjaśnić ich za pomocą znanych nam obecnie procesów natury. Kiedy zaś uda się znaleźć taki szczególnie zawiły i trudny do wytłumaczenia przypadek, wtedy ogłaszają: oto dowód działania sił pozanaturalnych!

Czyż taka procedura nie przypominałaby szukanie dowodów natchnienia Bożego Biblii w tym, że jakieś elementy Pisma Świętego byłyby dla nas niezrozumiałe? Po znalezieniu jakiejś niezrozumiałej frazy, albo zdania, którego dziś nikt nie umiałby przetłumaczyć, ogłaszano by: oto dowód natchnienia Słowa Bożego! Tymczasem siły tchnienia Bożego Ducha w objawioną księgę Biblii szukamy jak najbardziej w tym, co z niej rozumiemy. Trudności w przetłumaczeniu pewnych fragmentów Pisma Świętego przypisujemy naszym ograniczeniom lingwistycznym, a nie śladom cudownego Bożego natchnienia. Całkiem podobnie ma się rzecz w kwestii czytania Bożej księgi stworzonej natury. Mamy odnajdywać mocy stwórczego tchnienia Boga zwłaszcza tam, gdzie udało nam się nareszcie coś zrozumieć z przyrodniczych procesów.

Jak przypomni to w naszych czasach wielki fizyk i wielki anglikański teolog, Brytyjczyk John Polkinghorne: z Księgi Mądrości dowiadujemy się, że Bóg „daje bezbłędną znajomość rzeczy: poznać budowę świata i siły żywiołów, początek i kres, i środek czasów, […] obroty roczne i układy gwiazd” (Mdr 7,17-19). „Nauka jest więc darem Boga, jest częścią obrazu Bożego w nas (imago Dei)”[33]; dlatego „pierwsi pionierzy nauki, z których większość była ludźmi religijnymi i wierzącymi, często mawiali, że Bóg napisał dwie księgi: Księgę Przyrody i Księgę Biblii. Należy czytać obie, a kiedy czyni się to poprawnie, to sprzeczności między nimi nie będzie: mają przecież tego samego Autora”[34].

Zakończmy podobnie jak rozpoczęliśmy niniejsze rozważanie: słowami zaczerpniętymi z papieskiej audiencji z dnia 24 marca 2010 roku na temat wielkiego średniowiecznego teologa:

 

„Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom — naukowców i wierzących — jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały”[35].



[1]in statu innocentiae cum imago non erat vitiata sed deiformis effecta per gratiam sufficiebat liber creaturae in quo se ipsum exerceret homo ad contuendum lumen divinae sapientiae”, św. Bonawentura, Breviloquium II, 12, 38 (Bref Discours), http://clt.brepolis.net/llta/pages/Toc.aspx (2010).

[2] Por. Benedykt XVI, Katecheza Benedykta XVI podczas audiencji ogólnej 24 marca 2010 r., http://ekai.pl/biblioteka/dokumenty/x858/katecheza-benedykta-xvi-podczas-audiencji-ogolnej-marca-r/ (2010).

[3] P. Harrison, The Bible and the Emergence of Modern Science, „Science and Christian Belief” 18(2) 2006 October, s. 118, http://epublications.bond.edu.au/cgi/viewcontent.cgi?article=1068&context=hss_pubs (2010).

[4] P. Harrison, The Bible and the Emergence of Modern Science, dz. cyt.

[5] św. Augustyn, De doctrina christiana, I, 2.

[6] At si universam creaturam ita prius aspiceres, ut auctori Deo tribueres, quasi legens magnum quemdam librum naturae rerum”, św. Augustyn, Contra Faustum Manichaeum 32.20;

por. P. Harrison, The Bible and the Emergence of Modern Science; P. Harrison, Miracles, Early Modern Science, and Rational Religion,

http://epublications.bond.edu.au/cgi/viewcontent.cgi?article=1056&context=hss_pubs (2010).

[7] J. Polkinghorne, Scripture and an Evolving Creation, „Science and Christian Belief” 2009, t. 21(2), s. 165, http://search.ebscohost.com/login.aspx?direct=true&db=a9h&AN=43974679&lang=pl&site=ehost-live (2010).

[8] Teofil, Do Autolyka, I, V.

