poniedziałek, 11 grudnia 2023

Chrześcijańska wizja uczonej kobiety: kilka obrazów z historii


bp Andrzej Siemieniewski 

 

Chrześcijańska wizja uczonej kobiety: kilka obrazów z historii

 

1.    Niezwykła intelektualistka średniowiecza

Święta Hildegarda z Bingen († 1179) to bardzo ważny świadek chrześcijańskiej wiary w epoce późnego średniowiecza. Oddana jako dziecko do klasztoru benedyktynek, z biegiem czasu została tam mniszką, a potem nawet przeoryszą. Zacznijmy od fragmentów fundamentalnego dzieła św. Hildegardy pod tytułem Scivias. Jest to skrót od dłuższej wersji tytułu: Scito vias Domini, czyli Poznaj drogi Pana. Książka zawiera 35 zdumiewających ilustracji namalowanych jako pomoce do zrozumienia kolejnych duchowych wizji Hildegardy. Jedna z nich dotyczy wylania Ducha Świętego w postaci siedmiu strumieni łask.

Święta uczyła oczywiście, że dar Ducha Świętego jest przekazywany w sakramencie chrztu[1]. Wtedy to w sercu nowego chrześcijanina pojawia się źródło zbawienia i szczęścia. Następnie przychodzi sakrament bierzmowania udzielając niezmierzonej słodyczy Ducha Świętego. Bierzmowani przyozdobieni są lśniącymi darami Bożymi. Ukoronowaniem tej drogi jest Eucharystia, w której dusze wiernych zapalają się płomiennym darem Ducha i zalane są oświeceniem Bożym[2]. Trzy sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego od starożytności stanowią oczywiste etapy duchowego wzrostu i w tej właśnie konwencji zostały podjęte przez Hildegardę.

Ta ściśle sakramentalna wizja drogi duchowej została jednak uzupełniona, harmonijnie połączona z perspektywą wewnętrznego doświadczenia: Hildegarda w wieku 42 lat przeżyła osobistą Pięćdziesiątnicę, swoje wewnętrzne wylanie Ducha Świętego. Z lektury prologu do Scivias dowiadujemy się o tym niezwykłym punkcie zwrotnym w życiu Hildegardy, który stał się nowym początkiem jej nowej przygody, zarówno duchowej jak i intelektualnej:

 

„W roku 1141 od Wcielenia Jezusa Chrystusa Syna Bożego, kiedy miałam 42 lata i siedem miesięcy otwarło się niebo, przyszło ogniste światło lśniące z mocą i wlało się w mój umysł. Całe me serce i całe wnętrze jakby zapłonęło płomieniem [flamma inflammavit], jednak nie palącym, ale ogrzewającym, tak jak słońce rozgrzewa rzecz, na którą pada jego promień. Natychmiast zrozumiałam znaczenie orędzia ksiąg: Psałterza, Ewangelii i innych pism Starego i Nowego Testamentu. A nie chodziło tu o zrozumienie wyrazów, podziału sylab czy też gramatycznych przypadków i czasów, ale o moc i tajemnice sekretów przedziwnych wizji”[3].

 

Niedługo potem Hildegarda namalowała jedną ze swoich iluminacji – autoportret, w którym na znak jej osobistej Pięćdziesiątnicy otoczona jest rozdzielonymi językami ognia. Ukazana jest tam z tabliczką do pisania i w obecności sekretarki (w drugiej wersji – z mnichem). W obu wersjach spływa na nią z nieba strumień ognia.

W innej wizji została nawet wezwana do głoszenia słowa Bożego w Duchu Świętym, w miarę jak Bóg przez nią przemawiał[4]. Potwierdzeniem autentyczności jej doświadczenia chrztu w Duchu Świętym była reakcja otoczenia, a zwłaszcza największych kościelnych autorytetów owego czasu. Pierwszą wersję Scivias Hildegarda przekazała arcybiskupowi z Moguncji, a w roku 1147 na Synodzie w Trewirze przy udziale papieża Eugeniusza została „w imię Chrystusa i św. Piotra” upoważniona do ogłoszenia wszystkiego, „czego nauczyła się od Ducha Świętego”[5]. Powszechnie uważano ją wtedy za prorokinię, korespondowała z papieżami i świeckimi władcami, którym nie szczędziła słów napomnienia, jeśli uważała to za stosowne. Święty Bernard z Clairvaux potwierdził jej duchowe namaszczenie.  

