niedziela, 1 lutego 2009

Interpretacja listów św. Pawła w świetle Dziejów Apostolskich 9 Część 4: Walka duchowa

bp Andrzej Siemieniewski 

Homilia

1 lutego 2009

Interpretacja listów Św. Pawła

w Świetle Dziejów Apostolskich 9

Część 4: Walka duchowa

 

Proroctwo Starego Testamentu o Jezusie

Jezus po chrzcie w Jordanie wchodzi do Galilei i po raz pierwszy wypędza złego ducha (por. Mk 1,23-28). Aby dobrze zrozumieć tę część Nowego Testamentu, musimy cofnąć się aż do Księgi Wyjścia. Znajdziemy tam słowa skierowane do Izraela pod górą Synaj. Jest to zapowiedź czterdziestu lat marszu przez pustynię i wejścia do Ziemi Obiecanej:

„Oto ja posyłam anioła przed tobą, aby […] doprowadził cię do miejsca, które ci wyznaczyłem. […] Mój anioł poprzedzi cię. […] Sprawię, że będą uciekać przed tobą wszyscy twoi nieprzyjaciele. […] Oddam w ręce wasze mieszkańców tego kraju, a ty ich przepędzisz spośród was” (Wj 23,20-31).

Potem Izrael przeszedł przez pustynię, co trwało czterdzieści lat. Przeszedł przez Jordan i wszedł do Ziemi Obiecanej, aby tam toczyć walkę z siedmioma plemionami kananejskimi.

Co to krótkie wspomnienie z Księgi Wyjścia ma wspólnego z początkiem Ewangelii wg św. Marka? Otóż Ewangelia Marka przedstawia nam Jezusa Chrystusa, w którym wypełniają się wszystkie wydarzenia Starego Testamentu. Cała historia Izraela okazuje się proroctwem-zapowiedzią, która tak naprawdę spełnia się w Jezusie Chrystusie. Nawet sformułowania są podobne. Ewangelia Marka zaczyna się tak: „Oto ja posyłam wysłańca mego przed Tobą” (Mk 1,2-4), natomiast w Księdze Wyjścia czytamy: „Oto ja posyłam anioła przed tobą”. „On przygotuje drogę twoją” — mówi Marek — i wystąpił ów poprzedzający anioł, Jan Chrzciciel, który na pustyni głosił chrzest. Jak anioł poprzedzał Izraela, tak Jan Chrzciciel poprzedza Jezusa.

Dalej, Jezus czterdzieści dni przebywał na pustyni kuszony przez szatana (por. Mk 1,13). Jak Izrael czterdzieści lat wędrował po pustyni, tak samo Jezus, tyle że czterdzieści dni. I tak jak Izrael po przejściu przez Jordan wszedł do Ziemi Obiecanej, tak samo Jezus po przejściu przez wodę chrztu w Jordanie wchodzi do Galilei. I tak jak Izrael wchodzi, aby toczyć bitwy z mocami siedmiu plemion Kanaanu, tak Ewangelia Marka zaczyna się od bitwy, którą Jezus stoczył ze złym duchem.

W poszukiwaniu klucza

Od kilku tygodni poszukujemy klucza do zrozumienia listów św. Pawła. Podczas pierwszego spotkania próbowaliśmy zrozumieć naukę Apostoła o usprawiedliwieniu w świetle wydarzenia pod Damaszkiem, które jest echem doświadczenia tego, jak sam Szaweł został usprawiedliwiony ze swoich grzechów. Na kolejnym spotkaniu chcieliśmy zrozumieć jego nauczanie o Eucharystii — także w świetle wydarzenia pod Damaszkiem. Chcieliśmy też zrozumieć jego nauczanie o Kościele jako Ciele Chrystusa. I znowu okazało się, że aby to w pełni przyjąć, trzeba czytać listy św. Pawła cały czas mając w pamięci to, co się wydarzyło pod Damaszkiem. Tak więc kto chce zrozumieć listy Pawła, musi je rozumieć jako echo jego osobistego doświadczenia pod Damaszkiem. Tam się uczymy, że chrześcijaństwo nie jest teoretyczną filozofią czy teologią, ale że wynika z doświadczenia. Zobaczmy, co na interesujący nas temat pisze Benedykt XVI w swojej encyklice Deus caritas est:

„U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie” (Benedykt XVI, Deus caritas est, 1)[1].