[9] Teofil, Do Autolyka, I, VI.

[10] Teofil, Do Autolyka, I, VII.

[11] Por. Teofil, Do Autolyka, II, X.

[12] Por. Teofil, Do Autolyka, II, XI.

[13] Teofil, Do Autolyka, II, XVI.

[14] Ireneusz, Przeciw herezjom , IX, I.

[15] Nowacjan, O Trójcy, III.

[16] Por. Grzegorz Cudotwórca, Wyznanie wiary III.

[17] Por. Atanazy, Contra gentes, 35,1 [PG 25].

[18] Por. Atanazy, Contra gentes, 43.

[19] Jan Chryzostom, Homilie o posągach, X,3-5.

[20] Jan Chryzostom, Homilie o 1 Kor.

[21] Grzegorz z Nysy, Odpowiedź Eunomiuszowi.

[22] Por. Eriugena, Commentarium in Sanctum Evangelium Secundum Joannem, PL 122.

[23] Eriugena, Commentarium in Sanctum Evangelium Secundum Joannem, I, I, 29; PL 122, 0307A.

[24] Eriugena, Homilia o Prologu do Ewangelii św. Jana.

[25] Hugo od św. Wiktora, Eruditionis didascalicae Libri Septem, VII; PL 176, 0814B.

[26] „Universus enim mundus iste sensibilis quasi quidam liber est scriptus digito Dei, hoc est virtute divina creatus, et singulae creaturae quasi figurae quaedam non humano placito inventae, sed divino arbitrio institutae ad manifestandam invisibilium Dei sapientiam. Quemadmodum autem si illiteratus quis apertum librum videat, figuras aspicit, litteras non cognoscit: ita stultus et animalis homo, qui non percipit ea quae Dei sunt (1 Kor 2,11) in visibilibus istis creaturis foris videt speciem, sed intus non intelligit rationem”, Hugo od św. Wiktora, Eruditionis didascalicae Libri Septem, VII; PL 176, 0814B.

[27]creatura mundi est quasi quidam liber in quo relucet repraesentatur et legitur trinitas fabricatrix”, św. Bonawentura, Breviloquium 2,12.

[28]si rectum cor tuum esset, tunc omnis creatura speculum vitae et liber sacrae doctrinae esset”, Tomasz à Kempis, Imitatio Christi, IV, 1 (175)].

[29] Por. P. Harrison, The Bible and the Emergence of Modern Science, dz. cyt.

[30] Por. I. Bocken, Sibiuda, Ramón, [w:] Lexikon des Mittelalters, wyd. J.B. Metzler 1977-1999, t. 7, kol. 416.

[31]et per istam scientiam tota fides catholica infallibiliter cognoscitur et probatur esse vera”, Liber naturae sive creaturarum, 1436, [za:] O. Pederson, The Two Books: Historical Notes on some Interactions Between Natural Science and Theology, Libreria Editrice Vaticana 2007, s. XVIII; por. C. Bradatan, Berkeley and Liber Mundi, „Minerva An Internet Journal of Philosophy“ 1999 November, t. 3, [http://www.ul.ie/~philos/vol3/liber.html (2009)]; por. Raymon Sibiuda [Sebonde, Raymond] Theologia naturalis seu liber creaturarum, Stegmüller, F. (wyd.), Stuttgart-Bad Cannstatt: Frommann (1966), Prologus.

[32] Por. H.M. Nobis, Libri naturae, [w:] Lexikon des Mittelalters, wyd. J.B. Metzler 1977-1999, t. 2, kol. 814-815.

[33] J. Polkinghorne, Scripture and an Evolving Creation, dz. cyt., s. 168.

[34] Tamże s. 173.

[35] Benedykt XVI, Katecheza Benedykta XVI podczas audiencji ogólnej 24 marca 2010 r., http://ekai.pl/biblioteka/dokumenty/x858/katecheza-benedykta-xvi-podczas-audiencji-ogolnej-marca-r/ (2010).