Udawała się na wyprawy misyjne, osobiście głosząc słowo we Frankonii, Lotaryngii, Szwabii i w krajach nad Renem – często w stylu apokaliptycznym. W takim celu Hildegarda podjęła serię misji ludowych, wzywając do nawrócenia wiernych w Moguncji, Würzburgu, Bambergu, Trewirze, Metzu, Bonn i w Kolonii. Te fakty pomogą nam zrozumieć niezwykły rozgłos zyskany przez jej powszechnie wówczas znane doświadczenie duchowe. Starała się też wziąć czynny udział w zakończeniu schizmy spowodowanej pojawieniem się trzech antypapieży promowanych przez cesarza Fryderyka Barbarossę[6].

Zdarza się takie podkreślanie niezwykłości św. Hildegardy, jakby była samotną gwiazdą na skądinąd pustym niebie kobiecej działalności intelektualnej w dawnych wiekach. Czy jednak odpowiada to rzeczywistości? Aby odpowiedzieć, choć cząstkowo, na to pytanie, udajmy się w podróż ku starożytnym i średniowiecznym realiom kobiet w chrześcijańskiej tradycji intelektualnej.

 

2. Hieronim i jego uczennice

Kolejny krok prowadzi nas do pewnego fragmentu adhortacji papieża Benedykta XVI o Słowie Bożym (2010 r.). Papież podaje tam serię historycznych przykładów studium Biblii wśród chrześcijańskich kobiet. Oto jeden z nich:

 

„Św. Hieronim dawał rzymskiej matronie Lecie następujące rady co do wychowania córki: «Upewnij się, że codziennie uczy się jakiegoś fragmentu Pisma Świętego. Po modlitwie niech oddaje się czytaniu, a po czytaniu modlitwie. Niech zamiast klejnotów i szat jedwabnych umiłuje Boże Księgi»” (Benedykt XVI, Verbum Domini, 72)[7].

 

Wspomniany tu św. Hieronim jest autorem listu napisanego w 397 r. do Pryncypii[8]. Pierwsze, co nas zaskoczy, to rozmiar tego pisma: ma dwadzieścia pięć stron dzisiejszego druku i zawiera bardzo rzeczową odpowiedź na jej uprzedni list. Drugie zaskoczenie to treść tej korespondencji: w całości jest poświęcona skomplikowanym naukowym problemom egzegezy biblijnej, na przykład: który łaciński gramatyczny przypadek najlepiej pasuje w tłumaczeniu pewnego hebrajskiego słowa w świetle jego greckich odpowiedników[9]. Taki list pisze się przecież do osób żywo zainteresowanych specjalistyczną wiedzą naukową. A trzecie zaskoczenie to zdanie rozpoczynające list: „Wielu gani mnie za to, że czasami piszę do niewiast i w ten sposób daję pierwszeństwo płci słabszej przed mężczyznami (fragiliorem sexum maribus praeferam)”. Hieronim dodał następującą ostrą odpowiedź owym krytykom: „Gdyby mężczyźni zapytywali mnie w sprawach Pisma Świętego, to nie mówiłbym do kobiet”[10]. Jak widać, trudniej mu było doszukać się wśród mężczyzn odpowiedniego poziomu zainteresowania intelektualną stroną wiary.

Potem zaś zaprezentował swojej korespondentce taką lekturę Pisma Świętego, gdzie zwraca się uwagę na teksty związane z kobietami (po łacinie femina). Dokonując więc swoistej „lektury feministycznej”, Hieronim odnalazł w natchnionym tekście powtarzający się schemat: tam gdzie zawiedli mężczyźni, tam Bóg powoływał do wielkich dzieł kobiety. Oto pierwsze fragmenty tekstu Hieronima:

 

„Gdyby Barak chciał iść do bitwy, Debora nie mogłaby odnieść triumfu (Sdz 4-5)”;

„Jeremiasza zamykają w więzieniu (Jr 37,15-16), […] a otrzymała natchnienie prorockie niewiasta Chulda (2 Krl 22,14-20)”;

„Kapłani i faryzeusze krzyżują Syna Bożego, a Maria Magdalena płacze pod krzyżem, przygotowuje wonności, szuka Go w grobie; […]

Maria Magdalena spieszy do Apostołów: oni wątpią, ona ufa [illi dubitant, ista confidit] (Mt 27 i J 20)”[11].

