sobota, 1 lutego 2014

Obłok Niewiedzy - jak się w nim nie zagubić...




ks. bp Andrzej Siemieniewski
ks. Mirosław Kiwka


Obłok Niewiedzy

1. Nieco wiedzy o Obłoku niewiedzy


a. Biblijne źródła


Obraz tajemniczego obłoku, w którym kryje się boska rzeczywistość, był wielokrotnie wykorzystywany w historii duchowości. Najgłębsze źródła tej tradycji można znaleźć w starochrześcijańskiej, alegorycznej interpretacji historii spotkania Mojżesza z Bogiem, opisanej w Księdze Wyjścia. Mojżesz i jego lud potrzebowali najpierw oczyszczenia: „Niech wypiorą swoje szaty” (Wj 19, 10). Potem przyszło duchowe oświecenie: „Ujrzeli dzieło z szafirowych kamieni, świecących jak samo niebo” (Wj 24, 10). Na koniec zaś objawiło się im miejsce, gdzie mieszka Bóg: Mojżesz nie tylko „zbliżył się do ciemnego obłoku” (Wj 20, 21), ale nawet „wszedł w środek obłoku” (Wj 24, 18).


Ta seria biblijnych scen zinterpretowana w alegorycznym kluczu posłużyła jako prawzór drogi każdego początkującego chrześcijanina. Droga rozpoczyna się od uwierzenia w oczyszczające słowo Boże (katechumenat), prowadzi poprzez ugruntowaną na oczyszczeniu decyzję dostąpienia oświecenia (przyjęcie chrztu), a celem jest zjednoczenie z Bogiem przez karmienie się Eucharystią i słowem Bożym[1]. Ta sama sekwencja biblijnych obrazów stała się też osnową porządkowania duchowej drogi chrześcijan, zaawansowanych już w modlitewnej drodze, za pomocą schematu trzech okresów życia wewnętrznego: oczyszczenie, oświecenie, zjednoczenie (purificatio, illuminatio, unio).


Piszący przy końcu chrześcijańskiej starożytności Dionizy (VI w.) interpretuje dane biblijne o Mojżeszu jako prawzór drogi duchowej każdego chrześcijanina, lecz w kategoriach tzw. teologii negatywnej: „(Mojżesz) nie spotyka się z Bogiem samym, a jedynie ujrzał – nie Jego samego, gdyż jest On niewidzialny – ale miejsce, gdzie On zamieszkuje”[2].


b. Trzynastowieczna kontynuacja


W tej właśnie tradycji trzeba interpretować ważne dzieło na temat medytacji monologicznej, czyli pochodzącą z XIV wieku książeczkę Obłok niewiedzy anonimowego autora. Znajdujemy tam spisaną w porywający sposób w późnośredniowiecznym języku angielskim medytacyjną metodę kontemplacji, polegającą na powtarzaniu jak najkrótszego słowa, na przykład „Bóg” lub „grzech”: „Musisz nieustannie powracać do owych słów, i to w takiej kolejności: «grzech» i «Bóg»”[3].


Jaki jest powód zachęcania do takiej właśnie metody modlitwy? Wydaje się, że jest to doprowadzona do ostatecznych konsekwencji i zradykalizowana logika, znana nam już z dzieł Jana Kasjana. Pamiętamy, że Kasjan relacjonował nam znalezienie przez mnichów egipskich takiej formuły (czyli frazy biblijnej), która zawierałaby całą naukę Pisma Świętego w skrócie. Znalazł ją w wersecie Psalmu 70, 2: „Boże wejrzyj ku wspomożeniu memu, Boże pospiesz ku ratunkowi memu”. Autor Obłoku niewiedzy znalazł jeszcze bardziej radykalne wyjście: niech formułą będą już nawet nie najkrótsze zdania biblijne, ale po prostu pojedyncze wyrazy.


Zewnętrzne podobieństwo tej metody medytacji do stosowania mantry skłoniło nawet niektórych współczesnych praktyków medytacji do interpretowania jej właśnie w kluczu mantrycznym:


„W Obłoku niewiedzy autor wielokrotnie zachęca do wyboru słowa pełnego znaczenia. Jeśli jednak zdecydujemy się na nie, należy zapomnieć o tym, co ono znaczy, i tylko wsłuchiwać się w jego dźwięk”[4].


