czwartek, 4 marca 2010

„Badacie Pisma” (J 5,39) - homilia


bp Andrzej Siemieniewski 


 „Badacie Pisma” (J 5,39)

 

a. Znak czasu: egzegeza dawnych wieków Kościoła

„Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”, woła Pan Jezus wskazując jednocześnie na ważnych świadków Jego słowa, na współczesne Mu pokolenie: „Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie” (Mt 24,34-35). Każde następne pokolenie w historii Kościoła też ma odnosić do siebie tę samą wskazówkę; to za naszego życia rozbrzmiewa zapewnienie: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli” (Łk 4,21). A jeśli tak, to dla pełnego zrozumienia Biblii niezbędne jest korzystanie z doświadczenia minionych pokoleń, a więc to, co zwiemy Tradycją.

W USA pojawiła się ostatnio nowa seria komentarzy biblijnych: The Church’s Bible — Biblia Kościoła[1]. To zachęcająca wiadomość. Kolejne tomy zbierają fragmenty starożytnych i średniowiecznych komentarzy i prezentuje je współczesnym czytelnikom w przystępnej formie. Na razie wydano trzy tomy — komentarze do: Pieśni nad pieśniami, do proroka Izajasza, do Pierwszego Listu do Koryntian.

Pozwala to ujrzeć Biblię jako głos Oblubieńca — Boga przemawiający do Kościoła i usłyszeć głos Oblubienicy odpowiadającej Oblubieńcowi: 

 

„Duch i Oblubienica mówią: «Przyjdź!» A kto słyszy, niech powie: «Przyjdź!» i kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie” (Ap 22,17).

 

Duch Święty i Oblubienica razem mówią „Przyjdź”. Ten sam Duch, który natchnął Słowo Pisma, jest duszą Kościoła. Jest — i był! Zarówno dwa tysiące lat temu, jak i w wieku VIII, XII czy XIX.

Moda, że liczy się tylko to, co wytworzono w ostatnich latach, to moda tego świata: nieaktualne są stare programy komputerowe i stare monitory; samochód sprzed 20 lat nadaje się na złom, a laserową drukarkę czeka ten los nawet po 8 latach.

A komentarz do Biblii? Głos Kościoła wierzących, którzy słuchali Boga? Czy też jest przestarzały, gdyż Kościół żył nim sto, dwieście czy tysiąc lat temu?

 

„Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki. Nie dajcie się uwieść różnym i obcym naukom” (Hbr 13, 8-9).

 

Tak rozumiana Tradycja, głos natchnionej Duchem Oblubienicy Chrystusa, przestaje być zawartością zakurzonej gabloty z zaniedbanej części muzeum, a staje się żywym głosem pomagającym zrozumieć Pismo Święte:

 

Czyż od was wyszło słowo Boże? Albo czy tylko do was przyszło” (1 Kor 14),

 

pytał Koryntian św. Paweł już dwadzieścia wieków temu. Nie, nie tylko do was: przyszło do każdego pokolenia w historii Kościoła i dopiero suma doświadczeń ich wszystkich jest pełnią rozumienia Biblii.

Tradycja, według Chesterton, to demokracja w najgłębszej postaci: głosu udziela się już nie tylko wszystkim żyjącym, ale nawet otwiera się możliwość włączenia się w debatę dawno zmarłym: pozwalamy włączyć się w kształtowanie naszej świadomości biblijnej także minionym pokoleniom.

b. Biblia w świetle alegorii i typologii

Starożytne i średniowieczne sposoby czytania Biblii wykazują wyraźne tendencje do alegorii i typologii. Z tego powodu bywają dziś oceniane jako nienaukowe. Czy jednak słusznie?

Czyż alegoryczna lektura Biblii nie jest czasem wewnętrzną metodą samej Biblii?

Czyż sam Paweł pisząc „Abraham miał dwóch synów, jednego z niewolnicy, a drugiego z wolnej”, nie mówi „wydarzenia te mają jeszcze sens alegoryczny” (Ga 4, 22.24)? Nowy Testament — jak najdosłowniej wzięty — uczy nas, że Stary Testament ma alegoryczny sens!

Czy Ewangelia św. Jana wspominając, że „Mojżesz wywyższył węża na pustyni”, nie wyjaśnia od razu, że tak samo „potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego” (J 3, 14)? Znowu: Nowy Testament — jak najdosłowniej wzięty — uczy nas, że Stary Testament zawiera typy wyjaśniające się dopiero w Nowym.