[2010]



czwartek, 4 marca 2010

„Badacie Pisma” (J 5,39) - homilia


bp Andrzej Siemieniewski 


 „Badacie Pisma” (J 5,39)

 

a. Znak czasu: egzegeza dawnych wieków Kościoła

„Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”, woła Pan Jezus wskazując jednocześnie na ważnych świadków Jego słowa, na współczesne Mu pokolenie: „Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie” (Mt 24,34-35). Każde następne pokolenie w historii Kościoła też ma odnosić do siebie tę samą wskazówkę; to za naszego życia rozbrzmiewa zapewnienie: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli” (Łk 4,21). A jeśli tak, to dla pełnego zrozumienia Biblii niezbędne jest korzystanie z doświadczenia minionych pokoleń, a więc to, co zwiemy Tradycją.

W USA pojawiła się ostatnio nowa seria komentarzy biblijnych: The Church’s Bible — Biblia Kościoła[1]. To zachęcająca wiadomość. Kolejne tomy zbierają fragmenty starożytnych i średniowiecznych komentarzy i prezentuje je współczesnym czytelnikom w przystępnej formie. Na razie wydano trzy tomy — komentarze do: Pieśni nad pieśniami, do proroka Izajasza, do Pierwszego Listu do Koryntian.

Pozwala to ujrzeć Biblię jako głos Oblubieńca — Boga przemawiający do Kościoła i usłyszeć głos Oblubienicy odpowiadającej Oblubieńcowi: 

 

„Duch i Oblubienica mówią: «Przyjdź!» A kto słyszy, niech powie: «Przyjdź!» i kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie” (Ap 22,17).

 

Duch Święty i Oblubienica razem mówią „Przyjdź”. Ten sam Duch, który natchnął Słowo Pisma, jest duszą Kościoła. Jest — i był! Zarówno dwa tysiące lat temu, jak i w wieku VIII, XII czy XIX.

Moda, że liczy się tylko to, co wytworzono w ostatnich latach, to moda tego świata: nieaktualne są stare programy komputerowe i stare monitory; samochód sprzed 20 lat nadaje się na złom, a laserową drukarkę czeka ten los nawet po 8 latach.

A komentarz do Biblii? Głos Kościoła wierzących, którzy słuchali Boga? Czy też jest przestarzały, gdyż Kościół żył nim sto, dwieście czy tysiąc lat temu?

 

„Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki. Nie dajcie się uwieść różnym i obcym naukom” (Hbr 13, 8-9).

 

Tak rozumiana Tradycja, głos natchnionej Duchem Oblubienicy Chrystusa, przestaje być zawartością zakurzonej gabloty z zaniedbanej części muzeum, a staje się żywym głosem pomagającym zrozumieć Pismo Święte:

 

Czyż od was wyszło słowo Boże? Albo czy tylko do was przyszło” (1 Kor 14),

 

pytał Koryntian św. Paweł już dwadzieścia wieków temu. Nie, nie tylko do was: przyszło do każdego pokolenia w historii Kościoła i dopiero suma doświadczeń ich wszystkich jest pełnią rozumienia Biblii.

Tradycja, według Chesterton, to demokracja w najgłębszej postaci: głosu udziela się już nie tylko wszystkim żyjącym, ale nawet otwiera się możliwość włączenia się w debatę dawno zmarłym: pozwalamy włączyć się w kształtowanie naszej świadomości biblijnej także minionym pokoleniom.

b. Biblia w świetle alegorii i typologii

Starożytne i średniowieczne sposoby czytania Biblii wykazują wyraźne tendencje do alegorii i typologii. Z tego powodu bywają dziś oceniane jako nienaukowe. Czy jednak słusznie?

Czyż alegoryczna lektura Biblii nie jest czasem wewnętrzną metodą samej Biblii?

Czyż sam Paweł pisząc „Abraham miał dwóch synów, jednego z niewolnicy, a drugiego z wolnej”, nie mówi „wydarzenia te mają jeszcze sens alegoryczny” (Ga 4, 22.24)? Nowy Testament — jak najdosłowniej wzięty — uczy nas, że Stary Testament ma alegoryczny sens!

Czy Ewangelia św. Jana wspominając, że „Mojżesz wywyższył węża na pustyni”, nie wyjaśnia od razu, że tak samo „potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego” (J 3, 14)? Znowu: Nowy Testament — jak najdosłowniej wzięty — uczy nas, że Stary Testament zawiera typy wyjaśniające się dopiero w Nowym.