Wrażenie to może się pogłębiać, gdy w czternastowiecznym tekście Obłoku znajdziemy fragmenty, które bardziej pasują do naszego wyobrażenia o buddyzmie niż do tradycji chrześcijańskiej. Na przykład podczas medytacji proponowanej w Obłoku niewiedzy człowiek nie zajmuje się rozważaniem jakiegoś tekstu, ani też zagłębianiem się w treść określonych prawd wiary. W tym sensie zdaje się zajmować „niczym”. Co wówczas się dzieje? Opis tego niezwykłego stanu ducha przybliżają poniżej przytoczone fragmenty:


„Twój naturalny umysł (bodely wittes) teraz może się żywić tylko «niczym» (nothing), sądzi bowiem, że ty czynisz właśnie «nic» (nought), czyń dalej owo «nic» i to z miłości do Boga […].


Porzuć «wszędzie» i «wszystko» (this everiwhere and this ought) w zamian za «nigdzie» i «nic» (this noghwhere and this nought) […].


Kiedy człowiek doświadcza w swym duchu owego «nic» w jego «nigdzie» (this nought when it is noughwhere wrought), jego usposobienie podlega najbardziej nieoczekiwanym zmianom”[5].


Albo:


„Gdy zniknie już pamięć o wszystkich innych rzeczach i czynach, [...] wciąż będzie tkwić między tobą a Bogiem wyraźna świadomość twego własnego istnienia (a felyng of thin owne beyng). Także i ona musi zniknąć”[6].


„Ten bowiem doświadcza prawdziwego smutku, kto wie i czuje, nie tylko czym jest, ale że jest (not onli what he is, bot that he is): czyni [to] duszę gotową na przyjęcie takiej radości, która odbiera człowiekowi wszelką świadomość własnego istnienia (felyng of his beyng)”[7].


Czy są to jednak najtrafniej wybrane fragmenty dla zilustrowania poglądów owego czternastowiecznego autora o sztuce medytacji? W. Johnston w swojej pracy „Mistycyzm Obłoku niewiedzy” podkreśla bardzo wyraźnie, że „technika opróżniania umysłu z myśli i obrazów jest bezużyteczna, a nawet niebezpieczna, o ile tego umysłu nie wypełnia bardzo szczególna miłość do Boga. Tradycja, na której opiera się Obłok i do której jego autor często się odwołuje, mówi, że nikt nie może dojść do tego mistycznego odpoczynku, o ile nie spędził długiego czasu na zwykłej medytacji nad tajemnicami Chrystusa, oddając się pokucie i szlachetnym uczynkom. Co do chwili, w której wolno już porzucić medytację dyskursywną i pozwolić swemu umysłowi i sercu napełnić się ciemną modlitwą milczenia, istniało wiele sprawdzianów rozpoznających dane powołanie”[8].


Sprawdźmy zatem, jakiej medytacji naucza autor Obłoku niewiedzy, czytając tekst nieco bardziej systematycznie. Według zawartej w tym dziele nauki o medytacji modlący się chrześcijanin znajduje się jakby między dwoma obłokami.


Pierwszy to obłok niewiedzy, który rozpościera się ponad człowiekiem, między nim a Bogiem („this cloude of unknowyng is aboven thee, bitwix thee and thi God”).


Drugi, obłok zapomnienia, znajduje się pod człowiekiem, czyli między człowiekiem a stworzeniem („a cloude of forgetyng bineth thee, bitwix thee and alle the cretures”)[9].


Źródła tej nauki znajdują się w pismach Ryszarda od św. Wiktora († 1173), który jako pierwszy pisał o „nubes ignorantiae” (to właśnie jest obłok niewiedzy, który oddziela od Boga) oraz o „nubes oblivionis”, obłoku niepamięci; ten drugi to obłok zakrywający odpuszczone już grzechy[10].


c. Jak wejść w Obłok, by się w nim nie zgubić


Aby praktykować medytację należy najpierw poznać samego siebie. Przez to poznanie autor rozumie jednak nie tyle tak modny dziś psychologiczny wgląd w swój charakter czy swoje nastroje, ale raczej uznanie się za grzesznika, uświadomienie sobie „nędzy i słabości człowieka, w jakie popadł przez grzech”[11]. Jednym słowem – poznanie siebie to poznanie swojej grzeszności.