Jeśli chrześcijanie dawnych wieków Kościoła tak chętnie korzystali z metody alegorycznej i typologicznej, to okazuje się, że mogli być bliżsi naturze tekstu biblijnego — i to od strony naukowego rygoru — niż niejeden współczesny komentator.

Takich przykładów są dziesiątki w samej Biblii. Z Dziejów Apostolskich dowiadujemy się, że Etiop, dworski urzędnik królowej etiopskiej, czytał w swoim wozie proroka Izajasza (Iz 53,7-8). „O kim Prorok mówi, o sobie czy o kimś innym?” — pyta dworzanin Filipa. A ten „wychodząc z tego [tekstu] Pisma opowiedział mu Dobrą Nowinę o Jezusie” (Dz 8, 35). Co więc jest wierniejsze duchowi literackiego tekstu biblijnego: starożytne i średniowieczne „wychodzenie z Pisma Starego Testamentu, by opowiadać Dobrą Nowinę o Jezusie” czy też spotykana niekiedy współcześnie bezduszna „analiza Biblii”?

 

Żywe jest słowo Boże, skuteczne […], zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne” (Hbr 4, 12-13).

 

Właściwą metodą poznawania żywej osoby jest dialog. Natomiast sekcja ciała dla wyodrębnienia poszczególnych części, aby wetknąć je pod mikroskop to świetny sposób, ale dla stwierdzenia przyczyn śmierci! Nieprzypadkowo nazywa się sekcją zwłok…

Podobnie: właściwą metodą dla poznania Bożego autora Pisma Świętego jest modlitewny dialog wspólnoty Kościoła. Pewien typ jałowego pseudoracjonalizmu może przybrać postać sekcji zwłok Pisma Świętego! 

c. Czyja Biblia?

To podstawowe pytanie: czyja jest Biblia? Czy jest własnością wąskiego kręgu specjalistów zainteresowanych rekonstrukcją religijnej kultury archaicznych Izraelitów na tle przykurzonej już historii Egiptu, Asyrii i Babilonii? Czy też jest darem Boga dla Kościoła wszystkich pokoleń: żywym głosem, przemawiającym do serc także dziś?

 

Znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie. Wszelkie Pismo od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości — aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu” (2 Tm 3, 14-17).

 

Przez analogię: kto lepiej rozumie okrzyk Mickiewicza „Litwo, Ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie”?

Czy ten, kto po latach analizy wykaże, że było kilka etapów formowania się kolejności słów tego wersetu w pokreślonych poprawkach Mickiewiczowych manuskryptów?

Czy raczej ten, kto pozna litewską krainę, da się porwać jej czarowi jak Czesław Miłosz, a okrzyk wieszcza uczyni swoim: „Litwo, Ojczyzno moja, ty jesteś jak moje zdrowie”?

Kto lepiej zrozumie intencje poety, kto lepiej odbierze sens jego pism? Kto naprawdę dowie się, co chciał przekazać czytelnikowi, kiedy pisał: „Litwo, Ojczyzno moja…”?

A teraz odnieśmy to do wieszczów Pisma Świętego, do poetów Biblii, a najbardziej — do Bożego autora Słowa Objawienia.

Zresztą, skutki widać gołym okiem: Augustyn, Ambroży, Hilary — zostawili potomnym homiletyczne kazania-komentarze do każdego wersetu ze wszystkich 150 psalmów. A ilu katolików pamięta ze swojego życia jakieś kazanie o psalmie?

A cóż powiedzieć o pełnych zachwytu i głębokiej duchowości starożytnych i średniowiecznych homiliach o Księdze Kapłańskiej, Liczb, o Księgach Królewskich — a są to biblijne księgi, które u niejednego wywołują dziś jedynie ziewanie?

 

* * * * * *

 

Podsumowując: oto wewnętrzna metoda czytania Pisma, nienarzucona z zewnątrz:

 

Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo” (J 5, 39).

 

„Duch i Oblubienica mówią: «Przyjdź!» […] I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie” (Ap 22,17).

 

Temu niech służy nasze sympozjum.



[1] Por. R.R. Reno, The Church’s Bible, “First Things”, http://www.firstthings.com (23 IV 2009); pewne fragmenty tej homilii są wzorowane na tym artykule.


[2010]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.