bp Andrzej Siemieniewski
Jak głosić kerygmat wzorem św. Pawła Apostoła
Jezus Chrystus „dzisiaj, tak jak wówczas, wysyła nas na drogi świata, aby głosić Jego Ewangelię wszystkim narodom ziemi (por. Mt 28, 19) […] Dziś potrzeba bardziej przekonującego zaangażowania kościelnego na rzecz nowej ewangelizacji, aby na nowo odkryć radość w wierze i odnaleźć entuzjazm w przekazywaniu wiary” (Benedykt XVI, list Porta fidei, 7). Zacytowane przez papieża biblijne słowa „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” odnoszą się do nauczania w bardzo szczególnym sensie. Użyte tam słowo μαθητεύσατε tłumaczy się często raczej jako „czyńcie uczniów”. Dopiero ten, kto stał się uczniem, będzie zdolny uczyć się w jeszcze innym sensie. Dowiadujemy się tego z sąsiadującego wersetu Biblii: „Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” (Mt 28,20). Tu z kolei pojawia się słowo διδάσκοντες. Jest to stopniowe i trwające całe życie uczenie się czy to poprzez katechezę czy też przez kazania i homilie: nie będzie to jednak możliwe bez pierwszego etapu. Tak jak najlepsze dydaktyczne programy szkolne, znakomicie przygotowane warsztaty i kadra pedagogiczna nie przydadzą się komuś, kto nie zapisał się do szkoły, podobnie katecheza i kazanie nie są przydatne dla kogoś, kto w swoim sercu nie stał się jeszcze uczniem Jezusa. Najpierw potrzebne jest takie głoszenie kerygmatu, aby doprowadzić daną osobę do chrztu (lub w wypadku już ochrzczonych do odnowienia sakramentu chrztu). Potem dopiero przyda się głoszenie katechetyczne, które doprowadzi do poznania pełnej nauki Kościoła.
W związku z tym wiele miejsca poświęcono w ostatnich latach problemowi: jaka jest treść kerygmatu? To bardzo słuszne pytanie, ale przecież potrzebna jest nam nie tylko świadomość tego, co głosić jako kerygmat Dobrej Nowiny, ale także tego, jak go głosić.
1. Kerygmatyczne „co” i „jak”
Przy ustalaniu treści kerygmatu najbardziej przydatny okazuje się tekst Dziejów Apostolskich: nic bardziej pożytecznego w tej kwestii, jak przegląd wszystkich miejsc, w których Apostołowie wygłaszają pierwsze, a więc kerygmatyczne orędzia do kolejnych grup słuchaczy.
Takich tekstów w Dziejach jest kilkanaście: jest więc kerygmat głoszony przez Piotra najpierw w Jerozolimie po Zesłaniu Ducha Świętego (Dz 2,14-39), a potem w krużganku Salomonowym świątyni (Dz 3,12-26). Jest też kerygmat głoszony przez Pawła w synagodze do Izraelitów i do prozelitów (Dz 13,16-41) oraz do pielgrzymów w świątyni (Dz 22,3-21).
Mamy też przykłady głoszenia kerygmatu wobec środowisk ewidentnie nieprzyjaznych: tak uczynił sam Piotr (Dz 4,11-12), potem Piotr i Apostołowie wobec Sanhedrynu (Dz 5,29-32) czy – też wobec Sanhedrynu – Szczepan (Dz 7,2-53).
Są też dwa przykłady kerygmatu głoszonego w wąskim gronie: osobiste dzielenie się wiarą, jak uczynił to Filip wobec Etiopczyka wyznającego judaizm (Dz 8,30-38) oraz Paweł wobec króla Agryppy (Dz 26,2-23).
Jeszcze innego rodzaju ma charakter głoszenia „ad gentes”, do ludzi wszelkich narodów, religii i kultur. Tak przemówił Piotr do Korneliusza (Dz 10,34-47), Paweł do pogan pod wodzą kapłana Zeusa (Dz 14.15-17) i – znowu – Paweł do pogan na Areopagu (Dz 17, 22-31).