Tak więc u początku bycia chrześcijaninem stoi nie jakaś decyzja etyczna czy jakaś wielka idea, ale spotkanie, „spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę” i decydujący kierunek, czyli życie zaczyna inaczej biegnąć.  
 
Nauczanie św. Pawła o walce duchowej  
 
Przejdźmy do kolejnego etapu — do nauczania Apostoła o walce duchowej. Czy to jest centralny temat dla chrześcijańskiej wiary? Tak! Zdecydowanie! Chrześcijanin to człowiek wezwany do walki, to znaczy do wielkiej przygody, do dynamizmu, do przedsięwzięć, do zmagań, jednym słowem — do walczenia. I w listach św. Pawła wiele słów o tym znajdziemy. Na przykład w Pierwszym Liście do Koryntian czytamy: „Walczę nie tak, jakbym zadawał ciosy w próżnię” (1 Kor 9,26). Inaczej mówiąc: „Moje życie apostolskie jest walką i to walką skuteczną, zwycięską” Przejdziemy wraz z Pawłem szlak jego dorastania do zrozumienia tego, co znaczy walka człowieka wierzącego, co znaczy „walczyć dla Pana”. Zrobimy to chronologicznie, w dwóch częściach. A więc najpierw Szaweł — pierwsza część życia Apostoła — i jego wyobrażenie o walce Bożej, walce człowieka wierzącego dla Boga. O tym etapie pisał później Apostoł:

„Słyszeliście przecież o moim postępowaniu ongiś, gdy jeszcze wyznawałem judaizm, jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży i usiłowałem go zniszczyć, jak w żarliwości o judaizm przewyższałem wielu moich rówieśników z mego narodu, jak byłem szczególnie wielkim zapaleńcem w zachowywaniu tradycji moich przodków” (Ga 1,13-14).

Natomiast drugi etap to nowa wizja walki duchowej jako daru Jezusa Chrystusa otrzymanego w zalążku właśnie tam u bram Damaszku: „Pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia” (Dz 9,16). Przejdźmy zatem do etapu I.  
 
Etap I: Pierwotne wyobrażenie Szawła o walce w sprawie Bożej

W Dziejach Apostolskich spotykamy Pawła w Jerozolimie, gdzie wyjaśnia rodakom historię swojego życia.

1) W pierwszej części mówi:

„Otrzymałem staranne wykształcenie w Prawie ojczystym. Gorliwie służyłem Bogu, jak wy wszyscy dzisiaj służycie” (Dz 22,3).

„W Prawie ojczystym” to znaczy w słowie Bożym, w Biblii, w tym wszystkim, czego nauczała Biblia Starego Testamentu. Paweł wspominając swoją młodość, czyli młodość Szawła, zdaje się mówić: „Byłem człowiekiem ofiarnym, gorliwym, oddanym, gotowym do oddania życia dla wielkiej sprawy, a była to sprawa Boża, byłem gotowy walczyć, miałem samoświadomość wojownika”.

2) Wspominając po latach wstecz, sam widzi, że niespecjalnie miał się czym chwalić:

„Prześladowałem tę drogę, głosując nawet za karą śmierci” (Dz 22,4).

Szaweł prowadził walkę, o której mniemał, że jest duchowa. Walczył energicznie o sprawę Bożą, wyrażając w sercu wewnętrzną zgodę na to, aby inni w jego imieniu zabijali dla Boga. I — to jest już kulminacja tego etapu — wspominając mówi:

„Zamykałem w więzieniach tych, którzy wierzą w Ciebie, i biczowałem w synagogach, a kiedy przelewano krew Szczepana, Twego świadka, byłem przy tym i zgadzałem się, i pilnowałem szat jego zabójców” (Dz 22,19-20).

