środa, 8 grudnia 2010

ks. bp Andrzej Siemieniewski: Metody z Olimpu, Uczta dziesięciu dziewic




ks. bp Andrzej Siemieniewski


Metody z Olimpu, Symposion ton deka parthenon
[Sympozjum, Uczta dziesięciu dziewic]


Metody z Olimpu (ok. 250-ok. 310) pochodził z Azji Mniejszej, pisał w 2 poł. III wieku. Uczta Metodego wzorowana jest na Uczcie Platona. Treścią platońskiego pierwowzoru jest seria mów pochwalnych wygłoszonych przez biesiadników ku czci boga miłości, Erosa. U Metodego seria mów biesiadniczek ma na celu pochwałę dziewictwa, ale przecież związek z miłością jest także tu oczywisty: jest to dziewictwo przeżyte w miłości do Chrystusa, co wyrażają słowa dwudziestoczterozwrotkowego hymnu z powtarzającym się refrenem: „Tobie poświęcam swą czystość, Oblubieńcze”[1].


Metody nie tylko w tytule nawiązuje do Platona, ale także w układzie dzieła. Dodatkowo Metody zapożycza całe zdania z Platona[2]. Jedna różnica rzuca się jednak najbardziej oczy: chociaż u Metodego więcej osób zabiera głos przy uczcie, gdyż dyskutuje dziesięć osób, to – co ciekawe - są to same kobiety. Bardzo odbiega to od stylu myślenia reprezentowanego przez Platona.


„Kobiet nie ma” - stwierdza krótko i rzeczowo polski tłumacz Uczy Platona[3]. Ateńska inteligencja spotyka się na biesiadnej dyskusji w 416 roku p.n.e. Debatę rozpoczęto od postanowienia, aby tym razem nie nadużywać alkoholu. Dodano też: „Niech sobie pójdzie flecistka, niech sobie samej gra, jeśli ma ochotę, albo niewiastom, tam w dalszych pokojach, a my się dziś zabawiajmy rozmową”. W dziele Platona występuje wprawdzie postać Aikestis, dzielnej i wiernej żony, ale pozostaje na uboczu głównego toku debaty. Pośród siedmiu mówców wszyscy są mężczyznami. Jakiż kontrast z czysto żeńskim środowiskiem debaty przedstawionej 700 lat po Platonie przez chrześcijańskiego biskupa Metodego.


Jedni przestrzegają, że „dzieło Metodego nie jest arcydziełem literatury i filozofii wczesnego chrześcijaństwa”[4], inni – wręcz przeciwnie, są zdania, że “it is perhaps the most beautiful symbolic prose-poem of the early patristic period”. Zostawiają specjalistom z dziedziny literatury greckiej rozstrzygnięcie tego zagadnienia pozostaniemy przy głównym punkcie naszych zainteresowań, a więc przy sposobie interpretowania Pisma św. Przez Metodego jako charakterystycznego reprezentanta czasów tuż po okresie życia Orygenesa.


1. W pierwszej mowie Uczty Marcella przywołuje przepis prawa Mojżeszowego nakazujący natrzeć solą każdą ofiarę przed złożeniem jej Bogu (Kpł 2,13). Kojarząc to ze słowami Ewangelii „Wy jesteście solą ziemi” (Mt 5,13) Marcella wykłada słowa Starego Testamentu nazwany przez nią „duchowym”:


„Jak za pomocą soli można z mięsa usunąć rozkład, tak samo za pomocą nauk dziewica usuwa wszelkie nierozumne żądze cielesne. Dusza bowiem nie posypana solą słów Chrystusa musi cuchnąć […] A zatem cały duchowy wykład Pisma Świętego w trosce o nasze dobro udzielił nam ostrej i konserwującej soli”[5].


