ks. Andrzej Siemieniewski
Duchowość komunii
„Niech [Kościół w Europie] będzie odzwierciedleniem Ewangelii;
niech będzie autentycznym miejscem komunii;
niech żyje swoją misją głoszenia, celebracji i służby
Ewangelii nadziei dla pokoju i radości wszystkich”
(EiE 125)
niech będzie autentycznym miejscem komunii;
niech żyje swoją misją głoszenia, celebracji i służby
Ewangelii nadziei dla pokoju i radości wszystkich”
(EiE 125)
Problem jak najbardziej na czasie!
Duchowość komunii jest jednym z zagadnień o szczególnej aktualności we współczesnym Kościele. Świadczy o tym miejsce zajmowane przez to teologiczne pojęcie w wielu ważnych wypowiedziach papieża Jana Pawła II. Oto w liście apostolskim, będącym drogowskazem na trzecie tysiąclecie, czytaliśmy:
„Czynić Kościół domem i szkołą komunii: oto wielkie wyzwanie, jakie czeka nas w rozpoczynającym się tysiącleciu, jeśli chcemy pozostać wierni Bożemu zamysłowi, a jednocześnie odpowiedzieć na najgłębsze oczekiwania świata” (NMI 43).
Wezwanie to pokazuje najszerszy, bo ogólnoeklezjalny wymiar duchowości komunii. Istnieje też wymiar bardziej konkretnie wcielający tak ukierunkowane wysiłki w realia lokalne:
„Nasze kościelne wspólnoty powołane są, by być prawdziwymi szkołami komunii” (EiE 85).
W kontekście tematu naszego spotkania, skoncentrowanego przecież na przeżywaniu Ewangelii zgodnie ze stylem życia konsekrowanego, ważny będzie też taki oto fragment papieskiego nauczania:
„Zanim przystąpimy do programowania konkretnych przedsięwzięć, należy krzewić duchowość komunii, podkreślając jej znaczenie jako zasady wychowawczej wszędzie tam, gdzie kształtuje się człowiek i chrześcijanin, gdzie formują się szafarze ołtarza, duszpasterze i osoby konsekrowane, gdzie powstają rodziny i wspólnoty” (NMI 43).
Te trzy wybrane przykłady pokazują nam, że pojęcie duchowości niekoniecznie musi być zacieśnione do indywidualistycznej problematyki wewnętrznego świata pojedynczej osoby w jej spotkaniu z Bogiem. Jasne staje się, że wspólnotowość chrześcijańskiej propozycji pojawi się nie tylko w prostym byciu obok siebie albo w instytucjach potrzebnych dla zrealizowania konkretnych, pragmatycznych celów, ale także we wspólnym doświadczeniu bycia chrześcijaninem, we wspólnocie duchowej — czyli właśnie w duchowości komunii.
Co to jest „duchowość komunii”?
W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie pomocne okaże się obszerne wyjaśnienie, jakie znaleźć można w liście apostolskim Novo millennio ineunte (NMI 43). Po pierwsze więc, dowiemy się, że „duchowość komunii to przede wszystkim spojrzenie utkwione w tajemnicy Trójcy Świętej, która zamieszkuje w nas i której blask należy dostrzegać także w obliczach braci żyjących wokół nas”. Odkrywamy na tej drodze trynitarny aspekt tej duchowości, a więc jej wewnętrzne powiązanie z tajemnicą Trójcy. Nie zaczyna się ona od spojrzenia ukierunkowanego na człowieka w jakimś sensie czysto humanistycznym, ale od spojrzenia na Boga, które doprowadzi nas do człowieka. Kontemplacja wspólnoty w samym centrum tego, kim Bóg jest sam w sobie, prowadzi do najpełniejszego odkrycia podstawy godności osoby ludzkiej.
Po wtóre, „duchowość komunii to także zdolność odczuwania więzi z bratem w wierze dzięki głębokiej jedności mistycznego Ciała, a zatem postrzegania go jako «kogoś bliskiego», co pozwala dzielić jego radości i cierpienia, odgadywać jego pragnienia i zaspokajać jego potrzeby, ofiarować mu prawdziwą i głęboką przyjaźń”. Ten drugi aspekt ma charakter eklezjalny. Najpierw chrześcijanin odkrywa w wierze nierozerwalną jedność kościelnej wspólnoty, czyli Ciała Chrystusa, by potem wyciągnąć z tego jak najbardziej egzystencjalny i praktyczny wniosek: wspólnotę życia z bratem, którego obecność odkrywam koło siebie.