 

Do czego prowadzi tak prowadzona lektura Biblii? Do uświadomienia paradoksu: kobiety, dopiero co nazwane przecież w liście sexus fragilior (słabsza płeć), tylekroć okazują się w historii zbawienia płcią mocniejszą! Następnie Hieronim pokazuje, że nawet patriarcha Abraham, wielki ojciec wiary, został poddany swojej żonie Sarze jako prorokini: „Sara przekwitła […] i dlatego Abraham został jej poddany (Abraham ei subjicitur) i usłyszał słowa: «We wszystkim, cokolwiek ci rzecze Sara, słuchaj jej głosu (audi vocem ejus)» (Rdz 21,12)”. Hieronim przypomina dalej, że niektóre księgi Bożego Objawienia noszą imię kobiet: „Rut, Estera i Judyta tak wielką mają chwałę, że księgi święte są nazwane ich imionami” a „niewiasta z Tekoa zadaje królowi Dawidowi pytanie, poucza go (por. 2 Sm 14,1n)”.

Ukoronowaniem tej wędrówki po kartach Biblii jest seria coraz mocniejszych w swojej wymowie scen z Nowego Testamentu: kobieta nie tylko prorokuje, ale jest nawet Bożą świątynią: „Elżbieta prorokuje żywotem i słowami” (Łk 1,41); „Anna w świątyni sama staje się świątynią Bożą” (Łk 2,36)” (J 4,7)[12].

Hieronim pamięta też o tym, że z faktu posiadania urzędu nauczycielskiego przez Apostołów nie wynika bynajmniej, iż we wszystkich przypadkach tylko oni nauczają o wierze. Jest wiele sytuacji życiowych, kiedy nauczanie ewangelizacyjne i katechetyczne jak najbardziej należy do kobiet i jest to poświadczone w Biblii, kontynuuje Hieronim: „Akwila i Pryscylla uczą Apolla, męża apostolskiego, i pouczają go o drodze Pańskiej: nie było hańbą dla Apostoła być pouczanym przez niewiastę (doceri a femina)”.

Jako biblijny portret intelektualistki najbardziej odpowiednia wydała się Hieronimowi królowa Saby. W liście do Pryncypii padają o niej słowa, które wydają nam się dziś wyjątkowo śmiałe: królowa Saby stała się godniejszą od wszystkich — jak z naciskiem podkreśla Hieronim — właśnie mężczyzn Izraela. „Cóż powiemy o królowej Saby, która mogła potępić wszystkich mężczyzn (omnes viros) izraelskich świadectwem Pana? (1 Krl 10,1-13)”.

Na zakończenie swojej korespondencji Hieronim przypomina Pryncypii, że powinna śmiało konfrontować się z najtrudniejszymi nawet problemami naukowej i duchowej interpretacji Biblii, nie zważając na społeczne przesądy: „Sprawy te omówiłem, czcigodna córko, byś nie gardziła swoją płcią i by mężczyźni nie pysznili się ze swojej”[13].

 

3. Historia pełna cnót niewieścich

Ponad sześćdziesięcioletni Hieronim pisze później list do Algazji. I znowu zaskakuje nas zarówno naukowy charakter tego listu, jak i jego rozmiar. Dziś zajmuje on pięćdziesiąt stronic druku, a tak obszerne pismo wymagało całych dni pracy. Hieronim postanowił z zapałem zaspokoić intelektualną ciekawość korespondentki, która zechciała przesłać mu jedenaście pytań dotyczących egzegezy biblijnej. Ojciec Kościoła nie stroni od tak specjalistycznych i technicznych zagadnień jak to, czy Ewangelia św. Mateusza cytuje Stary Testament z tekstu hebrajskiego, czy raczej z jego greckiej wersji — Septuaginty[14]. W przedmowie do tego pisma czytamy: „Ja wprawdzie nie jestem Salomonem, ale ty winnaś się nazywać królową Saby”[15].