Kontemplacja jest wyższym szczeblem duchowości, a prowadzi do niej droga wiodąca przez tradycyjne rozmyślania:


„Żaden człowiek nie może marzyć o kontemplacji, jeśli nie ma fundamentu w licznych, jakże zachwycających rozmyślaniach [...] a to o własnej nędzy, o męce Pańskiej, o łagodności Boga, o Jego wielkiej dobroci i godności”[12].


Bez takiego przygotowania medytacja nie tylko, że nie będzie skuteczna, ale przyniesie nieopisane duchowe szkody. Niektóre niebezpieczeństwa autor opisuje jako wprost demoniczne:


„[Człowiek] może doświadczać fałszywego ciepła, zrodzonego przez szatana, duchowego wroga, [...] ten człowiek może sobie wyobrażać, iż jest to płomień miłości, rozpalony i podtrzymywany łaską i dobrocią Ducha Świętego: ogrom zła rodzi się z tego fałszu”[13].


Bardzo dobitnie sformułowano przestrogi przed przeskakiwaniem etapów i wkraczaniem w opisaną przez siebie medytację od razu, zwłaszcza bez nieustannej konsultacji z kierownikiem duchowym:


„Nazbyt wcześnie, z zuchwalstwem i pewnością siebie, jakie towarzyszą przewrotnemu rozumowi, porzucają pokorną modlitwę i pokutę i podejmują to, co wydaje im się duchową pracą odpowiednią dla ich duszy – a w istocie, jeśli naprawdę ją wykonują, nie jest niczym ani cielesnym, ani duchowym (neither bodily ne goostly).


Mówiąc krótko: jest to rzecz nienaturalna, a nade wszystko dzieło szatana. Jest też najkrótszą drogą do śmierci, cielesnej i duchowej, gdyż będąc szaleństwem, a nie mądrością, wpędza człowieka w szał”[14].


Można w ten sposób wejść w kontemplację, ale odwodzącą chrześcijanina od Boga. Jest to wejście w duchowe zwiedzenie:


„Ludzie ci wyobrażają sobie, że w pokoju ducha kontemplują swojego Boga, wolni od rozproszeń przez próżne myśli [...]. Teraz pracuje nad nimi diabeł”[15].


Dlatego pierwszy etap tradycyjnych chrześcijańskich rozważań jest absolutnie konieczny:


„Lectio, meditatio i oratio lub też czytanie, rozmyślanie i modlitwa: [...] rozmyślanie nie jest możliwe, jeśli wpierw nie odbyli czytania lub słuchania [...]; [a dla] tych, którzy oddają się kontemplacji, to jest czytelników tej książki: medytacja jest jak gdyby nagłym rozpoznaniem i niejasną świadomością własnej nędzy albo Bożej dobroci (of theire owne wrechidnes, or of the goodnes of God)”[16].


d. Co tak naprawdę dzieje się w Obłoku?


Dopiero na takim fundamencie można budować modlitwę polegającą na czystej kontemplacji obecności Boga: „miej w umyśle tylko Boga samego, który stworzył cię i wykupił, i łaskawie powołał do tego stanu życia – nie miej o Nim żadnej innej myśli”[17]. Jak widać, nie chodzi tu o to, aby nie mieć żadnej myśli w ogóle; idea polega raczej na tym, aby mieć tylko jedną myśl: o Bogu i tylko o Nim, a nie na przykład o Jego dziełach czy ewentualnych aktach pomocy dla modlącej się osoby.


Medytacja za pomocą krótkiego słowa nie ma na celu opróżnienie umysłu z wszelkiej myśli, jak dzieje się to w przypadku mantry. Wręcz przeciwnie, służy podkreśleniu i realizacji jednej myśli:


„Czysty zamiar (a naked entent) skierowany ku Bogu, i tylko ku Niemu: [...] jeśli pragniesz wyrazić ten zamiar w jednym słowie, by go tym łatwiej zachować, wybierz do tego celu słowo krótkie, najlepiej jedną sylabę. Im krótsze słowo, tym lepsze, bardziej bowiem przypomina działanie Ducha: na przykład «Bóg» albo «Miłość». Wybierz sobie któreś z nich albo jeszcze inne, byle tylko było jak najkrótsze. I przytwierdź je mocno do serca, by zawsze w nim było, cokolwiek się stanie.