2. W mowie drugiej Teofila staje przed problemem, jak zrozumieć słowa mędrca: „dzieci cudzołożników nie będą pomyślnie donoszone” (Mdr 3,16). Dostrzega przecież, że w życiu naturalnym wszystkie dzieci mają równe szanse na pomyślny rozwój fizyczny, a w życiu Kościoła – równe szanse zostania nawet pasterzami. Dla chrześcijanina trzeciego wieku oczywiste jest jednak, że w takim wypadku należy sięgnąć po wyjaśnienie niedosłowne:


„Nie należy sądzić, że Duch głosił proroctwo o cielesnym poczęciu i narodzinach, lecz raczej mówił o tych, którzy hańbią prawdę i fałszując Pismo rzekomo mądrymi naukami rodzą niedorzeczną mądrość splatając fałsz z pobożnością”[6].

3. W mowie trzeciej Talia czuje się zmuszona biegiem debaty, aby podjąć wprost temat nie tylko dosłownego, ale także alegorycznego i duchowego rozumienia Pisma św. Pyta:


„Czy mąż w najwyższym stopniu uduchowiony i mądry, to znaczy Paweł, nie nazbyt pochopnie przyrównywałby do Chrystusa i Kościoła związek pierwszego Mężczyzny i kobiety (Ef 5,28-32; por. Rdz 2,23-24), gdyby Pismo nie zawierało w swoich wypowiedziach nic wznioślejszego ponad samą literę i sens historyczny? […]

Apostoł wiodąc nas duchową drogą powołał się na Chrystusa i Kościół mówiąc alegorycznie o sprawach dotyczących Ewy i Adama”[7].


Talia przestrzega przed nadmiernym alegoryzowanie tekstu biblijnego: „Bardzo niebezpieczną rzeczą jest lekceważyć dosłowny tekst Pisma”. Równie błędne byłoby jednak nie dostrzeganie sensu głębszego tam, gdzie Boży autor go zamierzył: „w analizie Pisma dodajemy do niego sens duchowy”[8].


Zaraz potem Talia podaje bardzo ciekawy przykład alegorycznej interpretacji przypowieści o dobrym pasterzu i znalezionej owcy (Łk 15,4-6):


„Góry należy przyrównać do niebios, dziewięćdziesiąt dziewięć owiec do Mocy, Władz i Potęg, które zostawił Wódz i Pasterz chodząc szukać zguby”[9].


4. Temat alegorycznej interpretacji Biblii pogłębia się w miarę rozwijania się tekstu Uczty. Oto w mowie czwartej Teopatra bierze za punkt wyjścia tekst księgi Wyjścia, który dla nas ma już tylko znaczenie historyczne: faraon nakazał wrzucać do rzeki izraelskich chłopców, a przy życiu zachować dziewczęta:


„Faraon w Egipcie symbolizował diabła: […] starał się usilnie, aby istoty męskie i duchowe były unoszone i porywane przez potoki namiętności, a wzrastały i rozmnażały się istoty cielesne i duchowe”[10].

Obszerniejszą alegorię zawiera w tej interpretacji Psalm 137: „Nad rzekami Babilonu, tam myśmy siedziały i płakały, wspominając Syjon. Na wierzbach tamtej krainy zawiesiłyśmy nasze harfy” (Ps 137, 1-2). Rzeki Babilonu okazują się rzekami zła, skoro Babilon to „zamęt i zamieszanie”. Wierzba zaś to drzewo czystości, do którego należy przywiązać harfę-ciało, „aby fala nieumiarkowania nie mogła go porwać”[11].


Jeszcze bardziej dokładne wyjaśnienia otrzymujemy, gdy przychodzi do interpretacji proroctwa dotyczącego Jerozolimy: „Świeć Jeruzalem, bo przyszło twoje światło i chwała Pana rozbłysła nad tobą” (Iz 60,1). Jest więc najpierw jakieś znaczenie historyczne Jerozolimy, „słynnego miasteczka w Judei”, ale przecież „Duch Święty nie głosi proroctw: o nim, lecz o „o mieście niebieskim, o owej naprawdę szczęśliwej Jerozolimie, która jest zgromadzeniem dusz”[12].