Kiedy Hieronim spisywał swój komentarz do Księgi proroka Sofoniasza[16], znowu stanął wobec zarzutów z powodu swojej częstej wymiany intelektualnej z kobietami w listach o charakterze naukowym. Do swoich korespondentek, Pauli i Eustochium, pisze: „należy odpowiedzieć tym, którzy wyśmiewają mnie, że pominąwszy mężczyzn, najwięcej piszę do was”[17]. Ojciec Kościoła tę postawę krytyków przypisuje ich nieznajomości Biblii. Jak twierdzi, samo Pismo Święte często przeciwstawia słabość mężczyzn duchowej sile kobiet, podkreślając w ten sposób, że skoro zabrakło siły mężom opatrznościowym, to Bóg będzie powoływał opatrznościowe niewiasty:

 

„Gdyby wiedzieli, że skoro milczeli mężczyźni (viris tacentibus), to prorokowała Chulda; że podobnie skoro lęk ogarnął Baraka (Barac timente), to Debora jako sędzia i prorokini pokonała wroga Izraela;

że Judyta i Estera, jako figury Kościoła, zabiły przeciwników oraz uwolniły Izraela skazanego na zagładę — wtedy nigdy nie naigrawaliby się ze mnie za moimi plecami”[18].

 

W końcu zaś bez wątpienia Maryja przewyższa w Biblii wszystkie inne kobiece przykłady wiary i siły ducha: „nie wspominając już o Annie i Elżbiecie i innych świętych kobietach, których jasne ogniki przyćmiewa jasny blask Maryi (clarum Mariae lumen)”[19].

Ciekawe, że tak zapalony biblista i miłośnik słowa Bożego jak św. Hieronim powołuje się również na szacownych filozofów niechrześcijańskich. Znalazł w ich świecie sporo przykładów, że trzeba doceniać bardziej walory intelektualne i duchowe niż cielesne różnice płci. „Zarówno grecka, jak i łacińska historia pełna jest cnót niewieścich (virtutibus feminarum)”, zauważa ów ojciec Kościoła ze Strydonu, wyliczając przykłady: Aspazja ucząca Platona, Safona korespondująca z Pindarem, filozofująca Temista, podziwiana przez cały Rzym Kornelia Grakchus[20].

Ale oczywiście przykłady ze świata przedchrześcijańskiego były tylko pomocnicze i miały na celu podkreślenie ogólnej prawidłowości, jaką jest pełne prawo kobiet do udziału w intelektualnym życiu społeczeństwa. Ostateczny argument św. Hieronima musiał być biblijny i rzeczywiście pochodzi z narracji Pisma Świętego:

 

„Niech wystarczy na koniec powiedzieć, że zmartwychwstały Pan ukazał się najpierw kobietom, które stały się apostołkami Apostołów (apostolorum apostolae), aby zawstydzić mężczyzn, którzy nie szukali Tego, którego słabsza płeć (fragilior sexus) już znalazła”[21].

           

 

4. Miecz dla syna, dla córki – książka!

Pewnym zaskoczeniem bywa dla nas wiadomość, że w wielu krajach średniowiecznej Europy kobiety bywały generalnie lepiej wykształcone niż mężczyźni. Zdecydowanie odbiega to od powszechnego dziś obrazu ówczesnych relacji społecznych: czyż kobiety nie były zawsze i wszędzie i pod każdym względem dyskryminowane? A cóż dopiero w średniowieczu? A jednak pozostaje faktem, jak zauważają historycy w odniesieniu do wczesnego średniowiecza, że w Anglii, Francji i Irlandii mężczyźni z barbarzyńskiej arystokracji byli po większej części niepiśmienni. Było tak nie dlatego, że nie byli w stanie nauczyć się czytać, ale ponieważ uważali to za coś poniżej swojej godności. Z drugiej strony, kobiety z arystokracji, przynajmniej w państwach germańskich, miały skłonność do hołdowania łacińskiej kulturze literackiej[22].