Będzie ci tarczą i włócznią, tak w walce, jak i w pokoju.


Tym słowem przebijać będziesz obłok i ciemność ponad sobą.


Tym słowem zgnieciesz każdą myśl pod obłokiem zapomnienia”[18].


Wbrew proponowanej dziś drodze na skróty, łączącej modlitwę Obłoku niewiedzy z medytacyjną mantrą, trzeba stwierdzić, że podobieństwo między nimi jest tylko zewnętrzne. To prawda, że zarówno mantra, jak i modlitewny tekst Obłoku są krótkie. Ale na tym podobieństwo się kończy. O ile adept mantrycznej medytacji jest zachęcany, aby zapomnieć o znaczeniu mantry, i by tylko wsłuchiwać się w jej dźwięk, o tyle znaczenie słów wypowiadanych w omawianej tu średniowiecznej medytacji chrześcijańskiej jest jak najbardziej istotne. Podkreślmy to wyraźnie: właśnie nie brzmienie, ale znaczenie.


Słowa „grzech” i „Bóg” oraz ich kolejność zostały wybrane ze względu na ich treść, a nie na ich brzmienie:


„Musimy modlić się nie w wielu słowach, ale krótkim słowem najlepiej o jednej sylabie. Jakie to będzie słowo? Zapewne takie, jakie odpowiada naturze samej modlitwy [...]. Modlitwa jest pobożnym zwróceniem naszej woli ku Bogu, z zamiarem uzyskania dobra i odepchnięcia zła. [...] Kiedy modlimy się w intencji usunięcia zła, powinniśmy wymawiać, myśleć i rozumieć tylko to jedno słowo: «grzech».


Jeśli zaś modlimy się w intencji uzyskania dobra, módlmy się – ustami, myślą czy pragnieniem – tylko tym jednym słowem: «Bóg». Gdybym mógł znaleźć krótsze jakieś słowo, które w pełni ujmowałoby myśl o dobru i o złu [...], wówczas użyłbym ich, tamte zaś porzucił”[19].


Znaczenie słowa „grzech” ma prowadzić do nawrócenia, a słowa „Bóg” – do odnalezienia Bożej obietnicy spotkania z Odkupicielem. Łatwo zauważyć, że znajdujemy się tu w samym centrum Pisma Świętego: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1, 15).


„(Rozmyślaj) o własnej nędzy lub o dobroci Boga tylko przez pojedyncze słowa: [...] Niech «grzech» oznacza cały ciężar grzechu, bez wdawania się w szczegóły: [...] to nieledwie instynktowna świadomość grzechu, który scaliłeś w jeden nieznośny ciężar, i który nie jest niczym innym, jak tobą samym (none other thing than thiself)”[20].


„Człowiek przestraszony niespodziewanym wybuchem ognia [...] odczuwa potrzebę, by spiesznie wołać o pomoc [...]. Jak zatem to czyni? Zapewne nie przez wiele słów ani nawet nie jednym słowem o wielu sylabach! [...]


Podobnie krótkie słowo o jednej sylabie przenika uszy Wszechmocnego Boga szybciej niż jakikolwiek rozwlekły psalm, bezmyślnie odklepany. Dlatego właśnie napisane jest: «Krótka modlitwa przenika niebiosa (schort preier peersith heven)»”[21].