5. W mowie piątej przemawia Taluza. Powraca do szczegółowych przepisów Prawa Mojżeszowego, oczywiście znowu interpretowanych na sposób alegoryczny. Cytuje tekst omawiający ślub nazireatu: „Mężczyzna lub kobieta, którzy złożyliby największy ślub poświęcenia czystości Panu…” i odnosi go do nowotestamentowych realiów czystości konsekrowanej[13].


Czując, przed jak wielkim wyzwaniem interpretacyjnym stoi, ogłasza: „Muszę spróbować w rzetelnym przemówieniu ukazać wam, dziewice, duchowy sens Pisma”. Przywołuje słowa Pana Jezusa: „Każe wam zasiąść do stołu i będzie wam usługiwał; czy przyjdzie o drugiej, czy o trzeciej straży” (Łk 12,38). W interpretacji Taluzy owe trzy straże nabierają znaczenia trzech etapów życia: młodzieńczego, dojrzałego i starczego[14].


Interpretacje te nie są wytworem dowolnych skojarzeń, ale kryje się za nimi prawdziwa teologia objawienia Bożego. Oto „zgodnie ze słowami Apostoła istnieje „Prawo ducowe” (Rz 7,14), które zawiera „cienie przyszłych dóbr” (Hbr 10,1); należy więc zerwać „zasłonę litery, która je okrywa i przypatrzeć się jego ścisłemu znaczeniu” (2 Kor 3,6.16)[15].


Istnieje więc trójstopniowa gradacja objawienia:


- Prawda, „która ukaże się wyraźnie w zmartwychwstaniu”;
- obraz Prawdy, dostępny dla chrześcijan;
- cień Prawdy, dostępny w symbolach Starego Przymierza.


„Mojżesz zbudował Przybytek, który był jakąś doskonałą ideą niebiańskiego mieszkania, które my teraz z czcią dostrzegamy wyraźniej niż symbol, ale mniej wyraźnie niż prawdę; […]

Po zmartwychwstaniu patrzeć będziemy na święty Przybytek, miasto w niebie, którego architektem i budowniczym jest Bóg”[16].


Ostatecznie więc, „Przybytek jest symbolem Kościoła, a Kościół jest symbolem nieba”, „ołtarz powleczony brązem musimy porównać do starców i wdów”, natomiast „ołtarz pozłacana należy przyrównać do tych, którzy żyją w dziewictwie”[17].


6-7. Mowę szóstą podjęła Agata, kontynuując wyjaśnianie różnych poziomów rozumienia tekstu biblijnego po niej, w mowie siódmej, Procylla. Jej mowa jest szczególnie ciekawa, gdyż wyjaśnia w niej zagadkowe słowa z Pieśni nad pieśniami: „Sześćdziesiąt jest królowych i nałożnic osiemdziesiąt, a dziewcząt – bez liczby. Lecz jedna jest moja gołąbka, moja nieskalana” (Pnp 6,8-9).A oto wyjaśnienie Procylli:


„Sześćdziesięcioma królowymi nazwał tych, którzy podobali się Bogu w czasach od pierwszego człowieka do Noego […] jak Set, Abel, Enosz, Henoch, Matuzalem i Noe gdyż] narodzili się zaraz po sześciu dniach stworzenia […]

Osiemdziesięcioma nałożnicami nazwał orszak proroków, poczynając od Abrahama, z uwagi na godność Abrahama zawierającą się w liczbie osiem […]

Dziewczętami nazywa tłumy tych, którzy pod wodzą doskonalszych istot postępowali sprawiedliwie […]

Kościół zaś jest Oblubienicą, która góruje nad wszystkimi pięknem rozkwitu i dziewictwa”[18].

8. Po Procylli głos zabrała Tekla w mowie ósmej, dając między innymi interpretację dwunastego rozdziału księgi Apokalipsy, a więc tekstu z natury rzeczy wysoce symbolicznego.