Przeciwnie do naszych dzisiejszych wyobrażeń, we wcześniejszym średniowieczu sytuacja kształcenia kobiet był o wiele korzystniejsza niż przy końcu tej epoki. To samo dotyczyło klasztorów: „siostry we wczesnym średniowieczu były często lepiej wykształcone niż te w późniejszych wiekach”[23]. Zwłaszcza w germańskich rodzinach królewskich państw chrześcijańskich kobiety miały lepsze wykształcenie, a zamiłowanie do nauki uważano niekiedy za objaw zniewieścienia. Zmieniło się to po utworzeniu uniwersytetów w XIII w., gdyż z większości z nich wykluczono możliwość nauki kobiet[24]

        Karol Wielki (742-814), cesarz Franków i najpotężniejszy władca wczesnego średniowiecza, chociaż starał się nauczyć pisania, a nawet trzymał tabliczki w łóżku pod poduszką, aby w wolnym czasie przyzwyczajać rękę do kreślenia liter, to jednak do niczego w tej dziedzinie nie doszedł. Wiek zrobił swoje: skoro nie podjął tych wysiłków w stosownym czasie, ale dopiero w jesieni życia, nie dało to spodziewanych wyników. Często przytacza się ten przykład sugerując przy okazji: skoro nawet imperator najpotężniejszego państwa ówczesnego Zachodu miał aż tak poważne problemy z wykształceniem, to cóż dopiero inni, którzy nie byli królami, a zwłaszcza kobiety... Ale myliłby się ten, kto z tego faktu wyciągałby wniosek, że w tamtych czasach jeszcze większe trudności z pisaniem miały w jego rodzinie właśnie one. Karol Wielki „przykładał wielką wagę do wykształcenia swoich synów i córek” do tego stopnia, że „zapragnął, aby jego potomstwo, zarówno synowie jak i córki, otrzymało wykształcenie w sztukach wyzwolonych, a nawet próbował studiować wraz z nimi”[25]. Tak zwane sztuki wyzwolone za czasów cesarza Karola to obok logiki, gramatyki i retoryki, także działy quadrivium, z arytmetyką, geometrią, astronomią i matematyczną teorią muzyki. Chociaż cesarz znał łacinę i interesował się nawet astronomią, to oczywiście przy korespondencji ze słynnym Alkuinem musiał korzystać z pomocy kogoś, kto umiał pisać. Tym bardziej godne podkreślenie jest, że wśród krewnych cesarza, którzy uczestniczyli w pracach jego szkoły pałacowej (schola gallica palatii) była na przykład jego kuzynka, Eulalia Virgo. Z nią właśnie korespondował najsłynniejszy intelektualista tamtych czasów, Alkuin[26].  

   Dlatego w średniowieczu książka na półce nie kojarzyła się bynajmniej tylko z mężczyzną. Jakże pouczające jest sprawdzenie, co zapisywali w testamencie swojemu potomstwu możni panowie. Na przykład Everard, markiz włoskiego regionu Friuli (867 r.) przekazał w spadku księgi; ale nie tylko swoim synom (każdy z nich, a więc Unroch, Berengariusz, Adelard i Rudolf dostał po księdze Psalmów oraz dodatkowo a to którąś z ksiąg św. Augustyna, a to jakieś dzieło Fulgencjusza czy św. Bazylego). Troskliwy markiz zadbał o to samo w stosunku do swoich córek: Engeltruda, Judyta, Eilvince i Gisela też otrzymały księgi. Wprawdzie psałterzy już nie starczyło dla każdej z nich, ale za to nie zabrakło innych ksiąg: dla jednej Synonimy Izydora, dla drugiej - Kazania św. Augustyna, kolejnym córkom przypadły księgi praw Longobardów, a nawet Mszały[27]. Zapewne, ten cenny spadek był także zabezpieczeniem majątkowym ze względu na wysoką cenę ksiąg. Ale czy tylko? Raczej nie: dziewczęta z tych sfer społecznych odbierały całkiem dobre wykształcenie.

Później, po zinstytucjonalizowaniu nauki w nowo powstałych uniwersytetach jedynym regionem, w którym kobiety mogły pobierać akademickie nauki i brać udział w nauczaniu w akademii, pozostała Italia[28].