Analiza tych biblijnych perykop pozwala nam dość dokładnie stwierdzić, jaka była treść apostolskiego kerygmatu i jak modyfikował się on wraz ze zmiennością środowiska, do którego był kierowany. Jednak fragment Dziejów Apostolskich, który odpowie nam najlepiej na pytanie, jak głosić, znajdziemy gdzieś indziej. Postawmy pytanie: jak ewangelizowano Szawła?
2. Jak zewangelizowano Szawła
a. ewangelizacja świadectwem
Oczywiście, każdy czytelnik Biblii przypomni sobie słowa Apostoła: „Głoszona przeze mnie Ewangelia nie jest wymysłem ludzkim. Nie otrzymałem jej bowiem ani nie nauczyłem się od jakiegoś człowieka, lecz objawił mi ją Jezus Chrystus” (Ga 1, 11-12). Owszem, to prawda, ale przecież Szaweł na samym początku owego objawienia otrzymał też polecenie natychmiastowego udania się do Kościoła: „Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić” (Dz 9, 6). Jakie były pierwsze słowa, które usłyszał ten, który zaledwie kilka dni wcześniej „siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich” (Dz 9)? Moglibyśmy spodziewać się gorzkich wyrzutów i pretensji za wyrządzone szkody i krzywdy. Zapewne tego oczekiwał też sam niedawny prześladowca Kościoła. Zamiast zarzutów i oskarżeń usłyszał jednak: „Szawle, bracie” (Dz 9, 17). Jak zauważyli biskupi polscy w liście skierowanym do kapłanów na Wielki Czwartek 2012 r.:
„Niedawny prześladowca przejrzał, słysząc głos swej niedoszłej ofiary – wtedy mianowicie, kiedy Ananiasz, zapewne nie bez lęku, wszak dobrze wiedział, do kogo idzie (zob. Dz 9, 13-14), nazwał go „bratem” («Szawle, bracie!»). Bez tego słowa, być może, nie dokonałaby się w ogóle ewangelizacja Pawła”.
Pierwsza odpowiedź, na pytanie „jak ewangelizować” brzmi więc: ewangelizujemy będąc świadkiem tej postawy i „tych samych dążeń, które były w Chrystusie Jezusie” (por. Flp 2,5). Jedyną bronią mającą moc zwyciężyć bramę serca przeciwnika Kościoła jest świadectwo przebaczenia.
Sięgnijmy po przykład z historii: u progu XX wieku Kościół wydawał się skutecznie odsunięty na margines i zastąpiony przez siły laickie. To właśnie wtedy o. Kolbe oceniał stan Kościoła jako dramatyczny:
„Pamiętam, że rozmawiałem ze współklerykami i o lichym stanie naszego Zakonu, i o jego przyszłości. I wtedy utrwaliło mi się w myśli zdanie: albo postawić na nogi, albo rozwalić. Bo żal młodzieży, która w najlepszej nieraz intencji do nas przychodzi i ileż razy zatraca ideał świętości właśnie w klasztorze. - Jak to zrobić, nie myślałem [...] Masoneria w Rzymie coraz śmielej występowała - wywiesiła swój sztandar przed oknami Watykanu, na sztandarze czarnym giordano-brunistów umieściła św. Michała Archanioła pod nogami Lucyfera i w ulotkach głośno występowała przeciwko Ojcu św.”[1]
To właśnie wtedy o. Kolbe rozpoczął kampanię – nie walki przeciw masonom, ale modlitwy o ich nawrócenie, aby stali się jednymi z nas. Zachęcał aby odmawiać codziennie jak najczęściej akt strzelisty «O Maryjo, bez grzechu pierworodnego poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają , a zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie». Modlitwa ta tchnie ewangelizacyjnym duchem Dziejów Apostolskich.
b. ewangelizacja eklezjalna
Każdy, kto zajrzy do całego opisu z Dziejów Apostolskich, aby przeczytać, co właściwie wydarzyło się pod Damaszkiem, odkryje nie tylko to, co Chrystus osobiście przekazał Pawłowi, ale też — być może ze zdziwieniem — czego nie przekazał! Owszem więc, Chrystus „przedstawia się” kandydatowi na Apostoła: „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz” (Dz 9,5). I w miejscu, w którym moglibyśmy oczekiwać, że powie: „Jestem Jezus, którego prześladujesz… wyjawię ci więc moją naukę”, Pan Jezus mówi: „Wejdź do miasta, tam inni ci powiedzą, co masz czynić” (por. Dz 9,6). Pan Jezus się przedstawia i o niczym więcej Pawła nie informuje — z jednym wyjątkiem! Zamiast dać Pawłowi kubek prawdy, którą mógłby przekazać mówiąc przez kilka minut, daje mu dostęp do źródła prawdy, do którego Paweł będzie miał od tej pory dostęp przez całe życie. W jaki sposób?