Jeśli chrześcijanie dawnych wieków Kościoła tak chętnie korzystali z metody alegorycznej i typologicznej, to okazuje się, że mogli być bliżsi naturze tekstu biblijnego — i to od strony naukowego rygoru — niż niejeden współczesny komentator.

Takich przykładów są dziesiątki w samej Biblii. Z Dziejów Apostolskich dowiadujemy się, że Etiop, dworski urzędnik królowej etiopskiej, czytał w swoim wozie proroka Izajasza (Iz 53,7-8). „O kim Prorok mówi, o sobie czy o kimś innym?” — pyta dworzanin Filipa. A ten „wychodząc z tego [tekstu] Pisma opowiedział mu Dobrą Nowinę o Jezusie” (Dz 8, 35). Co więc jest wierniejsze duchowi literackiego tekstu biblijnego: starożytne i średniowieczne „wychodzenie z Pisma Starego Testamentu, by opowiadać Dobrą Nowinę o Jezusie” czy też spotykana niekiedy współcześnie bezduszna „analiza Biblii”?

 

Żywe jest słowo Boże, skuteczne […], zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne” (Hbr 4, 12-13).

 

Właściwą metodą poznawania żywej osoby jest dialog. Natomiast sekcja ciała dla wyodrębnienia poszczególnych części, aby wetknąć je pod mikroskop to świetny sposób, ale dla stwierdzenia przyczyn śmierci! Nieprzypadkowo nazywa się sekcją zwłok…

Podobnie: właściwą metodą dla poznania Bożego autora Pisma Świętego jest modlitewny dialog wspólnoty Kościoła. Pewien typ jałowego pseudoracjonalizmu może przybrać postać sekcji zwłok Pisma Świętego! 

c. Czyja Biblia?

To podstawowe pytanie: czyja jest Biblia? Czy jest własnością wąskiego kręgu specjalistów zainteresowanych rekonstrukcją religijnej kultury archaicznych Izraelitów na tle przykurzonej już historii Egiptu, Asyrii i Babilonii? Czy też jest darem Boga dla Kościoła wszystkich pokoleń: żywym głosem, przemawiającym do serc także dziś?

 

Znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Wszelkie Pismo od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości — aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu” (2 Tm 3, 14-17).

 

Przez analogię: kto lepiej rozumie okrzyk Mickiewicza „Litwo, Ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie”?

Czy ten, kto po latach analizy wykaże, że było kilka etapów formowania się kolejności słów tego wersetu w pokreślonych poprawkach Mickiewiczowych manuskryptów?

Czy raczej ten, kto pozna litewską krainę, da się porwać jej czarowi jak Czesław Miłosz, a okrzyk wieszcza uczyni swoim: „Litwo, Ojczyzno moja, ty jesteś jak moje zdrowie”?

Kto lepiej zrozumie intencje poety, kto lepiej odbierze sens jego pism? Kto naprawdę dowie się, co chciał przekazać czytelnikowi, kiedy pisał: „Litwo, Ojczyzno moja…”?

A teraz odnieśmy to do wieszczów Pisma Świętego, do poetów Biblii, a najbardziej — do Bożego autora Słowa Objawienia.

Zresztą, skutki widać gołym okiem: Augustyn, Ambroży, Hilary — zostawili potomnym homiletyczne kazania-komentarze do każdego wersetu ze wszystkich 150 psalmów. A ilu katolików pamięta ze swojego życia jakieś kazanie o psalmie?

A cóż powiedzieć o pełnych zachwytu i głębokiej duchowości starożytnych i średniowiecznych homiliach o Księdze Kapłańskiej, Liczb, o Księgach Królewskich — a są to biblijne księgi, które u niejednego wywołują dziś jedynie ziewanie?

 

* * * * * *

 

Podsumowując: oto wewnętrzna metoda czytania Pisma, nienarzucona z zewnątrz:

 

Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo” (J 5, 39).

 

„Duch i Oblubienica mówią: «Przyjdź!» […] I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie” (Ap 22,17).

 

Temu niech służy nasze sympozjum.



[1] Por. R.R. Reno, The Church’s Bible, “First Things”, http://www.firstthings.com (23 IV 2009); pewne fragmenty tej homilii są wzorowane na tym artykule.


[2010]