 

            5. Irlandia: razem czy osobno?

Pouczający w tej materii jest przypadek Irlandii. Kronikarz Marianus Scotus opisał pod datą 1053 r. perypetie w działalności edukacyjnej bardzo szanowanego skądinąd duchownego imieniem Áed, który kształcił dziewczęta wraz z chłopcami. To prawda, że w związku z tym popadł w kłopoty. Ale bezpośrednim powodem problematycznej sytuacji nie był ani sam fakt uczenia dziewcząt ani nawet koedukacja. Áed napytał sobie biedy, ponieważ ostrzygł wszystkich swoich uczniów, zarówno chłopców jak i dziewczęta more clericorum coronando – a więc udzielił im kościelnej tonsury. Spowodowało to niestety koniec jego kariery[29]. Nie zmienia to faktu, że średniowieczni Irlandczycy nie widzieli niczego dziwnego w kształceniu dziewcząt; a nawet zapewnienie wykształcenia uczniom obu płci było jednym z najważniejszych obowiązków biskupa[30]. Rozproszone po różnych źródłach uwagi potwierdzają fakt: „w średniowiecznej Irlandii dziewczęta chodziły do szkoły razem ze swoimi braćmi”[31].

Owo irlandzkie „chodzenie do szkoły” miało za cel nie tylko pobieranie nauk, ale także ich udzielanie: liczne były przypadki kobiet nauczycieli. Św. Darerca († 517/519) (jak się wydaje, występowała też pod imieniem św. Moninne z Killeavy) pobierała nauki od nauczycieli zarówno mężczyzn jak i kobiet, potem zaś studiowała u co najmniej jednej kobiety, św. Brygidy. Uczyła też swojego adoptowanego syna Lucara, co przydało mu się jako intelektualne przygotowanie do sprawowania późniejszej posługi biskupiej. Podobne dane znamy z historii życia św. Íte (Ida z Killeedy, † 570/577), która wyedukowała św. Mochaomhóga, późniejszego prezbitera i opata[32]. Nie były to jakieś wyjątki, skoro „źródła są całkowicie zgodne co do tego, że od najwcześniejszych lat Kościoła w Irlandii aż po wiek XV edukacja była dostępna przynajmniej dla niektórych dziewcząt i kobiet; przygotowywane były przez nauczycieli obu płci w szkołach bądź koedukacyjnych bądź rozdzielonych”[33].

W innych stronach, mianowicie w dzisiejszej Belgii, św. Gertruda z Nivelle w VII wieku „starała się o rozwój studiów kościelnych i w końcu otrzymała dla swoich współsióstr święte teksty, które rodzą ludzi niezrównanych w nauce pism Prawa Bożego”; teksty pochodziły z samego miasta Rzymu oraz zza morza, aby siostry miały nad czym medytować. Sama zaś Gertruda „doszła do takiej doskonałości, że znała na pamięć prawie całą bibliotekę prawa Bożego”[34].

            Generalnie, łatwiej było o kultywowanie zainteresowań literackich raczej w gronie kobiet niezamężnych, czy to w klasztorach, czy to w innych wspólnotach typu religijnego: „życie kobiet w zrzeszeniach dawało im wolność w działalności na polu nauki, polityki, działalności gospodarczej, co w innym przypadku bywało skutecznie ograniczane”[35]. Natomiast w Europie środkowej i północnej, zwłaszcza w Lotaryngii i Saksonii, działały żeńskie wspólnoty, które nie kierowały się żadną regułą monastyczną. Określane mianem sanctimoniales (zwane też czasem kanoniczkami) miały pełną swobodę ruchów i oddawały się lekturze i studiom, uczestnicząc przy tym w życiu społecznym[36].  

            Lista osób korespondujących w VIII wieku z Alkuinem z Yorku, najsłynniejszym intelektualistą Karola Wielkiego, dowodzi nam stałej obecność kobiet wśród osób zainteresowanych żywo problemami życia naukowego. Alkuin wymieniał z nimi myśli w oparciu o prowadzone studia odnosząc się do popularnych wtedy problemów intelektualnych[37]. „W klasztorze żeńskim w Chelles na początku IX wieku opatką była siostra Karola Wielkiego, Gisela. Jest to kobieta, którą spotkamy jako regularnie korespondującą z Alkuinem z Yorku; miała też wielki wpływ na swojego brata i jego cesarski dwór”[38]. A oto próbka listu Alkuina:

 

„Alkuin, pokorny brat i ojciec, życzy zdrowia i nieustannego błogosławieństwa siostrze Giseli i córce Rotrudzie, dziewicom poświęconym Bogu, najszlachetniejszym w świętości religii chrześcijańskiej i najbardziej oddanym studiom prowadzącym do mądrości […] Obym miał tak wielkie zdolności pisania, jak wielkie jest wasze pragnienie czytania”[39].