„Tam ci powiedzą, co masz czynić” — co to za „oni”? To ludzie tacy jak Ananiasz, zwani „uczniami”. Wtedy nie istniała jeszcze nazwa „katolik”. Nie istniała nawet nazwa „chrześcijanin”. Tych, których dzisiaj nazywamy katolikami czy chrześcijanami, wtedy nazywano „uczniami”. Sens słów Jezusa był taki: „Idź, Szawle, do miasta, tam są Moi uczniowie i oni ci powiedzą, co masz czynić. Mój Kościół ci to powie!”
I do dzisiaj, każdy kto się nawraca, kto szuka swojego powołania do świętości w świecie, powtarza doświadczenie Szawła. Każdy grzesznik, każdy z nas, który musi się opamiętać, nawrócić, który spotyka Pana Jezusa, słyszy: „Ja jestem Jezus”. Objawia się w jakimś doświadczeniu, w jakimś błysku prawdy, w jakimś przebudzeniu sumienia: „To ja jestem ten Jezus, którego do tej pory odrzucałeś, a co do reszty, to idź do miasta, idź do Kościoła — tam są uczniowie tacy jak Ananiasz, oni ci powiedzą resztę”.
To w tym mieście, które nazywa się „Kościół Boży”, „Miasto Boże”, „Kościół Chrystusa”, Paweł usłyszał i zapisał: „Otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem” (1 Kor 11,23). Kiedy otrzymał od Pana? Czy pod Damaszkiem Pan Jezus zrobił mu wykład o chrzcie, i o pokucie, i o Eucharystii, i o wszystkich cudach i przypowieściach, które wygłosił? Nie. Pod Damaszkiem wskazał drogę do źródła, z którego Paweł będzie mógł czerpać już nie tylko jeden kubek lub drugi, ale będzie mógł pić prawdę aż do końca życia. To w ten sposób — pisze Paweł — „otrzymałem od Pana”, w ten sposób otrzymałem „to, co wam przekazałem”.
c. ewangelizacja sakramentalna
Ewangelizacja, z którą spotkał się Szaweł, ma nie tylko aspekt przeżyciowy, ale prowadzi wprost do życia sakramentalnego: „Szawle, bracie, Pan Jezus przysłał mnie, abyś został napełniony Duchem Świętym” — dlatego Szaweł „został ochrzczony” (Dz 9, 17-18). Chrzest okazał się sposobem napełnienia Duchem Świętym, który jest Duchem świętości: Szawłowi otworzył drogę do świętości według otrzymanego powołania. Także i dla nas fundamentem duchowości ma być spotkanie z Chrystusem w Jego Kościele i w Jego sakramentach: otwiera światłe oczy serca i prowadzi do napełnienia Duchem Świętym. To właśnie mamy na myśli, kiedy mówimy, że „Chrystus Obecny jest mocą swoją w sakramentach tak, że gdy ktoś chrzci, sam Chrystus chrzci” (KL, 7).
3. Jak ewangelizował Paweł
a. spotkać słuchacza tam, gdzie on jest (a nie tam, gdzie ja jestem…)
Apostoł Paweł nie oczekiwał, że jego słuchacze w punkcie wyjścia będą podzielać jego zrozumienie wiary. Wręcz przeciwnie, zdawał sobie sprawę, że zdobycie ich zainteresowania, a jeszcze więcej – zdobycie ich serca, to dopiero trudne zadanie do wykonania. Jeśli wyobrazić sobie Apostoła stojącego na szczycie (gdyż otrzymał już pełnię daru wiary w chrześcijańskie objawienie), to nie wołał do słuchaczy stojąc na górze, ale schodził na dół po zboczu, do tego punktu, w którym znajdował się słuchacz. Nie zaczynał od antagonizowania słuchaczy (co nam w dwudziestym pierwszym wieku niestety zdarza się nader często…), ale starał się tak sformułować kerygmat, by jasnym się stało, że Jezus jest odpowiedzią na najgłębsze pragnienia serca słuchacza, każdego słuchacza, niezależnie od tego, na jakim etapie życia religijnego czy moralnego się znajduje.