3) U kresu tego etapu Szaweł był gotów przyłożyć rękę do tego, by zabijać dla Boga. „Bóg chce śmierci grzesznika” — tak pewnie można by podsumować jego ówczesną świadomość walki dla Boga. Posłuchajmy, co mówi Paweł:

„Udałem się do Damaszku z zamiarem uwięzienia tych, którzy tam byli, i przyprowadzenia do Jerozolimy dla wymierzenia kary” (Dz 22,5).

Co to za kara, można dowiedzieć się z Dziejów Apostolskich, z opisu kamienowania Szczepana. Wewnętrzny stan Szawła to serce wojownika: „Siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich” (Dz 9,1) i na pewno w swoich własnych oczach był wojownikiem Boga. Jak długo? Aż do czasu, kiedy pod Damaszkiem objawił mu się Jezus Chrystus i za pośrednictwem Kościoła udzielił mu nowej lekcji walki duchowej.

4) Lekcja walki duchowej otrzymana od Chrystusa:

„Wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela. I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia” (Dz 9,15-16).

Parafrazując słowa Jezusa, można by powiedzieć tak: „Wybrałem sobie tego człowieka, tak, tego dyszącego żądzą zabijania i siejącego grozę, tego człowieka wybrałem sobie za narzędzie, on zaniesie moje imię do pogan, do królów, do synów Izraela, będzie walczyć, będzie zdobywcą, będzie przeprowadzać zwycięskie kampanie duchowe. Pokażę mu również, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia”.  
 
Etap II: Radykalna zmiana perspektywy

To jest ta zmiana perspektywy, zmiana widzenia, o której pisze papież Benedykt w swojej encyklice. Wydarzenie spotkania z Chrystusem nadaje nową perspektywę w życiu. Nastąpiła radykalna zmiana perspektywy, bo do tej pory to Szaweł zadawał cierpienie innym, jak mniemał, dla dobra sprawy Bożej, a teraz to on będzie znosił cierpienia dla duchowego dobra innych ludzi. Do tej pory był gotów zabić, a teraz będzie gotów na to, aby to jego zabili.

Czy Paweł przestał być wobec tego wojownikiem? Czy zrezygnował z tej wspaniałej, ekscytującej wizji życia jako fascynującej przygody? Być wojownikiem to jest przygoda pełna heroicznych bitew, triumfalnych zwycięstw, pewnie czasem też dramatycznych klęsk — to wszystko składa się na piękno i dramat fascynującego żołnierskiego życia. Czy z tego rezygnuje? Nie. Będzie wojować nie mniej, ale inaczej.

Strategiczna instrukcja dla wojowników Bożych

Z tą perspektywą, z tym spotkaniem pod Damaszkiem przed oczami i z pierwotną lekcją, którą Szaweł otrzymał pod Damaszkiem, z tym całym wyposażeniem teraz będzie nam łatwiej zrozumieć nauczanie Pawła o walce duchowej. Oto jego strategiczna instrukcja dla wojowników Bożych:

„Nie prowadzimy walki według ciała, gdyż oręż bojowania naszego nie jest z ciała, lecz posiada moc burzenia, dla Boga, twierdz warownych. Udaremniamy ukryte knowania i wszelką wyniosłość przeciwną poznaniu Boga i wszelki umysł poddajemy w posłuszeństwo Chrystusowi” (2 Kor 10,3-5).

To jest wyznanie człowieka, który rusza do bitwy, który przystępuje do oblężenia twierdzy warownej, ale nie jest to ani oręż, ani twierdza warowna według ciała. To jest twierdza „ukrytych knowań”, „wyniosłości przeciwnej poznaniu Boga”, to jest walka, która polega na nauczaniu, na modlitwie, na przykładzie życia, to jest oręż duchowy. I w ten sposób, przez świadectwo, „wszelki umysł poddajemy w posłuszeństwo Chrystusowi”. To tam, pod Damaszkiem, Paweł zrozumiał, co to znaczy walczyć dla Chrystusa, zrozumiał Ewangelię Bożą. To, co czterej ewangeliści zapisali w swoich księgach, to właśnie tam Paweł zrozumiał. Tekst stał się w jego doświadczeniu najpierw spotkaniem z żywą Osobą. Jezus mówi:

„Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom” (J 18,36).