 

Niewiele później Hrosvita z Gandersheim (935-973) pisze historię osiągnięć cesarza Ottona I, Gesta Othonis. Wykazuje przy tym, że „jest doskonale osadzona w intelektualnych kręgach skupionych wokół dworu Ottona I, gdzie znajdowali się Bruno, brat króla i kanclerz państwa, potem biskup Kolonii, gdzie przyjmowano też biskupów Raterio z Verony, Liutpranda z Cremony, Gonzone z Novary, ale także Gerbergę, wnuczkę Ottona I i inne kobiety z arystokracji, których wyborem życiowym było oddanie się studiom”[40].

         Inny przykład pochodzący z tamtych czasów: księżniczka Dhuoda należąca w początkach IX wieku do najwyższej arystokracji karolińskiej, była bardzo wykształconą i bogatą żoną Bernarda, markiza Septimani, bezpośredniego współpracownika cesarza Franków[41]. Napisała w latach 842-843 Liber Manualis[42] – rodzaj podręcznika dla swojego syna Wilhelma, cenny dla nas również z tego powodu, że świeckie pisarki należały w tym czasie do rzadkości[43]. Pozornie był to tekst tylko prywatny i osobisty, okazuje się jednak nad wyraz aktualnym pismem politycznym skierowanym do dworu Karola Łysego (823-887)[44].

Zdarzało się zresztą częściej, że pisma kobiet odnosiły się wprost do spraw publicznych, w tym również kościelnych. Oto jak benedyktyńska wizjonerka, Elżbieta z Schönau (1129-1165) wzywała do gorliwości arcybiskupa Trieru, Hillina (1100-1169):

 

„Ten, Który był, Który jest i Który przychodzi ostrzega cię! Powstań w duchu pokory i bojaźni Bożej! Wyciągnij swoją pasterską laskę nad owczarnią powierzoną ci przez Pana, byś nią rządził i jej strzegł. Prowadź z mocą i łagodnością napominając i wzywając, nie jak najemnik, do którego owce nie należą, ale jako wierny i roztropny sługa, którego Pan ustanowił nad swoim domem […] Jeśli nie ogłosisz ludowi, co zostało ci objawione a oni umrą w swoich grzechach, wówczas spadnie na ciebie sąd Boży (iudicium dei portabis)!”[45].

 

Nic dziwnego, że można podsumować intelektualną atmosferę Europy począwszy od VIII wieku w następujący sposób: „Wiele kobiet oddawało się rozwijaniu komunikacji w formie pisemnej. Były to kobiety, które posiadały książki, miały dostęp do zbiorów ksiąg w bibliotekach, często czytały i oddawały się twórczości w najróżniejszych rodzajach literackich. Tworzyły hagiografie, listy, poezje, dramaty, traktaty, historyczne opowieści”[46].  

Chrześcijańskie tradycje kobiet-intelektualistek najlepiej przetrwały próbę czasu  w Italii. Dlatego na zakończenie dodajmy jeszcze charakterystyczny obrazek dotyczący sytuacji z XVIII wieku (który skądinąd godzien jest osobnego artykułu szerzej omawiającego ten właśnie aspekt):

 

„Rzadkie okazje do uznania roli kobiet przez uniwersytety i akademie były dostępne we Włoszech... Najlepszym przykładem była Laura Bassi, nauczana w domu przez rodzinnego lekarza, który sam był profesorem Uniwersytetu Bolońskiego i członkiem Akademii Instytutu. Zyskując lokalną sławę dzięki biegłej znajomości łaciny i zrozumieniu filozofii oraz fizyki kartezjańskiej i newtonowskiej, Bassi została dopuszczona do publicznej debaty, a następnie ukończyła studia i została profesorem na Uniwersytecie w 1732 r. [...] Wystąpiła jako ikona kultury, osiemnastowieczna Minerwa i Muza, symbolizująca wszystkie rodzaje wiedzy i przyciągająca obcokrajowców do miasta [...] ostatecznie została mianowana na Katedrę Fizyki Eksperymentalnej w Uniwersytecie w Bolonii"[47].