– Do uczniów Jana Chrzciciela zszedł, aby spotkać ich w tym miejscu, w którym faktycznie była ich wiara, a więc do doświadczenie przedchrześcijańskiego chrztu: „«Jan udzielał chrztu nawrócenia, przemawiając do ludu, aby uwierzyli w Tego, który za nim idzie, to jest Jezusa» - powiedział Paweł. Gdy to usłyszeli, przyjęli chrzest w imię Pana Jezusa. A kiedy Paweł włożył na nich ręce, Duch Święty zstąpił na nich” (Dz 19, 4-6).
– W sięganiu do serca słuchacza schodził też do pozostałych wyznawców judaizmu. Po nabożeństwie w sobotę w synagodze Paweł przemówił: „My właśnie głosimy wam Dobrą Nowinę o obietnicy danej ojcom: że Bóg spełnił ją wobec nas jako ich dzieci, wskrzesiwszy Jezusa” (Dz 13,32).Spotkało się to z tak dobrym przyjęciem, że „proszono, aby w następny szabat mówili do nich o tym samym” (Dz 13,42).
– Najbardziej konfrontacyjnie wypadło przemówienie do pogańskich wyznawców Zeusa. Do nich też „zszedł”, aby spotkać ich naturalną religijność, choć od razu korygując konkretne wyobrażenia pogaństwa: „Ludzie, dlaczego to robicie! My także jesteśmy ludźmi, podobnie jak wy podlegamy cierpieniom. Nauczamy was, abyście odwrócili się od tych marności do Boga żywego, który stworzył niebo i ziemię, i morze, i wszystko, co w nich się znajduje. Pozwolił On w dawnych czasach, że każdy naród chodził własnymi drogami, ale nie przestawał dawać o sobie świadectwa czyniąc dobrze. Zsyłał wam deszcz z nieba i urodzajne lata, karmił was i radością napełniał wasze serca” (Dz 14,15-17).
– Podobnie wyglądało wyjście do innych Greków, tym razem usposobionych filozoficznie, aby spotkać ich w typowym dla nich pragnieniu poszukiwania Prawdy: „Przechodząc i oglądając wasze świętości jedną po drugiej, znalazłem też ołtarz z napisem: «Nieznanemu Bogu». Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając” (Dz 17, 23).
Jakże podobnie wygląda metoda stosowana przez jednego z najskuteczniejszych ewangelizatorów XX wieku, o. Maksymiliana Kolbe:
„Dziwnymi drogami łaska Boża przywiodła pewnego nowicjusza […]. Jeszcze nie ma roku, jak przyszedłszy zwiedzić "Niepokalanów" pełen był przesądów nie tylko pogańskich, ale także nabytych z książek o treści socjalistycznej, ateistycznej i tym podobnych. Na zapytanie, czy Pan Bóg istnieje, odpowiedział wyraźnie: nie będzie istniał. Po pierwszej jednak rozmowie już światło zaświtało w tej czystej duszy i chcąc jakoś okazać swą wdzięczność, jako z zawodu fotograf, sprawił nam zaraz fotografię grupy mieszkańców Mugenzai no Sono. Potem często przychodził na dysputy […] Tak nadszedł dzień Bożego Narodzenia, w którym otrzymał chrzest i imię Paweł. Imię to celowo mu zaproponowałem. Przedtem bowiem, stojąc na czele pewnego stowarzyszenia młodzieży, nienawidził chrześcijaństwa […] i był wrogiem katolików. Powiedziałem mu wtedy, że jak przedtem prześladował katolicyzm z Szawłem, tak teraz powinien go rozpowszechniać z nawróconym Pawłem”[2].
b. głosić możliwość radykalnej zmiany życia
Apostoł Paweł głosił możliwość przemiany życia – łącznie z nawróceniem i chrztem –dla tych, którzy chrześcijanami nie są. Dialog z wyznawcami innych religii oraz z agnostykami i ateistami jest bardzo potrzebny i dziś jeszcze bardziej konieczny niż kiedykolwiek. Ale nie może zastąpić kerygmatycznego głoszenia Ewangelii po to, aby ci ludzie mogli zostać chrześcijanami. Tam, gdzie nie brak misyjnej postawy, nie brakuje też owoców. Paweł głosił tak, że jego słuchacz powiedział w końcu: „Niewiele brakuje, a przekonałbyś mnie i zrobił ze mnie chrześcijanina” (Dz 26,28).