Po trzecie zaś, „duchowość komunii to także zdolność dostrzegania w drugim człowieku przede wszystkim tego, co jest w nim pozytywne, a co należy przyjąć i cenić jako dar Boży: dar nie tylko dla brata, który bezpośrednio go otrzymał, ale także «dar dla mnie»”. W tej kolejnej perspektywie odkrywamy jeszcze inny akcent: oto obrazem Boga jest nie tylko pojedynczy człowiek, ale — jak czytamy w Biblii — „stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1,27). Obrazem Boga pełniej jest człowiek we wspólnocie niż człowiek sam, wyizolowany. Tu leży fundament oczekiwania, że ten drugi stanie się dla mnie darem.
Na koniec dowiadujemy się z lektury papieskiego dokumentu, że „duchowość komunii to umiejętność «czynienia miejsca» bratu, wzajemnego «noszenia brzemion» (por. Ga 6,2) i odrzucania pokus egoizmu, które nieustannie nam zagrażają, rodząc rywalizację, bezwzględne dążenie do kariery, nieufność, zazdrość”. Aspekt moralny, etycznego wymagania, to najbardziej życiowy wniosek z pragnienia przeżywania duchowości komunii.
Chrześcijanin staje wobec wszystkich tych trzech aspektów duchowości komunii jednocześnie na niedzielnej Eucharystii, która jest „sakramentem jedności” (NMI 36).Tu właśnie mamy dostęp do tajemnicy Trójcy, która mocą ofiary Krzyża tworzy z ludzi Ciało Chrystusa — czyli Kościół — i uzdalnia do podjęcia misji zgodnie ze słowami końcowego rozesłania:
„Komunia jest owocem i objawieniem owej miłości, która wypływając z serca przedwiecznego Ojca, rozlewa się w nas za sprawą Ducha darowanego nam przez Jezusa (por. Rz 5,5), abyśmy wszyscy stali się «jednym duchem i jednym sercem» (por. Dz 4,32). Właśnie budując tę komunię miłości Kościół objawia się jako «sakrament», czyli jako «znak i narzędzie wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego»” (NMI 42).
Zakonny wymiar duchowości komunii
Zdanie z listu Novo millennio ineunte: „spojrzenie utkwione w tajemnicy Trójcy Świętej, która zamieszkuje w nas i której blask należy dostrzegać także w obliczach braci żyjących wokół nas”, zapewne szczególnie brzmi w uszach osoby konsekrowanej. Sięgnijmy po obraz z historycznych początków życia konsekrowanego, po dobrze znane chwile rozstajnych dróg życiowych św. Antoniego Pustelnika. Zobaczmy raz jeszcze pewien podstawowy model początku każdej formy życia wspólnotowego, model powtarzany potem setki i tysiące razy:
„Pogrążony w takich myślach [Antoni] wszedł do Domu Bożego, gdzie wtedy właśnie czytano Ewangelię, i usłyszał głos Pana, który mówił bogaczowi: «Jeśli chcesz być doskonały idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim. Potem przyjdź i pójdź za mną, a będziesz miał skarb w niebie» (Mt 19,21) […]; wyszedłszy więc natychmiast, całą posiadłość oddał chłopom ze swojej wsi i sprzedał wszystkie ruchomości, a uzyskane pieniądze dał biednym” (Vita Antonii, 2).
Początkiem wspólnoty zgromadzenia zakonnego — czy też, dodajmy, także na przykład eklezjalnego ruchu — paradoksalnie nie jest pragnienie stworzenia wspólnoty zgromadzenia bądź ruchu. Początkiem jest powołanie, wezwanie:
„[Antoni] zajął się pracą ręczną, kiedy usłyszał: «kto nie chce pracować, niech też nie je» (2 Tes 3,10); a z tego, co wypracował, część przeznaczał na chleb, część oddawał potrzebującym (Dz 20,35). Modlił się nieustannie, gdy się dowiedział, że trzeba się modlić bez przerwy (1 Tes 5,17)” (VA 3).
„Usłyszał” — od Kogoś. „Dowiedział się” — od Kogoś. Przed treścią wezwania musi więc istnieć osobista relacja z Bogiem, gdyż tylko wtedy może pojawić się wezwanie wraz z impulsem Ducha Świętego. Warto w tym miejscu wesprzeć naszą refleksję fragmentem Katechizmu Kościoła Katolickiego, który na początku czwartej swojej części mówi:
„[Tajemnica chrześcijańskiej wiary] wymaga, aby wierni w nią wierzyli, celebrowali ją i żyli nią w żywym i osobistym związku z Bogiem żywym i prawdziwym” (KKK 2558).
Doktryna na temat tajemnicy chrześcijańskiej („by wierni w nią wierzyli”), sakramentalny porządek liturgii („by ją celebrowali”) i zasady życia moralnego („by nią żyli”), ma sens tylko wtedy, jeśli prowadzi do spełnienia podstawowego celu istnienia chrześcijańskiej wiary: do żywej (czyli aktualnej) i osobistej (czyli wewnętrznej, „mojej”) relacji z Bogiem.
