niedziela, 17 kwietnia 2005

Znaki chrztu - homilia

ks. Andrzej Siemieniewski
 
 
HOMILIA  
4. NIEDZIELA Wielkanocna (Rok A)
17 kwietnia 2005
 
 
Znaki chrztu
 
„Przyszedłem, aby mieli życie i aby mieli je w obfitości” (J 10,10). Dziś wielkie święto Jezusa Chrystusa, który przychodzi, abyśmy mieli dar nowego życia w obfitości. Dzisiaj naszemu wielkiemu i radosnemu świętu towarzyszy znak chrztu. 
 
  • Znak obmycia wodą: obmycie w Duchu Świętym 
    Zechciejmy przyjrzeć się znakom widzialnym, zewnętrznym, które towarzyszą nowemu życiu przychodzącemu właśnie tu i teraz, aby do nas przemówiły w całej mocy. Będziemy więc widzieć najpierw znak obmycia wodą. To, co widzą oczy: woda wypływająca z naczynia, spływająca po chrzczonym. To, co widać, jest znakiem czegoś niewidzialnego: obmycia odnawiającego i odradzającego w Duchu Świętym. To ważny znak: chrzest jest darem niezasłużonym. Gdybym tak zapytał kogoś z rodziców, czym zasłużyły sobie na chrzest przyniesione dzisiaj dzieci, cóż można przedstawić jako dowód tego, że zasługują na ten wielki dar? Pewnie powiedzieliby, że niczym specjalnym nie zasługują. Nie otrzymują chrztu za coś. Otrzymują go w prezencie. I takie też słowa zabrzmią z liturgii chrztu: „Przyniesione przez was dzieci otrzymają nowe życie z wody i z Ducha Świętego”. To ważne: nie „wezmą”, ale „otrzymają”. Nie da się wziąć daru nowego życia. Dar nowego życia można tylko otrzymać. Można go przyjąć w prezencie. Warto pamiętać zachwyt św. Pawła, kiedy odkrył, na czym polega dar nowego życia, kiedy pisał w Liście do Galatów: „Spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej”. Wtedy go wybrał i „powołał łaską swoją”. Spodobało Mu się, „aby objawić Syna swego we mnie” (Ga 1,15-16). 
    Warto pamiętać, co zapisano o Janie Chrzcicielu: „Już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym” (por. Łk 1,13-15). Warto pamiętać o tym, jakie są Boże drogi obdarowywania, drogi, które ubiegają wszystko, co człowiek mógłby przedstawić. Nigdy nie da się powiedzieć: „Panie Boże, oto moje zasługi. Oto, Panie Boże, dowód, którym Cię przekonam, żebyś mi udzielił tak wielkiego daru”. 
     
  • Znak namaszczenia
    Towarzyszy sakramentowi chrztu także znak namaszczenia olejem krzyżma. To coś, co widać, a jest znakiem niewidzialnego: zaproszenia do życia w rodzinie Ducha Świętego. I takie słowa będą towarzyszyć temu znakowi z liturgii chrztu: „On sam [Chrystus] namaszcza was krzyżmem zbawienia, abyście włączeni do ludu Bożego wytrwali w jedności z Chrystusem”. 
     
  • Znak białej szaty
    Będzie też towarzyszyć sakramentowi chrztu widzialny znak białej, pięknej, nowej szaty. To, co widać, jest znakiem czegoś niewidzialnego: szaty, którą przywdziewa dusza człowieka. Starożytni chrześcijanie – jeszcze w V wieku wspomina się o tym w Irlandii − przez wiele dni po chrzcie chodzili w białym ubraniu, aby przypominać sobie i innym, jak wielki dar otrzymali; aby przypominać sobie i innym, kim się stali. 
     
  • Znak zapalonej świecy
    I wreszcie towarzyszy nam jako ostatni z widzialnych, przekonujących znaków także znak zapalonej świecy, wraz ze słowem modlitwy, „aby wasze dzieci postępowały zawsze jak dzieci światłości”.
 
Dar nowego życia jest też zaproszeniem do innego, nowego życia, także w tym, co się odnosi do relacji między ludźmi: „To się Bogu podoba – mówił nam dzisiaj Apostoł – jeśli dobrze czynicie” (1 P 2,20). 
 
Wspominaliśmy ostatnio często i obficie szczegóły życia Jana Pawła II. Wspominali prezydenci, premierzy, ludzie sławni i znani. Tuż po śmierci Papieża poproszono też o wspomnienie o nim niejaką Jidit Tsirer. Ma teraz 73 lata i mieszka w Hajfie, w Izraelu. Jej imię 60 lat temu wymawiano jako Edyta. Wtedy mieszkała w Polsce i w 1945 roku miała 13 lat. Zapytano Jidit Tsirer o wspomnienie związane z Janem Pawłem II dlatego, że w 1945 roku właśnie zwolniono ją z niemieckiego obozu pracy przymusowej i w wywiadzie dla telewizji powiedziała, że pamięta, jak siedziała w padającym śniegu na brzegu ulicy w jakiejś wsi. Była zbyt słaba, żeby wstać i iść dalej, i nikt nie zwracał na nią uwagi. „Nagle zjawił się przede mną ktoś – opowiedziała Jidit w izraelskiej telewizji na początku kwietnia 2005 roku – jak anioł z nieba. Przyniósł mi kubek herbaty i dwie kromki chleba. Z serem. Po chwili zapytał, czy chcę gdzieś pójść. Powiedziałam mu, że chcę iść do Krakowa, ale nie mam siły wstać. Wyciągnął rękę i podniósł mnie. Ale nogi nie chciały mnie podtrzymać i upadłam. Więc podniósł mnie i wrzucił na plecy jak worek z mąką. I zaniósł mnie: 4 kilometry”. A był to młody Karol Wojtyła. W wywiadzie dla BBC przy innej okazji dodała: „To było tak, jakby Bóg zstąpił z nieba”. W 1997 roku pojechała do Rzymu dziękować Papieżowi. Kiedy w roku 2000 Jan Paweł II pielgrzymował po Izraelu, spotkała go w Jerozolimie. Jeszcze na ostatnie święta Bożego Narodzenia dostała ręcznie napisaną kartkę z życzeniami po polsku. Skarżyła się, że trudno ją było odczytać, tak niewyraźnie Papież już pisał. 
 
„Aby wasze dzieci postępowały zawsze jak dzieci światłości”. To też mieści się w znakach chrztu, które za chwilę będziemy oglądać, które za chwilę będziemy przeżywać i którym będziemy towarzyszyć naszą modlitwą, aby naprawdę tak właśnie się stało, by przyniesione przez was dzieci otrzymały nowe życie z wody i z Ducha Świętego, by Chrystus sam namaścił je krzyżmem zbawienia, aby włączone do ludu Bożego wytrwały w jedności z Chrystusem, by przyoblekały się w Chrystusa i aby zawsze postępowały jako dzieci światłości. Amen.
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.