Ale z tego świata nie jest, więc słudzy Chrystusa nie będą się bić. Owszem, będą prowadzić jakieś walki, ale „nie prowadzimy walki według ciała, gdyż oręż bojowania naszego nie jest z ciała”, choć „posiada moc burzenia […] twierdz warownych”. Doświadczywszy pod Damaszkiem przeorientowania strategii czy w ogóle taktyki sposobów walki dla Boga, doświadczywszy tego od zadawania cierpień innym do gotowości ponoszenia cierpienia, od zabijania innych do gotowości oddania własnego życia dla sprawy Bożej — doświadczywszy tego wszystkiego Apostoł zaczął uczyć tak we wszystkich Kościołach Bożych. Uczył z własnego doświadczenia. Kiedy mówił Efezjanom: „Bądźcie mocni w Panu — siłą Jego potęgi” (Ef 6,10), to odmalował obraz wojownika, żołnierza, rycerza. Paweł ze swojego doświadczenia przeniósł tego wojowniczego ducha do swoich listów, ale zauważmy, że „nie toczymy walki przeciw ciału i krwi”, czyli przeciw ludziom. Na oku wojownika Bożego nie jest ani drugi człowiek, ani jakaś grupa ludzi:

„Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6,12).

Zwierzchności i Władze to nazwy różnych grup złych duchów. Natomiast co to znaczy toczyć walkę „przeciw rządcom świata tych ciemności”, to jeszcze odezwie się echem w Liście do Hebrajczyków:

„Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw grzechowi” (Hbr 12,4).

Absolutnie pierwsze znaczenie walki duchowej to walka przeciw grzechowi, który naciera i atakuje od wnętrza, od serca oraz od świata kultury, od różnych jej złych, negatywnych aspektów, od kultury śmierci, od kultury bezbożnej. A więc ataki i od wnętrza, i od tego, co na zewnątrz. „Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw grzechowi” — to jest język wojowniczy, zmilitaryzowany, ale to jest język walki duchowej. Tego samego Apostoł uczył we wszystkich Kościołach Bożych:

„Bądźcie mocni w Panu — siłą Jego potęgi. Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz [toczymy walkę] przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże” (Ef 6,10-17).

„Weźcie na siebie pełną zbroję Bożą” — zbroja musi być pełna. Zbroja pozbawiona któregoś z fragmentów sprawia, że wojownik jest narażony na zranienie i rychłą śmierć duchową. „Abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc [do walki]” — to jest język, którym św. Paweł przemawia do chrześcijan szukających życia pełnego przygody, dynamizmu i fascynacji. „Dzień zły” to jest dzień pokusy, kiedy w chwili nieuwagi, bezmyślności, głupoty, przychodzi atak. „Stańcie do walki przepasawszy biodra wasze prawdą” — prawdą Ewangelii oczywiście. „I oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość”, czyli usprawiedliwienie, które pochodzi od Boga, z Jego łaski. „Obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju” — to ewangelizacja. „W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego” — to obraz chrześcijanina, który w lewej ręce trzyma tarczę i zasłania się nią przed „rozżarzonymi pociskami Złego”. To bardzo realistyczne patrzenie na życie. Tak to wygląda: Zły atakuje, i to atakuje nie nieszkodliwą bronią, lecz „rozżarzonymi pociskami”. Kto więc nie ma wiary jako tarczy, to przypomni mu Apostoł Paweł: „Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł” (1 Kor 10,12). Upadek jest możliwy. Oczywiście potem w Liście do Galatów przypomni również, aby ci, którzy pozostają pod wpływem Ducha, pomogli takiemu powstać: „Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6,2). „Weźcie też hełm zbawienia” — to świadomość daru Chrystusa, tego, że jesteśmy zbawieni dzięki Jego łasce, hełm, który osłania myśli, wyobraźnię, nasze reakcje na sytuacje w tym świecie. „Weźcie też […] miecz ducha”, czyli słowo Boże. Tarcza w ręce lewej, miecz Ducha w ręce prawej, ale miecz przedziwny, który nie rani nikogo. To jest miecz Ducha, którym jest słowo Boże. Miecz, który nie rani, lecz wręcz przeciwnie, leczy. Ten sam obraz pojawi się w Księdze Apokalipsy (por. Ap 1,16; 2,12; 19,15), kiedy Jezus Chrystus przychodzi jako dowódca wojsk i ma miecz, który wychodzi z Jego ust. To jest słowo Dobrej Nowiny, która brzmi: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28).  
 