Nie możemy zapomnieć, że duszpasterstwo to nie tylko zachowanie tego daru wiary, którzy już mamy oraz jego przekaz w rodzinach. W skali Kościoła powszechnego kilkanaście procent katolickich chrztów udziela się nawracającym się osobom dorosłym. A konferencja episkopatu Korei Południowej podała w swoich statystykach, iż w ubiegłym roku chrzest przyjęło tam 134 tysięcy osób. Zdecydowaną większość (ponad 100 tys.) z nich to osoby dorosłe[3], a więc konwertyci. Południowokoreański Kościół rośnie w tempie 3% rocznie i w wielu parafiach kilkaset chrztów dorosłych w ciągu roku jest na porządku dziennym. Trwa program pastoralny Evangelization Twenty Twenty którego celem jest doprowadzenie do wiary i Kościoła dwudziestu procent Koreańczyków do roku 2020. Tamtejszy Kościół nie zadowala się tym, że katolicy stanowią ponad dziesięć procent społeczeństwa i wie, że Bóg ma większe pragnienia.
W podobnym duchu napisał w liście do Benedykta XVI były dziennikarz i parlamentarzysta Magdi Cristiano Allam, jeden z byłych muzułmanów nawróconych we Włoszech na chrześcijaństwo: „Drogi Ojcze Święty, przyjmij w Watykanie nawróconych do Jezusa muzułmanów. Chcemy, by Kościół katolicki przestał się bać przekonywać muzułmanów do prawdy o Chrystusie”[4]. Apel do Benedykta XVI przedrukował jeden z największych włoskich dzienników „Il Giornale” dokładnie w czasie, gdy w Rzymie trwał Synod Biskupów poświęcony nowej ewangelizacji.
Z kolei Ruch Najśw. Maryi Panny z Kabylii (północna prowincja Algierii) zachęcał do modlitwy w intencji nawrócenia muzułmanów: odmówienia jednej dziesiątki różańca podczas Ramadanu 2012 r.[5], podczas gdy francuski kanał telewizyjny France 24 donosi o tysiącach nawróceń na chrześcijaństwo w Algierii[6].
Z drugiej strony, komentarzem do tego niech będzie słowo odzwierciedlające stan umysłu być może dominujący w naszej epoce:
„Niektórzy ulegają pokusie powstrzymywania się od głoszenia Chrystusa, ponieważ uważają, że w ten sposób okazują głębszy szacunek wartościom ludzkim i duchowym, obecnym już w kulturach i religiach świata, podczas gdy okazywanie szacunku dla jakiejś wartości oznacza pozwolenie na jej ostateczne wypełnienie – a to właśnie dokonuje się w obliczy Ewangelii”[7].
4. Śladami Pawła: nawiązywanie do Tradycji Kościoła
Jak naśladować dziś tę metodę wychodzenia po słuchacza, by spotkać go w miejscu jego życia wiary, by nie antagonizować go faryzejską postawą typu: „ja wiem, jak ewangelizować, gdyż jestem chrześcijaninem biblijnego kerygmatu, a ten tłum, który nie zna Biblii, jest przeklęty” (por. J 7,49).
a. kerygmat Stolicy Apostolskiej
Najpierw więc trzeba odkryć wiele kerygmatycznych elementów w nauczaniu Stolicy Apostolskiej.
Czyż nie jest pięknym sformułowaniem kerygmatu ta seria chrześcijańskich prawd, które znajdujemy w liście Jana Pawła II Tertio millennio adveniente 7-8 (1994):
– W Jezusie Chrystusie Bóg nie tylko mówi do człowieka – Bóg szuka człowieka z potrzeby swego ojcowskiego serca. Dlaczego szuka? Dlatego, że człowiek oddalił się od Boga, dał się sprowadzić na manowce przez nieprzyjaciela Boga.