Jeśli papież sformułował swoje zalecenia w stosunku do wszystkich wspólnot europejskiego Kościoła, to z pewnością ze szczególną gorliwością należy je przyjąć w środowisku życia konsekrowanego:
„Od chrześcijan Europy wymaga się, by żyjąc w głębokiej komunii ze Zmartwychwstałym, nie przestawali być Jego rzeczywistym objawieniem. Potrzeba wspólnot, które […] strzegłyby sensu życia liturgicznego i życia wewnętrznego. Przede wszystkim i nade wszystko powinny one chwalić Pana, modlić się do Niego i słuchać Jego Słowa. Tylko w ten sposób będą mogły poznać Jego tajemnicę i żyć całkowicie w odniesieniu do Niego, jako członki Jego wiernej Oblubienicy” (EiE 27).
Podobnie warto pogłębić myśl: „duchowość komunii to także zdolność odczuwania więzi z bratem w wierze dzięki głębokiej jedności mistycznego Ciała”. Wspólnota kościelna, w tym także zakonna, to nie tylko pomoc ułatwiająca powołanemu drogę do Boga. To także rodzaj zwierciadła pokazującego, poprzez ludzkie wady innych, moje własne wady oraz przypominającego — w ten właśnie sposób — że czymś innym jest wyobrażenie o swojej chrześcijańskiej doskonałości, a czymś innym codzienna jego konfrontacja z rzeczywistością nie wyimaginowaną, ale w sposób wymagający konkretną: z rzeczywistością wspólnoty.
Bóg, powołując do wspólnoty zbawienia, nie odejmie od nas wszystkich naszych wad. Pismo mówi do chrześcijan: „obleczcie się w serdeczne miłosierdzie” (Kol 3,12), a przecież ma to sens tylko wtedy, jeśli ten, kto jest blisko, kogo spotykam i dotykam, okazuje się mieć wady, które mnie wyprowadzają z równowagi: „Znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem: jak Pan wybaczył wam, tak i wy” (Kol 3,13). Tak trudne bywają realia Kościoła, i to jest właśnie chrześcijaństwo: „Kto twierdzi, że w Nim [w Jezusie] trwa, powinien sam postępować tak, jak On postępował” (1 J 2,6). Jezus miał do czynienia z bardzo frustrującą wspólnotą — bardzo zawodną wspólnotą bardzo niedoskonałych ludzi. Pójść za nim oznacza wejść w duchowość komunii z takim samym typem towarzyszy drogi.
Ważne akcenty można też odkryć, rozważając kolejny element papieskiego określenia duchowości komunii — „zdolność dostrzegania w drugim człowieku przede wszystkim tego, co należy przyjąć i cenić jako dar Boży: dar nie tylko dla brata, który bezpośrednio go otrzymał, ale także «dar dla mnie»”. W ten sposób wchodzimy w samo centrum niezwykle aktualnego zagadnienia odnowienia obecności charyzmatów w codzienności chrześcijańskiej, w tym także zakonnej:
„Ta wizja komunii jest ściśle związana ze zdolnością chrześcijańskiej wspólnoty do otwarcia się na wszystkie dary Ducha. Jedność Kościoła nie oznacza jednolitości, ale połączenie w organiczną całość uprawnionych odmienności. Jest to rzeczywistość wielu członków połączonych w jednym Ciele — jedynym ciele Chrystusa (por. 1 Kor 12,12)” (NMI 46).
Jakże często spotykam się z tym, że kiedy poprosić w grupie osób zakonnych o podanie przykładów charyzmatów, to albo padają przykłady z czasów odległych, albo z grup innych, niż ta oto konkretna wspólnota zakonna. „Wyrwani do odpowiedzi” zdecydowanie chętniej powołują się wtedy na zasłyszane przykłady proroctw, uzdrawiania, niż na te charyzmaty, którymi — jako osoby zakonne — w pierwszym rzędzie powinny żyć: bezżeństwo (por. 1 Kor 7,7), dzieła miłosierdzia (por. Rz 12,6n). Tego typu zjawiska są naglącym wezwaniem do odnowienia teologii charyzmatu i jego obecności w doświadczeniu życia codziennego.