Ciekawe jest skądinąd pochodzenie tego ostatniego skojarzenia. „Krótka modlitwa przenika niebiosa” to wariacja tekstu z Księgi Syracha Oratio humiliantis se nubes penetrabit (Syr 35, 21 Vlg), chociaż tam oznacza raczej, że niebiosa przenika modlitwa człowieka pokornego. Zaś jeszcze bardziej ciekawe, że w podobnym jak autor Obłoku niewiedzy (czyli krótkiej modlitwy) użył tego sformułowania św. Jan od Krzyża[22]. Łacińska parafraza tego zdania z Syr 35, 21 była obiegowym powiedzeniem w późnośredniowiecznej Anglii: „Brevis oratio penetrat celum”. I w takiej właśnie formie tekst trafił do Obłoku… Ale wróćmy do samego tekstu:


„Cały twój duch winien być wypełniony treścią tego jednego słowa «grzech» (synne) [...]. Wykrzykuj nieustannie w duchu to jedno «Grzech! Grzech! Grzech!», «Pomocy! Pomocy! Pomocy!» [...] ciało i dusza po równi pełne będą smutku i przygniecione ciężarem grzechu (kumbryng of synne) [...] musisz nieustannie powracać do owych słów i to w takiej kolejności: «grzech» i «Bóg»”[23].


Zbliżając się do Boga z pomocą tej metody, „unieś serce ku górze w ślepym wzlocie miłości i rozważaj na przemian: «grzech» i «Bóg». Boga chcesz mieć, grzech pragniesz odrzucić”[24].


e. Modlitwa strzelista przebija obłoki


Wspomniany w tekście Obłoku niewiedzy „czysty zamiar” [naked entent] to nic innego jak miłość do Boga:


„Nawet jeśli dobrze jest czasem myśleć szczególnie o Bożej dobroci [...], jednak teraz wszelka taka myśl musi zostać odsunięta i okryta obłokiem zapomnienia. Ty zaś masz wstąpić ponad ten obłok [...] z miłością gorejącą ku Bogu: [...] przeszyj gęsty obłok niewiedzy ostrą strzałą stęsknionej miłości” (a scharp darte of longing love)[25].


Określenie modlitwy za pomocą metafory strzały jest nam już dobrze znane: odnosiło się przecież tradycyjnie do modlitwy strzelistej, znanej dobrze od czasów egipskich mnichów i od św. Augustyna. Jest to przede wszystkim strzała miłości. Nawet jeśli na modlitwie „ciemność i obłok (this derknes and this cloude) pozostają między tobą Bogiem”, i jeśli „przeznaczone ci jest odczuć Go albo ujrzeć w obecnym życiu jedynie w tym obłoku i w ciemności”[26], to przecież „dusza przywrócona do pierwotnego stanu przez łaskę, zdolna jest w pełni pojąć Boga przez łaskę”[27]; „możliwe jest kochać Go, ale nie myśleć o Nim (He may wel be loved, bot not thought)”. Być może jeszcze lepiej można by to oddać innymi słowami: „możesz Go kochać, ale nie pojąć”.


To właśnie dlatego „przeszyj gęsty obłok niewiedzy ostrą strzałą stęsknionej miłości”[28]. I wołaj o pomoc: „Gdyby dusza grzeszna mogła wykrzyknąć jedną krótką sylabę z całej wysokości, głębokości, długości i szerokości ducha, Bóg słysząc ten krzyk udręczenia zawsze by ją wysłuchał i jej dopomógł”[29].


2. Czy Ktoś tam jest?


Jedynym celem tak pojętej modlitwy medytacyjnej jest osobowe spotkanie z Bogiem. Gdyby nie oczekiwanie, że Ktoś jest ukryty w obłoku niewiedzy, i że da nam poznać siebie samego, cała opisana tu medytacja nie miałaby żadnego sensu.


„Pracuj wytrwale i z wielkim pośpiechem [...]. Czy nie widzisz, że On na ciebie czeka? (Seest thou not how He stondeth and abideth thee?)”[30].


Niech nas o tym pouczą kolejne fragmenty dzieła: „W kontemplacji Bóg zostaje otoczony miłością do Niego samego, bardziej niż wszystkie rzeczy stworzone: praca ta jest nade wszystko czystym pragnieniem, jednomyślnym zamiarem ducha skierowanym wyłącznie ku Bogu samemu (a nakid entente directe unto God for Himself)”[31].


Przekroczenie dystansu między człowiekiem a Bogiem jest możliwe tylko przez darmowy dar łaski, na który właściwą odpowiedzią jest miłość: „On może ci zesłać promień duchowego światła (a beme of goostly light), który przeniknie obłok niewiedzy pomiędzy Tobą z Nim [...]. Poczujesz wówczas, jak twoja tęsknota wybucha płomieniem Jego miłości (Than schalt thou fele thine affeccion enflaumid with the fiire of His love)”[32].