„Ubraną w słońce Niewiastą cierpiącą bóle i męki rodzenia jest właściwie w ścisłym sensie nasza Matka”, którą jest Kościół, gdyż jest „odziany w jasność słowa jak w szatę”.


Księżyc, który jest pod stopami Niewiasty, to „wiara istot oczyszczonych ze zniszczenia kąpielą chrztu”, a „Kościół odczuwa bóle rodzenia i z istot zmysłowych odradza istoty duchowe i dlatego jest Matką”.


Księgę Apokalipsy (Ap 12) mówiącą o tym, że Niewiasta porodziła mężczyznę, należy rozumieć tak, że powstaje „męski naród, który doszedł do jedności z Panem i w wysiłku nabrał męskich cech”, a więc męstwa.


Wielkim Smokiem barwy ognia jest „diabeł, który szykuje zasadzkę, aby dręczyć umysł istot oświeconych”. Nie udaje mu się jednak: „chybia celu, ponieważ odrodzenie zostają porwani w górę, na wyżyny, do tronu Boga – to znaczy, że umysł istot odnowionych jest unoszony w górę do boskiej siedziby i do niewzruszonego piedestału Prawdy”.


Gwiazdy strącone na ziemię to „grupy heretyków” przyćmionymi i poniżonymi gwiazdami są gromady innowierców”, a „intrygi Smoka strącają ich w dół”[19].


Pustynia okazuje się być „ta oto siedziba cnoty”, a więc sposób życia dziewic konsekrowanych dla Chrystusa.


9-10. Zbliżamy się już powoli do końca przemów Uczty Metodego: oto mowę dziewiątą wygłasza Tyzjane. Także i ona powołuje się na przepis starotestamentowego Prawa: oto w dniu Święta Namiotów Izraelici mają wziąć liście palmowe i gałązki drzew, aby przez siedem dni mieszkać w szałasach (por. Kpł 23,39-43).


Potem następuje mowa dziesiąta, Domniny.


11. Całość zamyka wspomniany już na początku Hymn Tekli przypominający, jaki jest cel podjęcia życia w dziewictwie: „Szczęśliwe, u stóp Chrystusa siedzimy, pieśń nucąc o Twoim weselu”[20]. Wyjaśnia się w ten sposób, dlaczego dialog dziesięciu dziewic wzorowany jest akurat na Uczcie Platona: w platońskim pierwowzorze kolejni mówcy wygłaszali pochwały pod adresem boga miłości, Erosa. Polemizując z poganami i pragnąc wykazać, że spełnienie ich tęsknot znajduje się w Ewangelii, Metody z Olimpu ułożył swój tekst ku chwale Boga, który jest prawdziwą miłością, Boga i Ojca Jezusa Chrystusa, prawdziwego Oblubieńca konsekrowanych dziewic.



Przypisy

[1] Uczta, Hymn Tekli, s. 242-247.

[2] S. Kalinkowski, Wstęp do Uczty, s. 118.

[3] Por. http://www.scribd.com/doc/8457523/Platon-Uczta (X 2010).

[4] S. Kalinkowski, Wstęp do Uczty, s. 121.

[5] Por. Uczta I,1, s. 132.

[6] Por Uczta II,3, s. 141.

[7] Uczta III,1, s. 147-148.

[8] Uczta III,2, s. 149.

[9] Uczta III,6, s. 153.

[10] Uczta IV,2, s. 166.

[11] Uczta IV,3, s. 167.

[12] Uczta IV,5, s. 170.

[13] Uczta V,1, s. 171.

[14] Uczta V,2, s. 172.

[15] Uczta V,7, s. 178.

[16] Uczta V, 7, s. 179.

[17] Uczta V, 8, s. 179.

[18] Uczta VII, 5-7, s. 191-193.

[19] Uczta VIII, 5-11, s. 200-207.

[20] Uczta, Hymn Tekli 7, s. 243.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.