– Jeżeli Bóg szuka człowieka przez swojego Syna, to dlatego, ażeby wytłumaczyć człowiekowi, że znajduje się na błędnych drogach, ale to znaczy także przezwyciężyć zło, które rozpanoszyło się w dziejach człowieka. Właśnie to przezwyciężenie zła nazywa się Odkupieniem. Dokonuje się ono za cenę Ofiary Chrystusa, dzięki której człowiek dostępuje darowania długu zaciągniętego przez grzech i łaski pojednania z Bogiem.
– Religia, która ma początek w tajemnicy odkupieńczego Wcielenia, jest religią „trwania we wnętrzu Boga”, uczestniczenia w Jego własnym życiu. Mówi o tym św. Paweł w tekście przytoczonym na samym początku: „Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze!” (Ga 4,6).
Na tym właśnie polega owa religia „trwania w wewnętrznym życiu Boga”, któremu początek daje Wcielenie Syna Bożego. Duch Święty, który przenika głębokości Boże (por. 1 Kor 2,10), wprowadza nas, ludzi, w te głębokości za sprawą Ofiary Chrystusa (por. TMA 7-8).
Czyż nie jest wspaniały wprowadzeniem w kerygmatyczne głoszenie to, które znajdziemy w Papieża Benedykta XVI:
„U początku bycia chrześcijaninem stoi nie decyzja etyczna czy jakaś wielka idea, ale spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, które nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie. Św. Jan przedstawił w swojej Ewangelii to wydarzenie w następujących słowach: «Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w niego wierzy... miał życie wieczne» (3, 16)” (Deus Caritas est, 1).
I czyż znajdziemy piękniejszy tekst przyjęcia Jezusa do życia niż ten, który w 2003 roku zaproponowano uczestnikom spotkania w Lednicy:
„Nadszedł czas! Niech zamilkną śpiewy! Niech nas ogarnie gwałtowny szum i łagodny powiew Bożego Ducha! Niech wzbudzi w nas moc wiary Piotra i Apostołów, i uczyni nas zdolnymi do przyjęcia i wyznania prawdy, że Panem świata i Panem naszego życia jest Jezus Chrystus, zmartwychwstały i chwalebny władca czasów i dziejów. […]
Ja, ... wspominając swój własny chrzest wierzę i wyznaję, że Jezus Chrystus jest Synem Boga żywego, i Jego jest chwała, majestat, moc i władza przed wszystkimi wiekami i teraz, i na wszystkie wieki. On jest Panem dziejów […].
Panie Jezu Chryste! Poddaję siebie, moje życie obecne i przyszłe pod Twoje panowanie. Tobie całkowicie się oddaję i przyrzekam każdego dnia odczytywać Twoją wolę, i współpracując z Twoją łaską wypełniać ją w miłości Boga i bliźniego. Przyrzekam dokładać wszelkich starań, aby moja rodzina, środowisko i Ojczyzna coraz doskonalej stawały się Twoim królestwem aż wypełni się ono w dniu Twego przyjścia na końcu czasów. Dzisiaj we wspólnocie z braćmi i siostrami za apostołem Piotrem powtarzam:
Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego, a myśmy poznali i uwierzyli, że Ty jesteś Chrystus Boga Syn - Zbawiciel!”[8].
b. kerygmat wielkich świętych
Czyż zawołanie siostry Faustyny „Jezu, ufam Tobie” nie zawiera w sobie podkreślenia potrzeby egzystencjalnego zawierzenia, a więc „przyjęcia Jezusa jako Pan i Zbawiciela”? Ufam przecież nie tylko „w to, co mówią o Jezusie”, ani nawet nie tylko „w to, co mówi Jezus”, ale pokładam moje życiowe zaufanie w całej Jego osobie, w słowach i czynach.