Miłość wzbudzona w ten sposób w sercu człowieka jest najwyższą i jedyną nagrodą za trud medytacji: „Niech ci wystarczy, że odczuwasz poruszenia miłości, choć nie znasz przyczyny, i że w wewnętrznej tęsknocie nie znajdujesz żadnej myśli o czymkolwiek mniejszym niż Bóg, że ku Niemu zwracasz swoje pragnienie, proste i niezmienne (that thin entent be nakidly directe unto God)”[33]. Jest to dar miłości doznawany w spotkaniu Bożego dziecka ze swoim Stwórcą i Odkupicielem: „ktokolwiek otrzyma łaskę wykonania tego, o czym mówię, wda się jakby w miłą zabawę z Bogiem, który niczym ziemski ojciec bawi się ze swoim dzieckiem, tuląc je i całując; i znajdzie w tym radość”[34].


Przypisy


[1] Por. Dionizy, O teologii mistycznej, 1.
[2] Tamże, 1.
[3] Obłok niewiedzy, 40, tłum. W. Unolt, Poznań 1986,
[4] J. Main OSB, Chrześcijańska medytacja, Kraków 2012, s. 47. Ważne w tej kwestii wydaje się zdanie: „Niewłaściwe byłoby dopatrywanie się związków pomiędzy bezpojęciową modlitwą prostoty Obłoku niewiedzy a technikami medytacyjnymi buddyzmu. […] Zawsze jest to spotkanie z Kimś – kto się objawił, zesłał Syna, stał się człowiekiem”; W. Giertych, Wstęp, w: Obłok niewiedzy, tłum. W. Unolt, Poznań 1986, s. 14–15.
[5] Obłok niewiedzy, 68–69, s. 37. Tekst oryginalny: The Cloud of Unknowing, ed. J. Gallacher, Kalamazoo, Michigan, US–MI 1997.
[6] Obłok niewiedzy, 43.
[7] Tamże, 44.
[8] W. Johnston, Mistycyzm Obłoku niewiedzy, tłum. A. Gicala, Poznań 2001, s. 55.
[9] „this cloude of unknowyng is aboven thee, bitwix thee and thi God”; „a cloude of forgetyng bineth thee, bitwix thee and alle the cretures”; tamże, 5.
[10] W. Giertych, Wstęp, w: Obłok niewiedzy, s. 13.
[11] Obłok niewiedzy, 13.
[12] Obłok niewiedzy, 7.
[13] Tamże, 45.
[14] Tamże, 51.
[15] Tamże, 52.
[16] „of theire owne wrechidnes, or of the goodnes of God”; Obłok niewiedzy, 35–36.
[17] Tamże, 7.
[18] Tamże, 7.
[19] Obłok niewiedzy, 39.
[20] „none other thing than thiself”; tamże, 37.
[21] „schort preier peersith heven”; tamże, 37.
[22] Św. Jan od Krzyża, Droga na Górę Karmel, II, XIV, 11. Warto zaznaczyć, że Jan umieszcza tu parafrazę Syr 35, 21 w nieco innym kontekście, nie mówi bowiem o klasycznej modlitwie monologicznej, lecz o specjalnej łasce Bożej danej w modlitwie kontemplacyjnej: „Jest krótka, bo wolna od granic czasu. Przenika niebiosa, bo dusza ta jest zjednoczona w poznaniu niebiańskim”.
[23] Obłok niewiedzy, 68–69.
[24] Tamże, 42.
[25] Tamże, 6.
[26] Tamże, 3.
[27] Tamże, 4.
[28] Obłok niewiedzy, 6.
[29] Tamże, 38.
[30] „Seest thou not how He stondeth and abideth thee?”; tamże, 26.
[31] „a nakid entente directe unto God for Himself”; tamże, 24.
[32] „Than schalt thou fele thine affeccion enflaumid with the fiire of His love”; tamże, 26.
[33] „that thin entent be nakidly directe unto God”; tamże, 34.
[34] Tamże, 46.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.