Teologia św. Pawła

To właśnie nazywamy teologią św. Pawła: dynamiczne nauczanie o walce ze złem najpierw w swoim własnym sercu, a potem także na zewnątrz, w świecie nie znającym Chrystusa. Nauka pełna mocy o tym, jak skutecznie zaprowadzić królestwo Chrystusa w sobie oraz w ewangelizowanym świecie.

My to czytamy nie po to, żeby sobie podebatować czy podyskutować, tylko żeby się nawzajem zagrzewać do walki wiedząc, że także i my słyszymy ze św. Pawłem: „Pokażę mu, pokażę jej, jak wiele będzie musiał i musiała wycierpieć dla mojego imienia”. Przyjmujemy to słowo odpowiadając tak, jak Paweł odpowiedział w Liście do Kolosan:

„Raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół. Jego sługą stałem się według zleconego mi wobec was Bożego włodarstwa: mam wypełnić [posłannictwo głoszenia] słowa Bożego” (Kol 1,24-25).

Zanim Apostoł zaczął pisać o tym Kolosanom, najpierw sam tego doświadczył, i to od pierwszych chwil spotkania z Chrystusem pod Damaszkiem:

„Mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa” (2 Kor 12,10).

Otrzymujemy dziś syntetyczną wizję całej Biblii. To, co w Starym Testamencie przedstawione było jako walka w całkiem dosłownym tego słowa znaczeniu — zajmowanie terytorium, wypędzanie przeciwników — to Pan Jezus przekuł na walkę duchową: przekracza Jordan i zajmuje Ziemię Świętą, ale walcząc nie przeciw ciału i krwi, lecz wypędzając złego ducha, bo „królestwo Moje nie jest z tego świata” i tego doświadczenia walki duchowej Pan Jezus udziela swoim uczniom, od Apostoła Pawła począwszy. W Roku św. Pawła nadstawiamy ucha na teksty Pawłowe, niech znajdzie się tam szczególne miejsce dla wszystkich fragmentów o walce. Chrześcijanin walczy: prowadzi akcje bojowe, zdobywa terytoria, ma w ręku broń i bierze jeńców do niewoli:

„Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Jezusa Chrystusa!” (2 Tm 2,3); „Przyjdę do ciebie niebawem i będę z nimi walczył mieczem moich ust” (Ap 2,16); „Ten właśnie nakaz poruczam ci […] byś […] toczył dobrą walkę, mając wiarę i dobre sumienie” (1 Tm 1,18).

***

Okazuje się, że główne wątki nauczania św. Pawła — usprawiedliwienie przez wiarę niezależnie od uczynków, dary Ducha w kościelnym Ciele Chrystusa, walka duchowa — stają się w pełni zrozumiałe dopiero w świetle źródła, a źródłem tym jest osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem jako Panem i Zbawicielem. Bo u początku bycia chrześcijaninem stoi nie jakaś etyczna decyzja czy jakaś wielka idea. U początku bycia chrześcijaninem stoi spotkanie, „spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie”. Amen. 


Przypisy 
 
 
 
 
 [2009]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.