c. ufność zamiast defetyzmu
Łączy się z tym charakterystyczna dla świętych ufność w zwycięstwo Bożej sprawy. Potrzebny nam jest w tej kwestii rachunek sumienia: czy na zewnątrz nie promieniujemy czasem bardziej świadectwem defetyzmu niż ufności w moc ewangelizacji? Jeśli oglądać świat tylko oczami najbardziej popularnych mediów, to Kościół w Polsce winien zająć się raczej organizacyjną pomocą tym, którzy opuszczają wspólnotę eklezjalną, niż takim głoszeniem Ewangelii, które pomaga ludziom we wstępowaniu do niej. Może nawet nasze własne katolickie gremia chętniej i częściej debatują o problemach duszpasterskich wystąpienia z Kościoła, chociaż w Polsce więcej ludzi dorosłych przyjmuje chrzest w Kościele katolickim, niż dokonuje apostazji[9]. Nawet jeśli zauważa się przyjęcie chrztu przez osobę dorosłą, to stan „nieochrzczenia” pojawia się czasem w języku dokumentów Kościoła w kategoriach anomalii prawnej, którą należy usunąć poprzez uzupełnienie brakujących elementów rutyny. A jest przecież na pierwszym miejscu duchowym zwycięstwem osiągniętym mocą Ducha Świętego wskutek kerygmatycznego głoszenia wiary.
Pod koniec grudnia 2012 roku w jednym z zakładów karnych udzieliłem sakramentu chrztu kilku osobom odbywającym tam karę. W więzieniu po raz pierwszy spotkali wspólnotę wierzących. Weszli do żywego Kościoła najpierw przez wiarę, a potem – przez moc sakramentu. Na naszych oczach ożyły słowa Dziejów Apostolskich:
„«Cóż mamy czynić, bracia?» - zapytali Piotra i pozostałych Apostołów. «Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego» […] I napominał: Ratujcie się spośród tego przewrotnego pokolenia!». Ci więc, którzy przyjęli jego naukę, zostali ochrzczeni” (Dz 2, 37-41).
Co dziś może skłonić do takiego kroku wiary dorosłego człowieka, do tego żyjącego w więzieniu, a więc w środowisku wyjątkowo niesprzyjającym dla wiary, a już szczególnie wrogo nastawionym wobec manifestowanego nawrócenia? Cóż takiego usłyszeli – od więziennego kapelana, od cierpliwie ewangelizującej tam przez wiele lat wspólnoty, od nawróconych współwięźniów – że w końcu zapytali: «Cóż mamy czynić, bracia?» Przyjęli zaoferowane im kerygmatyczne lekarstwo duchowe: «niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych»…
[1] św. Maksymilian Maria Kolbe, O Początkach Mugenzai No Sono, przed 17 X 1935, http://www.niepokalanow.pl/pisma,tom-7,1105-jak-sie-zaczela-milicja-niepokalanej,1253.
[2] http://www.niepokalanow.pl/pisma,tom-7,1073-japonski-niepokalanow-rozrasta-sie,1197 (2 XI 2011).
[3] St. Sękowski, Wybuch wiary w Korei Płd http://gosc.pl/doc/1147410.Wybuch-wiary-w-Korei-Pld.
[4] J. Bątkiewicz-Brożek, Co roku 6 mln wyznawców islamu prosi o chrzest, http://gosc.pl/doc/1359291.Co-roku-6-mln-wyznawcow-islamu-prosi-o-chrzest (20 I 2013).
[5] http://www.notredamedekabylie.net (20 I 2013).
[6] http://www.youtube.com/watch?v=lnP0hEG8RDA (20 I 2013), por. http://www.youtube.com/watch?v=9E2pJghSLs (20 I 2013).
[7] bp D. Rey, Definicja nowej ewangelizacji i wyzwania stojące na jej drodze, [w:] Nowa ewangelizacja – kerygmatyczny impuls w Kościele, s. 46.
[8] Tekst „Aktu Wyboru Chrystusa” złożony na ręce legata papieskiego abp. Józefa Kowalczyka dnia 7 czerwca 2003: przygotował go sekretariat stanu Stolicy Apostolskiej.
[9] „W 2011 zarejestrowano 459 aktów apostazji na terenie Polski W tym samym roku do chrztu przystąpiło ponad 500 dorosłych. Nowe statystyki Kościoła: tylko 40 proc. wiernych chodzi na msze - to najmniej w historii, http://wyborcza.pl/1,75248,12028944,Nowe_statystyki_Kosciola__tylko_40_proc__wiernych.html (2012-06-28).
[2013]



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.