Znakomitym wzorcem może tu być podstawowy dokument o doskonałości zakonnej, soborowy Perfectae caritatis (PC 8). Zawiera on ważny fragment, będący parafrazą tekstu biblijnego (por. Rz 12,1-9). Kiedy czytamy: „liczne są w Kościele instytuty”, przypominamy sobie Pawłowe słowa: „tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie członkami” (Rz 12,5). Dopiero śledząc schemat z Listu do Rzymian: jedno ciało (por. Rz 12,5); różne dary (por. Rz 12,6-8); miłość jako czynnik jednoczący (por. Rz 12,9) i przypominając sobie ten sam schemat z 1 Kor 12,13-14, możemy w pełni zrozumieć tekst Perfectae caritatis, 8. Jak ważna jest taka skojarzona z Biblią lektura tekstu soborowego, odkryjemy, kiedy zauważymy, jak rzadko słowo „charyzmat” kojarzy się dziś z nauką Listu do Rzymian, który wymienia listę darów (gr. charismata): dar proroctwa, urząd diakona, urząd nauczyciela, dar upominania, dar rozdawania, dar czynienia uczynków miłosierdzia (por. Rz 12,7-8); Pierwszy List św. Piotra natomiast wymienia: dar (gr. charisma) przemawiania i posługiwania (por. 1 P 4,10-11).
Uważnemu czytelnikowi dokumentów Magisterium Kościoła, poruszających temat duchowości komunii, trudno będzie ukryć radość, kiedy zauważy, że dwa przykłady przytoczone przez Jana Pawła II, a mające zilustrować charyzmatyczny dar, kryjący się w drugim człowieku, pochodzą z życia zakonnego:
„znamienna jest wskazówka, jakiej św. Benedykt udziela opatowi, zalecając mu, aby zasięgał rady także u najmłodszych: «Często Pan objawia komuś młodszemu, co jest najlepsze»”;
„zaś św. Paulin z Noli wzywa: «Wsłuchujmy się w słowa wychodzące z ust wszystkich wiernych, bo w każdym z nich tchnie Duch Boży»” (NMI 45).
* * * * *
Dlatego właśnie zostaliśmy zachęceni do obrony Prawdy chrześcijaństwa:
„po dwudziestu wiekach Kościół ma do ofiarowania na początku trzeciego tysiąclecia to samo orędzie, które stanowi jego jedyne bogactwo: Jezus Chrystus jest Panem; w Nim i tylko w Nim jest zbawienie” (EiE 18).
Po pierwsze więc, odnowa duchowości nie ma polegać na upodobnieniu się do przeważających w społeczeństwie trendów duchowych — na „wzięciu wzoru z tego świata”. Polega raczej na takim „przemienianiu się przez odnawianie umysłu” (Rz 12,1n), by upragnioną nowość odnaleźć w źródle.
Po drugie zaś, duchowość nie jest czymś czysto subiektywnym, zależnym tylko od indywidualnych przeżyć wewnętrznych. Jest czymś także zobiektywizowanym i poddającym się racjonalnej dyskusji:
„Doktryna to nie zbędny bagaż ciążący katolikom podążającym drogą wiary. Doktryna to pojazd, który umożliwia tę podróż”[1].
Przywrócenie klarowności doktrynalnej doświadczenia chrześcijańskiego to ważne wyzwanie, przed jakimi stajemy jako wspólnota chrześcijańska u progu trzeciego tysiąclecia:
„Istnieje zatem paląca potrzeba, aby ukazać jasno i głęboko prawdę o Chrystusie jako o jedynym Pośredniku między Bogiem a ludźmi i jedynym Odkupicielu świata, odróżniając Go wyraźnie od założycieli innych wielkich religii” (TMA 38).
W konfrontacji z tymi wyzwaniami potrzebne jest przypomnienie realiów eklezjalnych. Duchowość nie jest tylko teorią, ale również praktyką — bywa przeżywania przez poszczególnych chrześcijan i przez ich wspólnoty. Potrzebna jest też perspektywa globalna, gdyż perspektywa europejska jest zdecydowanie niewystarczająca. Z punktu widzenia Starego Kontynentu usprawiedliwione bywają konstatacje, że chrześcijaństwo po raz pierwszy w historii przeżywa najwyższą groźbę ostatecznego zniknięcia z mapy świata. Globalny punkt widzenia pozwala zrozumieć, dlaczego inni głoszą z kolei, że żyjemy w najwspanialszych czasach historii Kościoła.
Duchowość komunii jest możliwa tylko tam, gdzie jest wspólne oczekiwanie na interwencję Ducha. Tu może być klucz do zrozumienia, dlaczego posoborowa odnowa życia zakonnego zakończyła się niefortunnie w wielu krajach. Jeśli bardzo dużo mówi się o psychologii, socjologii, a nawet o teologii, a mało o tym, czego oczekujemy od Ducha Świętego konkretnie na jutro, to wspólnota jest niemożliwa.
Pierwsza wspólnota powstaje z wezwania „pójdź za Mną” skierowanego do Dwunastu — pójdziesz, a zobaczysz coś niesłychanego. Kolejny etap powstaje z obietnicy: „pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni mocą z wysoka” (Łk 24,49). Nie ma innej drogi do wspólnoty i do duchowości komunii.
[2004]
Przypisy
[1] G. Weigel, Czym jest katolicyzm? Dziesięć kontrowersyjnych pytań, Kraków 2003, s. 65.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.