[1] Hildegarda, Scivias, 2, wizja 4.

[2] Tamże, 2, wizja 3; 4; 6.

[3] Tamże.

[4] Scivias, 1, wizja 1.

[5] Burgess, The Holy Spirit (Kindle 1575–1577).

[6] Tamże.

[7] Por. Hieronim, Epistola CVII, 9.12. Ad Laetam. De institutione filiae.

[8] Hieronim, Epistola LXV. Ad Principiam Virginem, Sive Explanatio Psalmi XLIV.

[9] Ojciec Kościoła rozważa tu na przykład możliwość przetłumaczenia słowa Elohim za pomocą formy rzeczownika greckiego Θεέ lub łacińskiego Dee; por. tamże, LXV, 12.

[10] Tamże, LXV, 1.

[11] Tamże.

[12] Tamże.

[13] Tamże, s. 58.

[14] Hieronymus, Epistulo CXXI Ad Algasiam. De quaestionibus, 2.

[15] Tamże.

[16] Hieronim, In Sophoniam Prophetam, I, Prolog.

[17] Tamże, 671-672.

[18] Tamże.

[19] Tamże.

[20] Tamże, 673-674.

[21] Tamże.

[22] Briggs, Literacy, Reading, and Writing in the Medieval West.

[23]religious women in the later Middle Ages had less access to learning than formerly”, Watts, s. 23 (Kindle 710). Por. Amt (red.), Women's Lives in Medieval Europe: A Sourcebook, New York 2010, s. 110.

[24] Ferrante, The Education of Women in the Middle Ages in Theory, Fact, and Fantasy, w: Beyond Their Sex: Learned Women of the European Past, ed. Patricia H. Labalme (New York: New York University Press, 1980), s. 17.

[25] Eginardo, Vita di Carlomagno, za: Lazzari, T., Le donne nell’alto Medioevo, s. 40 i 116.

[26] Swieżawski, Dzieje europejskiej filozofii klasycznej, s. 403.

[27] Testamento di Everardo marchese del Friuli, za: Lazzari, s. 118-119.

[28] Watts, s. 22 (Kindle 679).

[30] „Medieval Irish did not find female education involvement unusual, rather, providing for the education of girls as well as boys was one of the primary obligations of a bishop”, Callan, tamże, s. 34.

[31]girls were schooled alongside with their brothers in Ireland throughout the Middle Ages”, tamże, s. 35.

[32] Callan, St. Darerca and Her Sisters, s. 35.

[33] Maeve B. Callan, St. Darerca and Her Sisters, s. 49.

[34] Vita Gertrudis, za: T. Lazzari, s. 119-120.

[35] „La vita associate fra donne […] le rendeva libere di agire in campi del sapere, della politica e dell’azione economica, che altrimenti erano loro sostanzialmente preclusi”, Lazzari, Le donne, s. 65.

[36] Tamże, s. 69.

[37] Lazzari, Le donne, s. 130-131.

[38] Tamże, s. 134.

[39] Tamże, s. 138.

[40] Tamże, s. 132.

[41] Bitel, Women in Early Medieval Europe 400-1100, Cambridge University Press UK 2002, s. 186.

[42] Dhuoda, Liber Manualis, red. M. Thiebaux, Cambridge University Press UK 1998.

[43] Amt (red.), Women's Lives in Medieval Europe: A Sourcebook, New York 2010, s. 110.

[44] Lazzari, Le donne, s. 135-136. Por. obszerne fragmenty tegoż: E. Amt, Women’s Lives in Medieval Europe: A Sourcebook, London-New York 2010, s. 110-114.

[45] Elżbieta z Schoenau, List do Hillina, arcybiskupa miasta Trier, spor. Die Visionen der hl. Elisabeth und die Schriften der Aebte Ekbert und Emechs von Schönau, red. F.W.E. Roth (Brünn: Verlag der Studien aus dem Benedictiner- und Cistercienser-Orden, 1884), Bk.6, ch.4, p.140-41; tłum. Anne L. Clark, The Complete Works of Elisabeth of Schönau (New York: Paulist Press, 2000), 4. 

[46] Lazzari, Le donne, s. 130-131.

[47] Watts, s. 71 (Kindle 1882)


[2023]

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.